Okazje dnia

poniedziałek, 30 grudnia 2019

Świąteczne hygge




Sztuka życia – to cieszyć się małym szczęściem.
Phil Bosmans
Możliwe, że tytuł niewiele ci mówi, ale ilustracja naprowadza …
Czym jest hygge wskazałem krótko w tym wpisie Praca na luzie lub luz z domieszką pracy z 1 września 19, obiecując że do tego jeszcze wrócę. Wspomniałem wtedy o niedużej ujmującej książce Hygge. Klucz do szczęścia autorstwa Meik’a Wikinga, którą właśnie wtedy przeczytaliśmy z żoną.
Zanim przejdę dalej – parę informacji bibliograficznych: tytuł oryginału The Little Book of Hygge: The Danish Way to Live Well,   data wydania: 2016-11-09, liczba stron:288, Wyd. Czarna Owca.
Pisałem: Hygge to jedno z najpiękniejszych duńskich słów, określające uczucie szczęścia, ciepła, komfortu i bezpieczeństwa. Chociaż o hygge (trudno to przetłumaczyć) napisano już parę  książek (np. Hygge. Duńska sztuka szczęścia, autorka Marie Tourel Soderberg, Isignis 2016), to ta daje przegląd w pigułce dlaczego Duńczycy są uważani za najszczęśliwszych na Ziemi. Mimo złego klimatu, płaskiego kraju i innych ograniczeń.
Krótka notka wydawcy wydobywa klimat i cel tej książki:
       Bądź hygge! – bądź  szczęśliwy!




skojarzenia z hygge

Reasumując – ładnie wydana książka, pełna ciepła i ciekawostek – może być też dobrym gwiazdkowym upominkiem*.
Powyższe jest powtórzeniem wpisu z innego bloga -  https://lapidaria.home.blog/2019/12/19/swiateczne-hygge/  - wysłanego tuż przed świętem Bożego Narodzenia.
Mija rok i Święta już …
Życzę Ci: wiary i nadziei
w świecie wielkich zmian i burz ,
miłości w dużej ilości
rodzinnego ciepła i zdrowia
białej śnieżnej pierzyny
dla światła i uroków zimy.
I oczywiście zdrowia i pozytywnych zmian i dokonań
w 2020 roku.

Pozdrawiam serdecznie!
Leszek Korolkiewicz

----------

* à propos upominku „na gwiazdkę” – zobacz książkowy ode mnie tutaj:
http://stefangarczynski.pl/jak-rozmawiac/ – o sztuce rozmowy, także przy wigilijnym stole, i dla budowania poprawnych więzi z innymi
(dalej wpis poprowadzi do opisu książki i możliwości pobrania ebooka w 4 formatach).
Uwaga
Te książkowe upominki to część projektu przywracania pamięci i dzieł Stefana Garczyńskiego - opisałem ten projekt tutaj: http://stefangarczynski.pl/home/ .
Żeby móc kontynuować to zamierzenie (do wydania jeszcze do 20 ebooków!) potrzebuję Waszej pomocy. O jej możliwych formach i jak pomóc zobacz ten wpis.
Niezależnie - jak widzisz na prawym marginesie (czerwony przycisk na dole pod Rozwijajmy czytelnictwo) - uruchomiłem zrzutkę dobrowolnych i dowolnych darowizn na pokrycie kosztów projektu.    Pomożesz?


środa, 18 grudnia 2019

Do poczytania na Święta


Zacznę od życzeń 





 Pięknych i zdrowych Świąt Bożego Narodzenia 

    z rodzinnym ciepłem, życzliwościami i smakowitościami,
książką i kulturą
    oraz spełnienia planów na 2020 rok!


A dalej trochę autoreklamy   :)
Łagodnej - dotyczy sugestii wmieszania w twoje świąteczne lektury paru książek w formie darmowych ebooków - możesz to potraktować jako prezent dla siebie,  albo dla kogoś bliskiego.
A nawet nie tylko bliskiego, bo to może być i lekcja dla kogoś, kto cię nie rozumie lub dokucza, brakuje mu kultury itp.

Bo to książki o kulturze w różnych postaciach.
O paru z nich już tu było, więc zacznę od najnowszej, którą opracowałem dwa dni temu.
To o sztuce rozmowy.

Rozmowa "od serca" i "do serca" może być lekarstwem i pomocą.
W ogóle jest ważnym elementem więzi międzyludzkich i własnego rozwoju. W sam raz dla ubogacenia świątecznego nastroju...

Czy umiemy rozmawiać?
Wystarczy że zajrzysz tutaj
http://stefangarczynski.pl/jak-rozmawiac/
a dalej wpis poprowadzi do opisu i możliwości pobrania ebooka w 4 formatach.
A propos formatów - krótka informacja dla osób, które jeszcze nie za bardzo sobie z tym radzą:


Mobi na Kindle
MOBI jest formatem plików dedykowanym dla publikacji elektronicznych stworzonym przez francuską firmę Mobipocket S.A., a obecnie obsługującym głównie czytniki Kindle stworzone przez Amazona. Częstym problemem podczas korzystania z Kindle i plików w formacie MOBI jest przesyłanie ich na urządzenie. Opcji przesłania ebooków na ten konkretny czytnik jest kilka. Można posłużyć się opcją „Send to Kindle Apps”, aplikacją Calibre, przesłać pliki w wiadomości e-mail, skonfigurować automatyczną wysyłkę plików, a także wgrać ebooki przy pomocy kabla USB.

Epub na telefon (smartfona a także na tablety)

EPUB jest nowoczesnym formatem, który obecnie stał się standardem publikacji ebooków. Format ten umożliwia zmienianie wielkości czy rodzaju fontu, a także pozwala na dopasowanie wyświetlanego tekstu do ekranu, na którym jest odczytywany. To duża zaleta podczas czytania ebooków na ekranie smartfona, ponieważ tekst pozostaje czytelny. EPUB najlepiej ze wszystkich formatów sprawdza się przy czytaniu książek na telefonach komórkowych (zwłaszcza smartfonach). Aby odtworzyć pliki w tym formacie, należy pobrać na urządzenie odpowiednią aplikację obsługującą pliki EPUB.

Wiecej o formatach znajdziesz przy pobierania ebooków na stronie
www.StefanGarczynski.pl 


Przypomnę wcześniejsze prace autora, które już udostępniliśmy. Podaję linki do wpisów, a one dalej kierują do opisu i pobierania:
Strzeż się tych błędów
Błąd.Źródła. Unikanie.
Razem, ale jak?
O radości
O dawaniu


Przypomnę też, że książka jest świetnym prezentem, a ebooki możesz pozyskać i przesłać nawet w ostatniej chwili. Zobacz jeszcze banerki na tym blogu - niektóre książki są nawet darmowe :)

Pozdrawiam serdecznie - cieszcie się Świętami, książkami i sobą!

wtorek, 3 grudnia 2019

Dwie lektury


(Ilustracja Szymona Kobylińskiego z wydania oryginalnego) 


O historii świata można powiedzieć wszystko 
- wszystko, co pojawi się w najbardziej wybujałej wyobraźni. 
Ale jednej rzeczy jednak powiedzieć nie można
 - że jest ona racjonalna. Samo to słowo utyka w gardle.
Fiodor Dostojewski


Właściwie chodzi bardziej o dwa cykle lektur...
Nawiązując do poprzedniego wpisu o książce Błąd. Źródła. Unikanie - opublikowałem kolejnego ebooka (darmowego jak wszystkie) na podstawie książek Stefana Garczyńskiego - w danym przypadku jako kontynuację tematu błędów...
Tą książką, oryginalnie z 1990 r. jest Strzeż się tych błędów.

Wprowadzeniem jest wpis na blogu O błędach i głupocie można nieskończenie.
Tam jest przekierowanie do opisu książki oraz do strony pobierania ebooków (4 formaty).

Tutaj wstawię małą próbkę na zachętę. Przy okazji zaznaczę, że ta przecież już dość stara książka jest też przykładem swej tezy, że wiedza narasta i czasem to, co wydawało się autorowi prawie pewne, okazało się później mniej pewne lub na odwrót.

