Okazje dnia

piątek, 12 sierpnia 2022

Pandemia zdemaskowana - recenzja książki 


Po recenzji książki  Fałszywa pandemia V  umieszczam kolejną z książki tego samego wydawnictwa. Jest to "Pandemia zdemaskowana".

Wstępnie przedstawiłem ją wcześniej w ramach spisu Kowidowe książki (pozycja 18 suplementu).
Niniejsze omówienie (bardziej niż typowa recenzja), ma dodatkowe nawiązania do niektórych przyczynków na stronie www.LepszeZdrowie.info, jest zatem  rozszerzeniem "oficjalnej" recenzji jaką umieściłem w paru innych miejscach, patrz np. https://locusmind.com//blogs/19256/Pandemia-zdemaskowana-recenzja-ksi%C4%85%C5%BCki

To rozszerzenie ma na celu udostępnienie Czytelnikowi szybszej informacji  w podobnej interpretacji na wybrane tematy - zanim ew. zapozna się z omawianą książką. Jednak bardzo polecam jej przeczytanie - to fachowa ocena sytuacji i ważny głos w dyskusji naukowej i publicystycznej.


Autorzy: Dr Karina Reiss, Dr Sucharit Bhakdi.
Redaktor i autor wstępu - Mariusz Błochowiak.
Wyd. https://ordomedicus.org/ we współpracy z 3DOM, 2021, 223 strony w poręcznym formacie.

Fragment z opisu wydawniczego (na stronie 3DOM, gdzie znajduje się obszerniejszy tekst, tamże spis treści i fragment książki):

"Oddajemy do Państwa rąk pierwszą książkę wydaną przez Instytut Ordo Medicus, który jest zrzeszeniem lekarzy i naukowców na rzecz zdrowia, wolności, prawdy i niezależnej nauki. Powstało ono w odpowiedzi na jednostronną, nienaukową i propagandową narrację dotyczącą tzw. pandemii koronawirusa.
Niniejsza książka prof. Kariny Reiss i prof. med. Sucharita Bhakdiego jest niezależnym i kompetentnym medyczno-naukowym głosem dotyczącym obecnej sytuacji. Prof. Reiss od 15 lat zajmuje się badaniami naukowymi w dziedzinie biochemii, biologii komórki i medycyny. Prowadzi również wykłady w tym zakresie. Jej zawodowe kwalifikacje są poświadczone przez wyróżnienia i ponad 50 oryginalnych artykułów w międzynarodowych czasopismach naukowych, które były cytowane ponad 3500 razy.
Natomiast prof. med. Sucharit Bhakdi jest naukowcem i lekarzem, wybitnym specjalistą w dziedzinie mikrobiologii i epidemiologii chorób zakaźnych. Przez 22 lata był dyrektorem Instytutu Mikrobiologii Medycznej i Higieny na Uniwersytecie w Moguncji w Niemczech. Jest autorem kilkuset publikacji naukowych i jednym z najczęściej cytowanych naukowców w dziedzinie medycyny w Niemczech. W latach 1990-2012 był redaktorem naczelnym czasopisma naukowego  'Medical Microbiology and Immunulogy'. Za swoją pracę pracę naukową otrzymał kilkanaście wyróżnień".

Autorzy (małżeństwo) w 2020 r. napisali książkę Koronawirus - fałszywy alarm? Liczby, konkrety, konteksty (wyd. Multibook, przedstawianą u nas w suplemencie artykułu Kowidowe książki, pozycja 10). S. Bhakdi  był współautorem Fałszywa pandemia. Krytyka naukowców i lekarzy. Cz 1 oraz Fałszywa Pandemia. Część 4 Szczepionki.

Tu omawiana książka jest uzupełnieniem poprzedniej, stąd podtytuł Nowe fakty, dane, konteksty.

Mimo że autorzy są naukowcami, to ich wypowiedź jest prosta i zrozumiała dla przeciętnego czytelnika. Można polecić wszystkim, najlepiej z poprzednią - by lepiej zrozumieć przesłanie autorów.
Od strony formalnej - zdania są krótkie, jasne. Profesorowie na wstępie zastrzegają się, że książka nie jest pracą naukową, ale są skromni - można ją potraktować jako przegląd naukowy, ponieważ podają niezliczoną ilość odnośników (uwzględniając dalsze odsyłacze) do prac naukowych, statystyk, oświadczeń rządów i ich instytucji. Zatem ew. krytycy nie powinni etykietować ich pracy jako prywatne zdanie autorów. Wykorzystują zwłaszcza źródła niemieckie. Wnoszą też swój własny wkład o charakterze naukowym.

Recenzja tego rodzaju pracy nie może być wartościowa jeśli przynajmniej w pewnym stopniu nie odnosi się do merytoryki, zatem włączam właśnie takie elementy i miejscami swoje komentarze.

Tytuł książki nie mówi wszystkiego, ponieważ nie chodzi tylko o demaskację samej pandemii, ale o wiele zjawisk jakie jej towarzyszyły oraz aspektów samej pandemii. Już z samego spisu treści widać jak szeroki zakres tematyczny poruszają - od zagadnień medycznych i biologicznych do społecznych i politycznych.
Nie przytaczając tego spisu wymienię tylko ważniejsze tytuły rozdziałów (bez podrozdziałów) by zilustrować ów zakres oraz potem się do tych rozdziałów odwołać.

Pandemia z laboratorium

Stan nadzwyczajny w szpitalach?

Pandemia stulecia bez podwyższonej śmiertelności?

Czy obostrzenia nas uratowały?

Mit bezobjawowego zakażania

Gdzie  jest analiza korzyści l zagrożeń?

