Okazje dnia

środa, 13 września 2017

Lem - nowa summa


Należę do pokolenia, które „wychowało się” na lekturach Stanisława Lema. W moim przypadku była to nawet fascynacja.
Posiadam osobistą biblioteczkę Jego dzieł (na zdjęciu), która nie jest może duża, ale kiedyś przeczytałem chyba wszystkie książki Lema.



Niektóre pokazane z okładek są antologiami i mają wewnątrz więcej tytułów.
Oprócz znanego wywiadu-rzeki Stanisława Beresia „Rozmowy ze Stanisławem Lemem” ostatnio ukazały się dwie monografie biograficzne:
"Lem. Życie nie z tej ziemi" to pierwsza biografia Lema - autorstwa Wojciecha Orlińskiego
oraz "Zagłada i gwiazdy. Przeszłość w prozie Stanisława Lema" Agnieszki Gajewskiej.
Obie książki pokazują zwłaszcza mniej znany okres młodości Autora, jego traumatyczne przeżycia lwowskie z okresu wojny.



Pozwolę sobie tylko na dwie osobiste refleksje – niezależnie od tych lektur.

Po pierwsze nieustający podziw dla profetycznych wizji Lema w zakresie pewnych zjawisk społecznych
i technologicznych.
Np. dotyczących narastającego terroryzmu. Podobnie – o niebezpiecznej rubieży rozwoju sztucznej inteligencji, która w pewnym momencie zacznie wymykać się kontroli ludzkiej i w lawinowym tempie zacznie tworzyć autonomiczne światy niedostępne człowiekowi – patrz „Golem XIV” (ostatnio w dość dramatyczny sposób zwraca na to uwagę Elon Musk).

Po drugie – nie mogę się nadziwić, że pomimo tak otwartego umysłu i sag kosmicznych, Lem powątpiewał w realne istnienie cywilizacji pozaziemskich, a przynajmniej w UFO. Powiedział bodajże coś takiego: „gdybym spotkał ufoludka, nie uwierzyłbym w jego istnienie…”.

Oczywiście Lem zadziwiał i w wielu innych sprawach. A jego humanizm i osobiste człowieczeństwo, wraz z codziennymi przywarami, ujmują i budzą moją sympatię – oprócz całej admiracji warsztatu i fantazji.