Z rozdziału Założenia:
Założenia magii i medycyny
Najłatwiej zilustrować te wywody głupstwami, które czas ujawnił i osądził. Tak więc ongi przypisywano tajemniczą potęgę wielkim brylantom, a do dziś w Indiach oddaje się cześć białym słoniom. Założenie: to, co bardzo rzadkie, niezwykłe, musi mieć także niezwykłe właściwości.
Tubylcy na Malajach (i nie tylko oni) niszczą odcięte paznokcie i włosy, bo czarownik mógłby użyć ich do rzucenia uroku. Założenie: rzeczy, które raz były połączone, zachowują swój związek. [może i tak?]
Starożytni wróżyli z lotu ptaków. Założenie: Wszystko ma związek z losami ludzi.
Także starożytni, by pomóc chorym na oczy, smarowali ich powieki żółcią orła. Założenie: można przenosić właściwości zwierzęcia na człowieka (orzeł ma świetny wzrok).
Gdy wybuchła zaraza lub uderzała klęska żywiołowa szukano ludzi, którzy spowodowali ją swoim postępowaniem; względnie modłami, zaklęciami i ofiarami starano się przebłagać ducha lub boga. Założenie: Gdy dzieje się coś złego, kryje się za tym czyjaś wola.
Prawie do końca dziewiętnastego wieku lekarze usiłujący odkryć źródła epidemii badali tylko powietrze. Założenie: tylko ono przenosi choroby. (Czy za sto lat nie powiedzą o nas, że nie znaliśmy najważniejszego chorobotwórczego czynnika?).
Na marginesie przypomnę, że wielkie rewolucyjne odkrycia zawdzięczamy nieraz kwestionowaniu najbardziej fundamentalnych, zdawałoby się oczywistych założeń naukowych.
Prawie współcześnie — a może bez „prawie“ — rozwój diagnostyki i terapii krępowało milczące założenie, iż każda choroba ma tylko jedną przyczynę, którą prędzej czy później da się odkryć i zwalczyć. Znowu na marginesie: by zrozumieć epokę, a zwłaszcza typowe dla niej błędy polityków i myślicieli, trzeba poznać założenia, na których opierali swoje rozumowanie.
...
Z rozdziału Manowce rozumowania:
Ambitne prostactwo
... Poczucie ignorancji jest dokuczliwe, a nabywanie wiedzy, poznawanie nieraz złożonych ciągów przyczyn i skutków — uciążliwe. W rezultacie mnożą się domysły, uproszczenia, uogólnienia i pochopne dedukcje.
Oczywiście, te cztery umysłowe operacje mają swoją rację bytu. Domysły, jeden z przejawów płodności umysłu, często kierują dalszą dociekliwością i eksperymentem, świetnie służą, pod warunkiem, że człowiek jest krytyczny i nie zadowala się pierwszą myślą...
Uproszczenia też są konieczne. Bez nich nie ma poznawania rzeczywistości, przecież zawsze musimy wybierać ten jej aspekt, który dla danego zadania jest najbardziej istotny, z pominięciem innych, które uznajemy za nieistotne. Poza tym najlepsze są rozwiązania najprostsze. Jednakże upraszczanie graniczy z prostactwem, w które popada każdy, kto pomija ważkie szczegóły, nie dostrzega już istniejących lub mogących zaistnieć komplikacji.
Choćby ta prostacka skłonność do absolutyzacji!
— Tajemnice polityki? Phi! wszystko sprowadza się do gry sił.
Czy rzeczywiście wszystko? Albo to przekonanie pana M., który sądzi, że na jego etapie rozwoju można, a nawet należy, gardzić wszelkim rytuałem, wszelkim obrzędem — nie dostrzega on, że rytuały i obrzędy ułatwiają międzyludzkie stosunki, uświąteczniają i upamiętniają wydarzenia, wprowadzają w nastrój, są nieraz pożyteczną formą dyscypliny.
A jak chętnie przyczynę zła upatrujemy w jednym człowieku lub grupce ludzi!
Prostak umysłowy — a znów przypominam, że każdy nim bywa — nie używa formuły „pod pewnym względem“. Jakby nie rozumiał, że pod jednym względem może być tak, a pod innym — inaczej, że na przykład błędem jest mówić tylko o dobroczynnej albo tylko o szkodliwej roli chrześcijaństwa — pod pewnym względem była ona dobroczynna, a pod innym szkodliwa. To samo w drobniejszych sprawach: wyjazd dziecka na kolonie pod jednym względem dobrze mu zrobi, a pod innym — być może — źle.
...
Zapraszam do przeczytania całości! To książeczka łatwa i przyjemna w odbiorze, dedykowana głównie 
(?) młodzieży.

Drugą lekturą jest kontynuacja cyklu Igora Witkowskiego Instrukcje  Przebudzenia. To bardzo długi cykl, który obecnie ma 16 tomów.
Jest to coś unikalnego, nawet w skali światowej a jednocześnie mocno zaskakującego a nawet kontrowersyjnego dla wielu osób. Generalnie wiąże się ze zmianami jakie zachodzą na świecie i czymś, co może stać się już niedługo. O ile wiele (?) osób przeczuwa, że z naszą cywilizacją dzieje się coś niedobrego, to Witkowski analizuje to gruntownie, także w aspekcie historycznym.
Częściowo cykl ten przedstawiłem już kiedyś w ramach omówienia twórczości autora we wpisie Igor Witkowski i jego książki (do uzupełnienia...).
Na ogół widzi się to w aspekcie ekonomicznym (kryzys finansowy), politycznym i w zakresie wartości, ale autor podnosi bardziej aspekt kulturowy, który do ww. zagrożeń doprowadził.
Śledzi na przestrzeni wieków a nawet tysiącleci pewien proces, który powtarza się w różnych cywilizacjach. Porusza między innymi tak kontrowersyjny temat jak negatywny wpływ pewnych aspektów religii lub kultów, które zakodowały się w kulturach i je zdominowały. I nie chodzi tylko o znany temat wpływów politycznych, doktryn i instytucji. Chodzi o trwanie przez tysiąclecia (!) pewnych schematów-archetypów w podświadomości zbiorowej.
To zjawisko, niemal nie dostrzegane i ignorowane przez naukę oraz historię, mocno warunkuje podświadomość i świadomość po dziś dzień. Rodowód tych archetypów sięga neolitu. Autor zebrał wiele dowodów naukowych oraz  różnych przesłanek ze studiów dawnych kultur i dokonał oryginalnej ich syntezy. Obyczaje neolityczne i powielane z tamtych czasów obrzędy oraz poziom świadomości to rzecz wstrząsająca sama w sobie. Ale w aspekcie obecnych zjawisk i szukania ich przyczyn, ta spuścizna, tkwiąca w podstawach kultury, wciąż istnieje lecz jest skutecznie wypierana ze świadomości. Ideą fix Witkowskiego jest społeczne zatracenie percepcji faktów i niemożność przełamania schematów w myśleniu i ocenie.

(Nota bene pisałem o tym w innym aspekcie w tym wpisie o schematyzmach podając też szereg przykładów współczesnych).
Te ograniczenia, a nie sprawy materialne czy polityczne, które są tylko skutkiem, powodują zastój cywilizacji, de facto nie tylko zablokowanie dalszego rozwoju, ale są główną przesłanką jej upadku lub zupełnego regresu, o ile coś się nie zmieni.
Autor patrzy na tę sytuację nie tylko z niepokojem ale także daje nadzieję na przełamanie impasu - niestety bolesne, bo związane z katharsis i wieloma bólami porodu nowego świata. Jakkolwiek tajemniczo to brzmi, to tu zostawię to ciekawości czytelników i przejdę jeszcze do pewnego przykładu pokazującego jak wiele tajemnic Igor Witkowski przed nami odkrywa.
Jestem pod wrażeniem dwóch ostatnich tomów jakie się ukazały: tom 15 -  ZAGROŻENIA DLA PRZEMIAN NA ZIEMI WYPŁYWAJĄCE Z PODŚWIADOMOŚCI i Droga do Pokonania Najważniejszej Blokady Rozwoju oraz
tom 16 - DLACZEGO LUDZIE NIE CHCĄ ROZWOJU?
Chociaż jest tam wiele takich poruszających, nawet obrazoburczych ujawnień, to dla mnie taki przykładem jest zwłaszcza pokazanie wstrząsającego, w  różnych aspektach, losu dzieci na przestrzeni dziejów.
By to krótko zreasumować:
Okazuje sie, że miłość do dzieci (oraz miłość w ogóle) w wielu kulturach i miejscami wręcz jeszcze do początków XX wieku bywała czymś zupełnie innym niż to, co widzimy i rozumiemy przez pryzmat obecnego pojmowania, zwłaszcza w kulturze zachodniej.
Dzieci na przestrzeni wieków były traktowane okrutnie i przedmiotowo. Najstarsze stosunki społeczne włączały w tym zakresie krwawe obrzędy składania dzieci w ofierze połączone z kanibalizmem, związki kazirodcze, torturowanie i zabójstwa w imię jakiegoś kultu.
Niestety te zwyczaje przenosiły się do kultur nawet nie tak odległych czasowo. Oszczędzę opisu praktyk jakie miały miejsce  w Europie jeszcze nawet sto lat temu. Wspomina się i o dzisiejszych praktykach satanistów, mafii pedofilskich, gwałtach, porwaniach, handlu dziećmi oraz zabójstwach by handlować organami. Powszechne było wykorzystywanie seksualne dzieci także w rodzinach, dziecięca prostytucja nawet w tak purytańskim jak wiktoriańskie społeczeństwie (purytanizm pełen hipokryzji). Dotąd praktykuje się na OLBRZYMIĄ skalę traumatyczne obrzezania chłopców i dziewczynek,  kastracje obrzędowe i okaleczanie np. w celu wzbudzenia litości wobec dzieci posyłanych w celach żebraczych. Podobnie drastycznie wyglądało niewolnictwo, zaganianie dzieci nawet paroletnich, do katorżniczej pracy, co i teraz jeszcze ma miejsce w niektórych krajach. Wykorzystywano je także podczas wojen, urządzano krucjaty dziecięce z mnóstwem ofiar.
Wiadomo jest, chociaż i to jest wypierane ze świadomości, że jeszcze nie tak dawno wiele dzieci porzucano na pastwę losu, często przekazywano do przytułków lub sprzedawano. Nawet z literatury pięknej znamy zwyczaj oddawania niemowląt mamkom, zupełny brak zainteresowania dziećmi nawet przez matki oraz ich eksploatację - musiały czemuś służyć - inaczej były balastem.
Przez wieki bito je niemiłosiernie w procesie "wychowania", karcono za byle co, wymuszano surową dyscyplinę,  stosowano terror w czasie nauczania. To wszystko odbijało się głęboko na psychice, doprowadzało często do kalectw a nawet do śmierci. Także przez brak miłości do dzieci, które tego tak bardzo potrzebują do rozwoju. W ogóle łamano ich psychikę, powstawały głębokie traumy, które przenosiły się na lata dorosłości, a to doprowadzało do kultury i praktyk społecznych, które dziś ocenili byśmy jako barbarzyńskie, okrutne. Przyznam, nie zdawałem sobie sprawy ze skali i intensywności tych zjawisk.
Charakterystyczne było właśnie społeczne przyzwolenie na to - jako na coś normalnego, oprócz nielicznych wyjątków ludzie nie potrafili wyobrazić sobie innego świata. Tak jak dziś wielu nie potrafi dostrzec, że to kultura kształtuje rozwój a nie "zdobycze" materialne, przynajmniej nie tylko. Książki Witkowskiego dobitnie to pokazują na przykładach przełomów cywilizacyjnych. Nawet wielkie wynalazki i odkrycia były wynikiem przełamania jakiegoś tabu lub schematu.

Kończąc - by nie przygnębiać tutejszego czytelnika - właśnie odpowiednia, odpowiedzialna edukacja, dająca dzieciom swobodę rozwijania swych uzdolnień, naturalnej ciekawości świata i ekspresji, jest w opinii autora kluczem do przełamania impasu i wkroczenia na nową ścieżkę rozwoju ludzkości...
Są to książki dość trudne ze względu na owe traumatyzujące ujawnienia, ale na tym polegają różne katharsis, przez które trzeba przejść (jak mówi psychologia) by zdiagnozować i "przerobić" w sobie wewnętrzne blokady i się od nich uwolnić. Ponadto trudna ze względu na ilość naukowych cytowań i wywodów. Dlatego autor przygotował tom 17., gdzie te sprawy zamierza przedstawić bardziej popularnym językiem. Być może ukaże się pod koniec roku albo w przyszłym.

sobota, 23 listopada 2019

Błąd - skąd się bierze i jak go unikać

Trudno sobie wyobrazić, że wszyscy się mylą… więc milczę
… i należę do wszystkich.
M. KUNDERA


Na stronie www.StefanGarczynski.pl  udostępniłem kolejnego darmowego ebooka będącego elektroniczną wersją książki Stefana Garczyńskiego.  Błąd. Źródła. Unikanie.
Wersja bazuje na wydaniu drukowanym z roku 1973.

Krótka charakterystyka książki na bazie naszego „Słowa od wydawcy”:
Ta książka, chociaż ma charakter popularny, jest rozprawką spełniającą prawie rygory naukowe – systematycznie rozpatruje najróżniejsze aspekty tematu i powołuje liczne źródła, w tym fachowe. Jest dobrym materiałem pomocniczym dla studentów i  uczniów, którym przyjdzie zająć się tematem dyscypliny języka i rozumowania.
Książka uczy  pokory w zakresie naszego myślenia i wyrażania poglądów – zwłaszcza gdy uświadamia, że czynimy to odruchowo, pospiesznie, nieodpowiedzialnie. Chociaż pozostanie to pobożnym życzeniem, sądzimy że książka jest dla wszystkich i każdy odniesie korzyść z jej przeczytania. Zwłaszcza ci, których opinie i czyny mają walor społeczny – nauczyciele, pisarze, publicyści, dziennikarze, decydenci, politycy. Chciałoby się tę książkę zadedykować zwłaszcza politykom – przyda się im jako swoiste lustro.
Od powstania książki minęło prawie 50 lat; dla młodzieży niektóre okoliczności tamtego czasu (PRL-u), czy sformułowania „kapitaliści to i to…” wydadzą się dziwne, czasem śmieszne, podobnie niektóre podane źródła i tezy są nieco przestarzałe. Musimy wziąć poprawkę na sytuację w Polsce, gdy książka była wydawana i na to że autor był nauczycielem, zatem jest to książka o zabarwieniu dydaktycznym.  Dziś  nasza wiedza o błędach, świecie i o tym, co jest prawdą a co nie, znacznie się poszerzyła. Możesz się nie zgodzić (tak jak ja) z niektórymi stwierdzeniami, a nawet wyłapać błędy autora (co wspiera jego tezę, że nikt nie jest w tym względzie bez skazy), ale warto ulepszać nasze myślenie i działania. Jednak sam temat jest nieśmiertelny, tak, jak zdecydowanie przeważająca część pracy – przy okazji kipiąca od ciekawych przykładów, trafnych cytowań, wskazań na niuanse, których w ogóle może nie dostrzegałeś…
Więcej informacji i sposób pobrania (cztery formaty mobilne) znajdziesz na stronie prezentacji książki
Przy okazji o owych formatach mobilnych. Są generowane przez translatory z wersji źródłowej (polecam format pdf – najwygodniejszy).  Nie mamy kontroli nad tymi translatorami, które zarówno nieco zmieniają skład (inne interlinie, wcięcia itp.) jak i dopasowują treść do konkretnego urządzenia. Nie zawsze wynik ładnie wygląda ...   *

Dodam też wątek osobisty jako redaktor ebooka: ta książka jest mi szczególnie bliska, ponieważ od dawna tropię i wskazuję błędy, jakie się nam przytrafiają. Bo – jak powiedziano – nikt nie jest w tym względzie bez skazy.  Osobiście z paroma konstatacjami nie zgadzam się wręcz krzycząco, ale usprawiedliwiam autora stanem ówczesnej wiedzy a po trosze własnym poglądem, który może kiedyś też będzie zweryfikowany…
Ale także dla Stefana Garczyńskiego temat błędów był pewną ideą fix, co znalazło wyraz w innych jego książkach jak:
  • Pamięć. Fakty i złudzenia.
  • Sztuka pamiętania
  • Skąd te błędy
  • Strzeż się tych błędów
  • Z informacją na bakier.
Mam nadzieję, że z czasem uda się tutaj przedstawić i udostępnić te prace, a "Strzeż się tych błędów" jest już na warsztacie.
Autor porusza zagadnienia poprawnego myślenia, ale ze względu na popularny charakter książki, nie wchodzi głębiej w temat logiki formalnej.  W tym zakresie zobacz wstęp do zagadnienia w artykule Podstawowe błędy w myśleniu.
Dokładam też dość zaskakujący wniosek, któryś kiedyś nazwałem Pochwała błędu . To tytuł artykułu z 2007 roku. Trzeba jednak wspomnieć i że i autor parokrotnie wspomina, że błędy mają walor dydaktyczny, a w kreatywności zapisały się szeregiem wyników, które popchnęły wiedzę na nowe tory.
Zapraszam do lektury i polecania tej wartościowej książki.
—–
* W chwili pierwszej publikacji tego wpisu pracuję jeszcze nad wersjami mobilnymi – może uda się osiągnąć lepszy ich kształt…



poniedziałek, 4 listopada 2019

Książki pod strzechy





O, gdybym kiedy dożył tej pociechy,
Żeby te księgi zbłądziły pod strzechy!

Mickiewiczowskie hasło "książki pod strzechy" miało już wiele prób realizacji.
Opuszczę starsze dzieje, które przysłużyły się w Polsce likwidacji amanfabetyzmu, pora się zająć tym nowszym analfabetyzmem w innej postaci.


Co prawda - czytać to już prawie każdy potrafi (gorzej z pisaniem), ale cywilizacja obrazkowa coraz bardziej odchodzi od słowa drukowanego.
Czytelnictwo książek w Polsce jest coraz niższe. 

W 2018 r. 37 proc. badanych zadeklarowało przeczytanie jednej książki (w 2017 – 38 proc., ta różnica mieści się w granicach błędu statystycznego), 9 proc. przeczytało więcej niż siedem. Kobiety zwyczajowo czytają więcej niż mężczyźni. Najwięcej Polacy czytali, jak pokazują badania, do 2004 r. Potem widać wyraźny odpływ zainteresowania książkami.
Pełniejsze dane znajdziemy w raporcie Biblioteki Narodowej z połowy 2019 r.

Co prawda znalazłem takie zestawienie (zaznaczyłem Polskę i Francję):


Average minutes spent reading books per day, 2015. (Średni czas spędzany na czytaniu książek - dziennie, 2015 r.) Estonia: 13 Finland: 12 Poland: 12 Hungary: 10 Greece: 9 Germany: 7 Luxembourg: 7 Turkey: 7 Belgium: 6 Spain: 6 Netherlands: 6 UK: 6 Serbia: 6 Italy: 5 Romania: 5 France: 2 (Eurostat)

ale to mnie nie pociesza... a zasmuca, że Europa tak się cofa. Np. Francja - niby kolebka europejskiej kultury...

Może trzeba oddać sprawiedliwość wskazując, że sporo czytamy w komputerze (np. ty teraz). na urządzeniach mobilnych. Taki sposób czytania odbywa się jednak w trybie dorywczym, pospiesznym i narażonym na różne rozpraszacze.

Podobnie jest z zalewem różnych czasopism, w większości o błahych treściach, wręcz tabloidowych. Trudno to zaliczyć do czytelnictwa.

Na tym tle pochwalić można kilka inicjatyw. Nie mam na myśli tych odgórnych i rządowych, bo ani akcja Czytaj dziecku codziennie ani działania Instytutu Książki jakoś dotąd nie poprawiają tego obrazu.

Pojawiają się za to działania oddolne, społeczne i prywatne
Pewnie zauważyłeś, że w niektórych kawiarniach i podobnych lokalach właściciele zachęcają klientów by spędzali tam czas... instalując regały z książkami.
Spotykamy coraz więcej (oceniam z perspektywy Warszawy) punktów wymiany książek. Są to różne skrytki, pudła i półki na ulicach, gdzie możesz za darmo wziąć książkę i zostawić swoją przeczytaną lub wg ciebie zbędną w domu.

W mojej okolicy aktywne działa Fundacja Zmiana, która ma przynajmniej dwie akcje: Biblioteki Sąsiedzkie i Książki w Pudle
Biblioteki Sąsiedzkie to projekt ogólnopolski, który działa od lipca 2012r. Rozpowszechnia oddolne formy tworzenia bibliotek – jako miejsca nie tylko zbioru książek, ale centra sąsiedzkie, gdzie książki są pretekstem do dyskusji i dalszych działań w małych społecznościach.
Biblioteki Sąsiedzkie to inicjatywa społeczna. która nie korzysta z żadnych stałych dotacji na bieżącą działalność.

W inicjatywie Książki w Pudle, chociaż może się to kojarzyć z owymi pudełkami na ulicy, chodzi o zbieranie książek do bibliotek w zakładach karnych.
"... celem jest, spójna z światem zewnętrznym, edukacja czytelnicza w zakładach karnych w Polsce. Czytanie, pisanie, opowiadanie, to aktywności dostępne dla każdego, od zaraz. Czytając, osadzeni znajdują klucz, który ich umysły wyprowadza poza mury więzienia. Czytanie rozwija komunikatywność, kreatywność i wyobraźnię, poszerza zasób słownictwa, poprawia pamięć i koncentrację,  ale przede wszystkim ma ogromny wpływ na proces resocjalizacji. Słowo daje wolność i zrozumienie swojego losu."
Niezależnie, Fundacja Zmiana udostępnia bezpłatne książki w paru miejscach Warszawy poprzez ekspozycje regałowe.
Także niektóre biblioteki urządzają cykliczne lub stałe pozbywanie się starszych lub nadmiarowych zapasów książek, które można sobie wziąć.
Tak więc "strzechy" mają różne oblicze.
Niewątpliwie także pojedynczy autorzy byliby szczęśliwi gdyby i ich książki trafiały do czytelników.
Pomyślmy zwłaszcza o tych, którzy już nie mogą czynnie działać na tę rzecz - odeszli i zostali w dużej mierze zapomniani.
Przykładem jest Stefan Garczyński (nie ten poeta romantyczny, ale pisarz drugiej połowy XX w.)
W tym duchu wskrzeszenia pamięci i dzieł realizuję projekt przedstawiony na stronie www.StefanGarczynski.pl.

Komunikuję, że właśnie udostępniłem trzeciego ebooka - tym razem na podstawie książki "Razem, ale jak?". Jest darmowy jak i pozostałe.
Jest przede wszystkim książką dla młodzieży. Można ją traktować jako elementarz savoir-vivre, ale nie w szerokim zakresie wszelkiego dobrego zachowania, ale w dziedzinie, która jest bodajże najważniejsza i najbardziej dziś istotna – komunikacji międzyludzkiej.
Jak zjednywać sobie przyjaciół, jak się zaprezentować, a nawet błyszczeć, jak przezwyciężać nieśmiałość i inne swoje wady, jak ciekawie rozmawiać, jak mieć czas na wszystko – to tematy przydatne prywatnie i zawodowo. Savoir-vivre nabiera tu dosłownego znaczenia, zbliża się do pojęcia samokształcenia i samorozwoju.
Więcej o książce i jak ją pozyskać na stronie http://stefangarczynski.pl/utwory/razem-ale-jak/.
Zapraszam!
Leszek Korolkiewicz



środa, 23 października 2019

Nowy darmowy ebook "O radości"




Krótka informacja.

Udostępniłem nowy darmowy ebook "O radości" Stefana Garczyńskiego.

Wszystkie informacje znajdziesz w nowym wpisie na blogu

http://stefangarczynski.pl/udostepniamy-nowy-ebook-o-radosci/


Zapraszam i życzę miłej lektury.
Powiedz o tym ebooku i o stronie innym!

sobota, 28 września 2019

Które książki mówią prawdę?




Prawda nie leży pośrodku, prawda leży tam gdzie ją położono. 
(Józef Życiński)


Tytuł jest prowokacyjny, bo przecież książki nie muszą mówić prawdy, zwłaszcza w beletrystyce, SF, baśniach - wszędzie tam gdzie wyrażamy subiektywne opinie czy uczucia, gdzie licentia poetica jest na miejscu.
Gorzej gdy mamy do czynienia z historiozofią, czy wręcz książkami historycznymi lub biografiami, gdzie często wkradają się upiększenia lub po prostu kłamstwa.
Jeszcze inną, ostrzejszą,  kwalifikację mamy w przypadku książek naukowych lub za takie się mających.
Dziś krótko i osobiście o paru książkach z mojej prywatnej biblioteczki, których wspólnym mianownikiem jest zagadnienie prawdy versus kłamstwo, a mówiąc mniej filozoficznie - wiedza versus oszustwa - mniej lub bardziej istotne dla naszego życia.
O ile do olbrzymiej ilości książek, nawet naukowych, można się przyczepić, że zawierają jakieś elementy nieprawdy, fragmentaryczność, niedopowiedzenia lub przesadę, to zajmę się przede wszystkim tymi, które już w samym tytule sygnalizują, że mówią o mitach, prawdzie, faktach, kłamstwie itp.
W takich przypadkach czytelnik ma prawo oczekiwać, że w końcu dowie się jak to jest z tymi niepewnościami, jakie wywołują w nas różne medialne wypowiedzi. Ale czy rzeczywiście dowie się prawdy?

Sprawa dotyka też metody naukowej, gdzie kryteria nie są tak oczywiste jak się może wydawać.
Oprócz książek, które wymienię, były też takie które kiedyś czytałem ale nie były moje, więc dziś trudniej mi przytoczyć z nich nazwy rozdziałów czy jakieś cytaty.
Tytułowym zagadnieniem interesuję się od dziesięcioleci. Pisałem o tym ogólnie między innymi na innym blogu, zobacz np. cząstkowe podsumowanie w artykule Niedostatek prawdy.
Zatajanie prawdy, fałszerstwa, manipulacje itp. śledzę  przede wszystkim w ramach zagadnień zdrowotnych ze względu na zainteresowania, które wzięły  się kiedyś z  poszukiwań odpowiedzi na pytanie: dlaczego lekarze nie potrafili mi pomóc na moje dolegliwości.

Gdy  Internet dopiero raczkował zbierałem fachowe książki medyczne, ale tu raczej nie będę do tego się odnosił, bo to tematy zaawansowane, porozbijane na specjalności. Jednak te starsze książki są o tyle wartościowe, że - jak wielokrotnie pisał i mówił dr Jerzy Jaśkowski - po opanowaniu naszego szkolnictwa medycznego i branżowych wydawnictw przez medycynę rockefellerowską, w nowszych podręcznikach już nie znajdziemy starych, sprawdzonych i trzeźwych informacji o skutecznym leczeniu. Obecne wszystko zostało zdominowane przez farmację.  Ten trend coraz mocniej jest krytykowany - w zasadzie także większość artykułów w dziale ANTY serwisu LepszeZdrowie.info zawiera takie elementy. Ale to tak na marginesie.

Podobnie - w bardzo wielu filmach i artykułach można znaleźć elementy kłamstwa lub manipulacje. I odwrotnie - w innych  znajdziemy dużo materiałów demaskujących takie zafałszowania i praktyki. Chwała im za to. Ale tutaj też nie o tym - ten blog poświęcony jest książkom.

Dalej zajmę się literaturą popularnonaukową, ale nie jest teraz moim zamierzeniem recenzować wszystkie poniższe książki, bo każda z nich wymagałaby osobnej uwagi (dalej wspominam jednak o paru, które kiedyś omówiłem).
Tutaj chcę przekazać parę ogólnych refleksji.

Metodzie naukowej poświęcono dużą ilość publikacji, gdzie omawia się metodologię badań, elementy logiki, statystyki i jej interpretacji, ogólniej filozoficzne podstawy nauki, itp. Miałem sporo takich książek jeszcze z okresu studiów, także doktoranckich, gdzie taka lektura była nawet obowiązkowa (stare czasy), a teraz z podobnych dzieł i rozprawek mam na podorędziu  -

"Kłamstwa, przeklęte kłamstwa i nauka", autorstwa Sherry Seethaler, książka wydana w Wydawnictwie Sonia Draga w 2010. W podtytule: Jak radzić sobie z chaosem informacyjnym XXI w.
Podtytuł ten wynika z faktu, że wciąż dokonuje się odkryć naukowych, które podważają to, co dotąd w danej kwestii sądzono.
Najpierw autorka opisuje metodę naukową, tj. jakie są procedury postępowania, w jaki sposób analizuje się problemy, buduje nowe teorie, daje wstęp do podstawowych pojęć statystycznych, itp.
Polecam zwłaszcza rozdziały o walorze praktycznym:
Rozdział 2: Kto kim jest? Rozpoznanie tych, którzy w danej kwestii mają udział, oraz ustalenie ich stanowisk.

...“motywacje poszczególnych interesariuszy różnią się  – poza pieniędzmi motywem działania może być konieczność ratowania twarzy, naciski polityczne, presja ze strony pracodawcy czy innej osoby posiadającej wiedzę”.  ...  Niestety także w nauce etyka czasem jest na dalekim miejscu.
Rozdział 5: Co będzie, jeśli …? Rozróżnienie pomiędzy przyczyną a skutkiem.
(w aspekcie praktycznym: jak nie dać się marketingowi - fragment z opisem relacji między skutkami, przyczynami a okolicznościami).

Rozdział 8: Głos społeczeństwa: rozróżniać związki pomiędzy nauką a polityką.
(Seethaler przytacza ciekawe przykłady, jak fakty można sprzedać emocjonalnie, w sposób zmanipulowany, dla osiągnięcia partykularnych interesów, przyznała, że nie widać pewnych stron w dyskusji naukowej - tych, które mają najskromniejsze środki, co nie oznacza że nie są lub nie mogą być ważne).

Rozdział 10: Składanie elementów w całość: jak szukać informacji potrzebnych do uzyskania zrównoważonej perspektywy.
"Większość wiadomości, którymi codziennie jesteśmy bombardowani, została starannie wyselekcjonowana, aby przedstawić tylko jeden z całego wachlarza poglądów na kwestie technologiczne, środowiskowe, ekonomiczne czy zdrowotne”.
Sherry Seethaler to pracownik naukowy Uniwersytetu Kalifornijskiego, zajmująca się głównie zagadnieniami  z biologii i fizyki. Większość tematów, to kontrowersyjne w odbiorze społecznym, problemy związane z medycyną, ochroną środowiska, zdrową żywnością. Te tematy sa mi szczególnie bliskie, więc zatrzymam się przy  paru poruszonych podtematach.
Zauważam stały schematyzm w uwalnianiu informacji medycznych - w postaci cenzury i dostosowywanie ich głównie pod potrzeby farmacji. Niestety, w ślad za tym idzie coraz bardziej urobiona świadomość społeczna, która bezkrytycznie to przyjmuje.
Dużo miejsca autorka poświęca na analizę GMO, które "jest tematem wymagającym głębokich analiz. Zbyt duże pieniądze wokół tego tematu się pojawiają, by zakładać, że wszystko samo się obiektywnie rozwiąże". Podzielam ten pogląd.

Pokazano przykłady  jak trudno nie dać się zmanipulować koncernom farmaceutycznym, które lobbują za intratnymi dla nich rozwiązaniami, przeznaczając na to ogromne pieniądze. Tabela z podziałem środków finansowych na różne śmiertelne choroby cywilizacyjne powinna zastanowić każdego. Jaskrawe są  porównania różnych typów nowotworów i skuteczności terapii.
Opisano niejednoznaczność badań mammograficznych. Równie interesujące i niepokojące są jej słowa o zastępczej terapii hormonalnej i jej powiązaniu z chorobami serca.
W ramach metody naukowej autorka wskazuje, by podczas identyfikowania wad i zalet decyzji brać pod uwagę takie kwestie jak:
– wybory oczywiste często są fałszywą dychotomią,
– lista prezentowanych zagrożeń i korzyści zwykle jest niekompletna,
– każde zastosowanie innowacji posiada wyjątkowy zestaw zagrożeń i korzyści.



Mam ciekawą książkę "Factfulness. Dlaczego świat jest lepszy, niż myślimy, czyli jak stereotypy zastąpić realną wiedzą" Hansa Roslinga (Media Rodzina, 2019), do której sięgam gdy wydaje mi się że podchodzę do pewnych zagadnień nauki zbyt sceptycznie lub sam ulegając stereotypom myślenia. Książka pokazuje właśnie takie stereotypy nawet u naukowców, polityków i publicystów. Ma zacięcie naukowe, bazuje na sondach i statystykach.
Niestety statystyka i sondaże, w których do wyboru są tylko dwie lub trzy możliwe odpowiedzi, także fałszują rzeczywistość. Autor wyraźnie jest ukierunkowany politycznie oraz wyraża opinie bogatego Zachodu, stąd i w tej książce znajduję ułomności, które opiszę w osobnej recenzji.

Oprócz poważnego naukowego podejścia mamy też publikacje o bardziej praktycznym charakterze, które pokazują przeciętnemu człowiekowi sposoby  wyławiania fałszu i jak nie dać się oszukać. Właśnie pod takim tytułem znajduję szereg praktycznych wskazówek z zakresu psychologii w  książce
"Nie daj się oszukać",  autor David J. Lieberman, Wydawnictwo Rebis. Chodzi zwłaszcza o metody demaskowania kłamstwa lub poznania prawdy w  sytuacji  rozmowy lub wywiadu.

Istotą mojej refleksji jest fakt, że autorzy podejmując temat nienaukowości, kłamstw, ... zbyt często w swych argumentach sami popełniają błędy oraz piętnując fałsz nie zdają sobie sprawy (?), że właśnie to, co krytykują jest prawdą.
Nie tylko zaskakujące, ale szkodliwe, gdy pod płaszczykiem naukowości są nienaukowi.
Nie staję w obronie takich autorów, natomiast przychylam się do tych, którzy nonkonformistycznie, ryzykując swoje kariery i ataki establishmentu autentycznie demaskują błędy - nawet jeśli sami czasem je popełniają. Za pierwszymi stoi siła zaplecza i osobiste zyski (jakie to łatwe), drudzy idą pod prąd i działają z pobudek odkrywania i ogłaszania prawdy - nawet niewygodnej.
Czasem potrafię zrozumieć mainstreamowego autora, bo reprezentuje środowisko, które związane jest daną uczelnią, instytutem, firmą czy redakcją, i "nie może" pisać inaczej jeśli chce zachować stanowisko lub dotychczasowy status eksperta. To, że rozumiem, nie oznacza że akceptuję takie sprzeniewierzenie prawdzie.
Bywa czasem i tak, że odpowiedź na dane pytanie rzeczywiście nie jest znana.
Jest co najmniej kilka ciekawych książek o tych przypadkach, np.
"Leksykon niewiedzy" Kathrin Passing i Aleksa Scholza, w Polsce wydana przez W.A.B. w 2009 r.
Książka traktuje o czterdziestu dwóch wybranych naukowych zagadkach na które nie znamy odpowiedzi  (wg stanu gdy książka powstała). Tych zagadek jest znacznie więcej, a w nauce bywa tak, że zadawanie pytań potrafi wyjawić jeszcze ich więcej, bo rejony ludzkiej niewiedzy są znacznie większe niż obszar naszej wiedzy. Posiada interesujący chociaż dość ograniczony wykaz źródeł.
Podobna jest słynnemu filmowi  "What the Bleep Do We Know!?" pokazującemu właśnie obszary naszej niewiedzy.
Ale te pozycje to tutaj dygresja, bo nawet w kwestiach, które nauka uważa za rozstrzygnięte mamy przypadki, że wcale takimi nie są.
A także przypomina słynną książkę 
Księga rzeczy wyklętych (autor Fort Charles). 
To dotyczy nie tylko dziedzin naukowych ale też ogólnej wiedzy (np. tzw. życiowej), tutaj jednak zajmę się głównie kłamstwami w dziedzinie zdrowia. Olbrzymi temat, więc ograniczę się do paru książek.

Mój tutejszy przegląd pt. Co wiesz o szczepieniach skupia się na wybranych książkach poświęconym temu zagadnieniu (ale na LepszeZdrowie.info znajdziesz  też szereg artykułów). Pokazuje ogrom nieporozumień i kłamstw w tej dziedzinie.
Wymieniam tam np.:
"Bezlitosna immunizacja" z podtytułem "Epidemia szczepień. Jak korporacyjna chciwość, zakłamana nauka i represyjna władza zagrażają prawom człowieka, naszemu zdrowiu i dzieciom", autorki: Louise Kuo Habakus, Mary Holland.
"Szczepienia - niebezpieczne, ukrywane fakty", autor: Ian Sinclair.
"Szczepienia pełne kłamstw. Szokująca prawda o farmaceutycznych praktykach", autor: Andreas Moritz.

Także nasz zasłużony popularyzator i nonkonformista dr n. med. Jerzy Jaśkowski poświecił szczepionkom sporo uwagi w paru swych książkach z serii "Szczepienia 300 lat oszustw".
W telegraficznym skrócie:
OSPA przedstawia historię ospy w Europie, oszustwa „wynalazcy” szczepionki ospowej Jennera, powiązania idei szczepienia z hinduskim lokalnym kultem i zagadnienie ospy wietrznej, a w cyklu „Rady starego Dochtora” porady w infekcjach, dla kobiet chcących zajść w ciążę, o cukrzycy typu 2.
MMR omawia m.in. epidemie poszczepionkowe, skład szczepionek, sprawę dr Wakefielda i radzi jaki rozmawiać z pediatrą.
GRYPA m.in. o medycynie rockefellerowskiej, świńskiej grypie, powikłaniach poszczepiennych, SIDS, porady dochtora, list dr JJ do rektora GUMED-u.

(Z mitem bezpieczeństwa i skuteczności współczesnych szczepień rozprawia się wnikliwie też Jerzy Zięba - chociażby w serii 36 filmów - w sumie kilkadziesiąt godzin analizy i przytaczania źródeł naukowych - zobacz to zestawienie.)

Przykładem innego medycznego nieporozumienia jest  mit opisany w książce "CHOLESTEROL naukowe kłamstwo" napisanej przez Uffe Ravnskova,  o czym było w tutejszym wpisie.  Krótko mówiąc - mantra o szkodliwości cholesterolu i potrzebie jego "zbijania" spowodowała więcej nieszczęść niż pożytku, a wszystko za sprawą normy wziętej z sufitu dla skierowania milionów ludzi na intratne "leczenie" oraz błędnej teorii, pokutujących wciąż wśród lekarzy i publicystów.

Czy to koniec medycznych mitów?
Oczywiście nie, bo podobnych mitów i książek o nich jest dużo. Tyle że tu omawiam te z mojej półki.

Więc mamy nomen-omen książkę dr Katarzyny Świątkowskiej "Mity medyczne, które mogą zabić kontra fakty mogące uratować życie",  (wyd. Eureka, 2016, a w roku 2018 powstał tom drugi).  Omówiłem  tom 1 tutaj a drugi pokazałem tutaj. 
To książka doświadczonego lekarza i badacza spornych zagadnień, z olbrzymią ilością źródeł naukowych.
Tu jednak, pełen uznania dla pani Katarzyny, wtrącę uwagę ze względu na pewien termin, chętnie używany zarówno przez nią jak większość medycznego środowiska.
To Evidence Based Medicine czyli Medycyna Oparta na Dowodach. Odnosi się do badań naukowych uznanych i opublikowanych przez wiodące czasopisma naukowe. Teoretycznie słuszne podejście, gdyby nie ... liczne oszustwa, które i tam się wkradły. Opisuję to w artykule Jeszcze o EBM (i linki).
Czy wiesz, że jak twierdzą byli redaktorzy takich naukowych wydawnictw ...około połowa badań jest nieprawdziwa (sfałszowana)?! To głównie ręka sponsorów i władców rynku z firm farmaceutycznych i kupionych przez nie naukowców i polityków. O tym skorumpowanym świecie pisze zwłaszcza Jacek Safuta w książce, którą wymienię dalej.
Zatem bądźmy ostrożni ze zbytnim zaufaniem do takiej nauki.
Zauważył to już dawno nestor polskiej medycyny i wzór otwartego, humanistycznego podejścia do pacjenta - prof. dr Julian Aleksandrowicz w  książce "Nie ma nieuleczalnie chorych" (zerknij do Zaangażowanie i Medycyna humanistyczna), a także Zbigniew Wojtasiński w książce "Umysł i medycyna", gdzie jest odwołanie do jego wcześniejszej publikacji "101 mitów o zdrowiu" Ciekawe jest to, że w tej starszej sam miejscami poddaje się mitom, ale w późniejszej  rehabilituje się szerszym spojrzeniem na zdrowie.
Kulminacją odkrywania tego, co jest w medycynie przemilczane, zafałszowane, źle robione lub niezrozumiane jest słynna już książka Jerzego Zięby "Ukryte terapie" - dwie części omówione (już dawno) odpowiednio tutaj i tutaj. Tytuł wyjaśnia zawartość książek. Autor przyjmując postawę publicysty powołuje w każdym rozdziale tematycznym po kilkadziesiąt prac naukowych na których oparł podane tezy. Czy się myli? Ponieważ to nie są jego własne stwierdzenia, to  ew. pretensje należy kierować do owych źródeł. Jednak ich spójność maksymalnie eliminuje takie zarzuty. Dodatkowym walorem jest to, że jeśli popełni jakiś błąd w interpretacji, to go prostuje i w przeciwieństwie do postawy ex cathedra, cierpliwie poprzez niezliczoną ilość późniejszych pogadanek, filmów i wpisów w mediach społecznościowych pogłębia tematy, odpowiada na pytania czytelników/słuchaczy i pokazuje dalej, że podane metody leczenia komplementarnego działają i w jaki sposób. Tym samym zadaje kłam "konserwie" medycznej, staje po stronie pacjenta, którego można leczyć lepiej i taniej niż to robiło się dotychczas.

Podobną wymowę, ale ostrzejszą,  ma stosunkowo nowa książka  "Mit chorób nieuleczalnych i wielki biznes" autorstwa Jacka Safuty (Neo).
Tę obszerną książkę dopiero poznaję, sam autor też ujawnił się niedawno. Zainteresowanych odsyłam do jego profilu na FB i strony.
Na teraz cytuję opis odredakcyjny:


"... odkrywa przed czytelnikiem świat skorumpowanych polityków i urzędników, którzy globalnym korporacjom farmaceutycznym stworzyli korzystne otoczenie prawne, dzięki któremu mogą one działać w sposób typowy dla mafii – tyle że całkiem legalnie. Na mocy tak spreparowanego prawa całe narody, m.in. naród polski, są okradane, bo za pomocą tzw. systemów opieki medycznej pieniądze pochodzące z kieszeni podatników zamiast służyć zdrowiu publicznemu, zasilają kieszenie tych korporacji. Im więcej przewlekle chorych, tym bardziej puchną budżety systemów opieki zdrowotnej, a więc tym większe są zyski korporacyjne. Zapotrzebowanie na nowych klientów (chorych), a więc większe zyski, zaspokajają powiązane kapitałowo korporacje agro-chemiczne i spożywcze. One to za pomocą toksycznego, przemysłowego rolnictwa i toksycznej żywności sprawiają, że choroby przewlekłe rozprzestrzeniają się w sposób epidemiczny;
- ukazuje techniki dezinformacji, które powodują, że ten zbrodniczy system dla przeciętnego człowieka pozostaje właściwie niezauważony, tak jak filmowy Matrix. Korporacje korumpują w tym celu prominentnych naukowców, lekarzy, dziennikarzy, a nawet sędziów;
- ujawnia nazwy korporacji i nazwiska osób uwikłanych w tę mafijną działalność przez ostatnie sto lat.
Książka nie jest jednak powieścią science fiction ani zbiorem teorii spiskowych, ale poważnym dokumentem, opartym wyłącznie na solidnie udokumentowanych faktach i rzetelnych badaniach naukowych. Źródła są skrupulatnie podane, a więc możliwe do weryfikacji. Mimo naukowych korzeni książka jest napisana przystępnym dla każdego językiem.
Książka zawiera też rozdział, który umożliwia krok po kroku pokonanie chorób uważanych za nieuleczalne i skuteczną profilaktykę. ..."

Książka "7 rzeczy, o których nie powiedzą ci lekarze. Poradnik zdrowego stylu życia", autorzy Warren Sipser, Andi Lew, wyd. Vivante, 2015, pokazuje wybrane skrywane lub niedowartościowane praktyki, które realnie pomagają.

Leonid Rudnicki napisał książkę "Uwaga żywność. Ukryta prawda o tym co jemy". Nie będę się nad nią zatrzymywał, bo tytuł mówi sam za siebie, a ponadto opisałem ją we wpisie Uwaga żywność.

Po tych paru przykładach medycznych dochodzimy do sedna moich spostrzeżeń (jak wspomniałem, że demaskatorzy nienaukowości sami czasem popadają w nienaukowość), które przedstawię na przykładzie dwóch książek.

Pierwsza to
"Jak brednie podbiły świat.  Krótka historia współczesnych urojeń".
Autor Francis Wheen, Wydawnictwo: Muza, 2005 r.
To książka napisana z erudycją, wielowątkowa,  z dużą ilością przypisów. Zawiera celne spostrzeżenia, słusznie krytykuje szereg zjawisk na pograniczu nauki i socjologii, jak np. całą aferę wywołaną i opisaną przez Alana Sokala.  Autor w tym i innych miejscach  obnaża sprawdzone sposoby na manipulację opinią publiczną. Te pozytywy uczyniłoby książkę wartościową, ale jest mocno  politycznie zaangażowana, co ogranicza bezstronność -  wydarzenia obserwowane są i wykładane z perspektywy liberalno-lewicowej. Nie będę tego komentował, bo to nie moja domena i nie o tym tutaj, natomiast znów doczepię się do poglądów związanych ze zdrowiem.
Autor dziwi się, że w Stanach z publicznych pieniędzy finansuje się medycynę alternatywną, choć "nikt nie udowodnił jej skuteczności?"
To dopiero brednia! Użycie określenia "alternatywna" nie jest rzeczywiście szczęśliwe, bo przecież chodzi o połączenie tego, co sprawdza się w medycynie akademickiej (niestety mało w odniesieniu do chorób przewlekłych) z tym, co przez setki i więcej lat sprawdzało się w terapiach naturalnych - czyli o integrację obu światów i o medycynę komplementarną.
W ten sposób wyrzuca na śmietnik np. ziołolecznictwo, chiropraktykę, akupresurę itp. obszary wiedzy i praktyki, które działają lepiej niż wiele leków.  Autor powołuje zasadę podwójnej ślepej próby w badaniach jako kryterium zaliczające lek czy metodę do "normalnej medycyny". Niestety chyba nie wie, że wiele leków i "preparatów medycznych" takiej próby nie przechodzi (np. szczepionki) a jest używanych, a nawet jeśli takie próby przechodzi (?), to potem wykazuje fatalne skutki zdrowotne. W statystykach medycznych najwięcej zgonów spowodowanych jest przez ... choroby jatrogenne i błędy lekarzy! Inaczej się ma sprawa z większością metod naturalnych, które potrafi uleczyć (nie leczyć) człowieka bez skutków ubocznych, mimo że nie przechodziły formalnego badania wg złotego standardu badań klinicznych. Wystarcza, że od dawna sprawdzają się praktycznie.
Podobnie nie szydziłbym - jak autor, z homeopatii, która też nie szkodzi a działa praktycznie. Była wykładana w zakresie zastosowań na uczelniach, i chociaż wciąż nie rozumiemy jak działa, ważny jest efekt .
Sporo miejsca poświęcono "wierze w UFO" z dużą dozą kpiny i ... niewiedzy.  Samo pojęcie UFO oznacza niezidentyfikowane obiekty, a te przecież obserwowano olbrzymią ilość razy i wiele z nich nie potrafiono wyjaśnić. Tu nie ma w co wierzyć. Po drugie temat jest na celowniku od dziesięcioleci wojska i służb (przez co utajniany), w takim stopniu, że mało jest  zjawisk tak mocno udokumentowanych jak właśnie UFO. A przy okazji - dużą arogancją i antropocentryzmem  jest przekonanie że jesteśmy sami we wszechświecie... (to temat tak obszerny, że pozostawmy go bez dalszej dyskusji).
Te i podobne faux pas  znów pokazują jak prawda miesza się z fałszem i ignorancją nawet w poważnych opracowaniach.
 
Druga książka to
"Mity, kłamstwa i zwykła głupota: łopata w dłoń!, dokop się prawdy"
autor John Stossel , Wydawnictwo: MT Biznes, 2010.
Tytuł wielce obiecujący. Mam ochotę na recenzję tego opracowania na ponad 400 stron, w którym można znaleźć zarówno prawdę jak i ... nieprawdę, mimo innych intencji pisarza. Teraz jednak tylko  pokrótce.
Autor otrzymał 19 nagród Emmy i został pięciokrotnie uhonorowany przez National Press Club za wybitne osiągnięcia w dziennikarstwie konsumenckim. Czy zasłużenie? Zależy kto ocenia. Wg mnie autor jest dziennikarzem zbyt powiązanym z konkretnym establishmentem a nawet  koncernami, poprawnościowy. Należy też uwzględnić specyfikę amerykańską, co nie zawsze jest uniwersalne.
Żeby nie było że tylko krytykuję, oto parę wybranych konstatacji, które uważam za słuszne.
* W sprawach dotyczących ekonomii mainstreamowe media często się mylą.
* Większość biznesów wolny rynek nie obchodzi i będą niszczyć konkurencję, jeśli będzie to służyć ich interesom. Dodam, że wolny rynek dziś już jest fikcją wobec centralizacji kapitału i władzy.
* Ludzie w większości nie mają pojęcia jakie podatki płacą (chodzi o te pośrednie).
* Wielu twórców przepisów ochrony środowiska to nie obiektywni naukowcy a radykalni aktywiści.
* Edukacja dzieci jest zbyt ważna, by pozostawić ją państwowemu monopolowi.
* Markowe produkty są często nie lepsze - są droższe.
* Ocieplenie klimatu i jego przyczyny są kwestia otwartą.
* To, że coś jest stosowane w szpitalu, nie koniecznie musi być udowodnione naukowo.
...
Ale bodajże więcej jest stwierdzeń, które podważają ogólną ocenę książki jako źródło rzetelnej wiedzy. Może od takich publikacji w ogóle nie powinniśmy tego oczekiwać. Ale znów - przekaz poszedł w świat - to był bestseller New York Times'a.
Już w pierwszym rozdziale uderza wielka nieprawda w stwierdzeniu i jego obronie, że pestycydy są nieszkodliwe (dla ludzi, środowiska). A przecież np. glifosat jest jednym z najbardziej szkodliwych substancji, która dostała się już wszędzie.
Tamże autor drwi z "epidemii raka". Słowo epidemia może jest źle użyte (dotyczy potocznie chorób zakaźnych), ale w danym przypadku stwierdzenie mija się z faktem, że przypadki różnego rodzaju raka rosną w zastraszającym tempie.
Podobnie na drwinę zakrawa stwierdzenie, że "nie toniemy w śmieciach - miejsca jest jeszcze sporo".  Może nie toniemy dosłownie, ale trzeba dostrzec problem.
Autor bagatelizuje zjawisko outsourcingu w którym USA (i nie tylko) wypychały produkcję do ubogich krajów. Jakby nie dostrzegając, że wiąże się to z wyzyskiem, spowodowało to w tych krajach zanik miejscowego wytwórstwa i oryginalnych umiejętności (co w razie wycofania się postkolonialnego zaangażowania z zewnątrz grozi brakiem samodzielności), a także - paradoksalnie to samo zjawisko w kraju macierzystym. Obecnie wiele dużych firm amerykańskich już prawie niczego nie produkuje - polega na spekulacjach na rynku finansowym i handlu.
Chociaż prawdą jest że kupowanie butelkowanej wody to przepłacanie w porównaniu z piciem wody z kranu, i że ta butelkowana to też często  kranówka lub woda mało wartościowa, ale warto wiedzieć, że i z kranówką wcale nie jest tak dobrze jak się reklamuje.
Auto myli się co do tłuszczów nasyconych i cholesterolu - o czym już wspomniałem wyżej przy okazji innej książki.
Podobnie lekceważy cykl dobowy związany z trawieniem i myli się w sloganie "kaloria to kaloria", ponieważ etykietka o kaloriach na produktach nie oznacza że każdy z nich jest tak samo metabolizowany.
Wybrałem te parę zastrzeżeń z dziedziny zdrowia, bo co do innych stref  życia w Ameryce nie czuję się kompetentny by je jednoznacznie oceniać.

Skala bzdur może być jeszcze większa, co pokazała książka "Modne bzdury. O nadużywaniu pojęć z zakresu nauk ścisłych przez postmodernistycznych intelektualistów" , autorzy: Alan David Sokal, Jean Bricmont, wydana u nas przez Prószyński i S-ka w  2004 r.
Chodzi głównie o francuskich intelektualistów, którzy stosując nowomowę i dziwne własne terminy nadużywali terminologii i systemu pojęć z zakresu nauk ścisłych (fizyki i matematyki), popełniając liczne błędy i mając niewielką znajomość tych dziedzin. Było to pokłosie pewnego amerykańskiego "naukowego" artykułu, po którym  dyskusjom poważanych intelektualistów nie było końca. Okazało się potem, że cała treść była prowokacją Sokala -  pozbawionym sensu zlepkiem (autentycznych) cytatów amerykańskich i francuskich erudytów. W ten sposób została obnażona pozorna naukowość wielu współczesnych "naukowców" i ich recenzentów.
Pracownicy akademiccy w swojej próżności i niekompetencji  dążyli do stworzenia własnej terminologii celem nazwania czegoś , co – wedle własnego przekonania – było ich unikalnym osiągnięciem, a w istocie ... niczym.
Cała ta afera została dość dokładnie opisana także w jednym z rozdziałów dalej wspomnianej książki Francisa Wheena.
Wg mnie ważne jest odróżnienie takiego postmodernistycznego  pseudonaukowym bełkotu od może mniej fachowej i kontrowersyjnej narracji, która nie ucieka do niezrozumiałej nowomowy lecz pokazuje realne wątpliwości i przykłady praktyczne.
Oczywiście w zakresie mitów, zatajeń i dezinformacji mamy wiele książek z różnych dziedzin wiedzy, zwłaszcza historycznej, archeologicznej, religijnej, finansach, o ewolucji, ze świata polityki, sztuki, tożsamości i literatury itd.
To może na inny artykuł, by nie przepełniać już tego.

Patrząc na swoje półki pod kątem tytułów, które same sugerują że coś się przed nami ukrywa, wśród książek popularnonaukowych widzę np. takie jak:

"Niewyjaśnione spiski naszych czasów" Jonathan Vankin, John Whalen, (2 tomy),  Wyd. Amber
"Słynne fałszerstwa, oszustwa i skandale", Magnus Magnusson, Bellona, 2008
"50 największych kłamstw i legend w historii świata", Bernd Ingmar Gutberlet, wyd. Sonia Draga, 2010
"Zakazana nauka" , J. Douglas Kenyon, Amber, 2008
"Zakazana archeologia", Michael A. Cremo, Richard L. Thompson (jest też i jej kontynuacja po latach)
"Tajna archeologia dawnej Ameryki", Frank Joseph,  Amber, 2008
"Tajne archiwa archeologii", Luc Bürgin, Amber, 2017 (wyd. III)
"Zakazana historia" , J. Douglas Kenyon, Amber, 2007
"Złoty spisek", Ferdynand Lips, Wektory, 2010
... i inne popularne książki ze "stajni" wydawnictwa Amber i podobnych.
Te książki mają zróżnicowaną wartość, czasem dyskusyjne elementy sensacyjne, natomiast z tego gatunku książek mogę polecić dwie specyficzne:
"Czy to prawda, że..."
Autor - Christoph Drösser (niemiecki redaktor działu naukowego „Die Zeit” uhonorowany tytułem "Dziennikarza naukowego roku 2015"), wyd. PWN, 2012.
Książka jest "zbiorem zadziwiających prawd, półprawd i legend ostatnich 10 lat."
Przystępna formuła pytań i odpowiedzi -  imponujący zestaw faktów i ciekawostek. Chociaż nie zgodziłbym się w 100% z odpowiedziami, to większość wygląda na rzetelne.

Podobny charakter co do układu ma pouczająca i zabawna lektura dla każdego - "Fakty i mity o naszym zdrowiu i świecie", O'Connor Anahad, Oficyna wydawnicza Bookmarket, 2008 r.
To znów dziełko felietonisty, tym razem New York Timesa, zajmującego się sprawami nauki i zdrowia. Niestety, mimo wielu pożytecznych i ciekawych ujawnień i sprostowań, zawiera też jawne nieprawdy... ech, już brakuje mi miejsca i sił by to teraz i tutaj komentować...

W ogóle  - mógłbym ten temat ciągnąć jeszcze długo w kierunku dziejów głupoty, literatury spiskowej (za i przeciw), teorii poznania itd.
Na koniec - czy zawsze naukowość jest kluczem do odkrycia i postępu wiedzy?
No, nie.
Wiele wynalazków i odkryć było dziełem przypadku, w tym nawet pomyłki badacza. Z ciekawych popularnych książek o tym wymienię
"Odkrywcy mimo woli",  autor Royston M. Roberts, wydawnictwo: Adamantan.
Pokazuje na ciekawych przykładach  znany efekt serendipity.

A skoro o błędzie, to potrafi nam ... służyć na różne sposoby. Zachęcam do mojego artykułu z 2007 r.  Pochwała błędu   :)
Hm, wyszedł mi jeden z najdłuższych wpisów, ale temat jest naprawdę obszerny a i tak tylko go naszkicowałem...