Z koronawirusem czy na koronawirus?

W kwestii odporności na COVID-19

Szczepionka jako uniwersalne remedium?

Odurzenie szczepionkowe

Stracone lata

Fala za falą i tak bez końca

Strach jako narzędzie władzy

Demontaż demokracji?

...

Samo słowo "zdemaskowana" przywołuje temat masek poruszony w rozdziale Maseczkowy obłęd.
Za zgodą wydawnictwa przedstawiam go w całości w osobnym artykule - różne aspekty zagadnienia masek ochronnych ze wskazaniem na podstawie badań, że maski nic nie dają, a mogą zagrażać zdrowiu i traumatyzować, zwłaszcza dzieci i osoby starsze.

Na początku książki zadano pytanie: Od czego zaczęła się światowa panika i dalsze działania? Od "testu" PCR odnośnie SARS-COV-2 opracowanego  przez prof. Ch. Drostena, o którym to teście wiemy, że nie można go używać do stwierdzenia lub wykluczenia przypadków zakażenia, co zresztą było napisane nawet na opakowaniu od producenta.
WHO jednak go szybko uznała (bez walidacji) i propagowała. Autorzy wyjaśniają działanie tego testu, który wg oryginalnego wynalazcy prof. C. Mullisa jest tylko narzędziem badawczym w mikrobiologii, natomiast w praktykowanym zastosowaniu epidemiologicznym jest wysoce niewiarygodny. A szczególnie przy stosowaniu wysokiej wartości tzw. cykli replikacji, co niestety było zalecane w powszechnej praktyce. (O tym "teście" jest dużo informacji wksiążce 
Fałszywa pandemia. Krytyka naukowców i lekarzy. PCR. Cz.2., patrz też np. Pandemia C-19 dla opornych, gdzie poruszonych jest wiele wątków zbieżnych z książką tu omawianą. Także w bezpłatnym urywku z książki na stronie wydawnictwa zamieszczono odnośny podrozdział).
I w ten sposób stwierdzano nierealne, zawyżone ilości zakażeń. Nadto, ewentualnej infekcji nie należy mylić z chorobą zakaźną, która wcale nie musi się rozwinąć. Zatem strach przed SARS-CoV-2 był sztucznie rozdmuchany i nieuzasadniony. To wywołało fatalne skutki w wielu wymiarach - obserwowaliśmy je przez ponad dwa lata.

Jak to się rozwijało na świecie opisuje rozdział Kronika pewnego kryzysu. Skracając - było wiele fałszywych alarmów, a statystyki były manipulowane, do czego wystarczyły niedopowiedzenia lub zła metodologia. Książka dyskutuje też z przyjętymi wskaźnikami epidemicznymi jak np. wskaźnik zapadalności, oraz pokazuje, że tzw. testy szybkie są jeszcze bardziej niewiarygodne i dodatkowo wypaczają obraz rzekomych zakażeń. Niestety "naukowcy dali się uwieść przez władzę i wyrzucili za burtę wszystkie standardy nauki wraz z jakąkolwiek  odpowiedzialnością".  Większość lekarzy poszło tą samą drogą. O tym psuciu nauki i etosu lekarzy znajdziesz wiele wpisów na tej stronie np. Skorumpowane nauki medyczne.

Podobne fałszerstwa zostały opisane w rozdziale Stan nadzwyczajny w szpitalach? gdzie pokazano (statystyki i opinie personelu), że szpitale wcale nie były przeciążone, a nawet wskaźniki przyjęć były niższe niż w poprzednich latach.
Przez bezsensowne przepisy wielu naprawdę chorych, w tym na różne choroby, nie przyjmowano.
Budowano za to dodatkowe szpitale, które też były mało zapełnione lub wcale. Np. w Berlinie zbudowano za 40 miliony euro klinikę covidową, której nie oddano do użytku, ale samo jej utrzymanie kosztowało 13,1 miliona euro.
Wygląda na to, że nie tyle chodziło o zdrowie, a o pieniądze drenowane z budżetów służb zdrowia.
Podobnie było z respiratorami, których zbyt pospieszne lub niewłaściwe stosowanie było nawet przeciwskuteczne. O tych praktykach pisałem krytycznie i dyskusyjnie w Respiratorowa eutanazja.

Tytuł rozdziału Pandemia stulecia bez podwyższonej śmiertelności dobrze oddaje konkluzję, że nie było pandemii, przynajmniej wg klasycznej definicji.

Rozdział Czy obostrzenia nas uratowały? wykazuje, że nie. Wykazują to statystyki, ale także badania naukowe. Niestety, spowodowały za to wiele szkód, o których dalej. Podano też dane z Afryki, co dla niektórych jest zaskoczeniem, dla innych kolejnym  potwierdzeniem złych praktyk. Otóż wskaźnik zgonów na milion mieszkańców w porównaniu z Europą jest dużo niższy mimo na ogół słabej służby zdrowia, gorszych warunków sanitarnych i mniejszego przejmowania się zasadami higieny. Rzucam osobistą tezę:  to potwierdza, że pandemia był w dużym stopniu tworem medialnym lub że bogatym społeczeństwom farmacja bardzie zaszkodziła niż pomogła. Medycyn ludowa, zioła, czystsze otoczenie dają lepsze wyniki.

Jednym z obostrzeń był nakaz noszenia maseczek. O tym we wspomnianym osobnym artykule Maseczkowy obłęd.

Rozdział Mit bezobjawowego zakażania podaje argumenty, że taki przypadek jest niezwykle rzadki i uwarunkowany. Wynika to z przeprowadzonych badań i samej wiedzy autorów - z racji ich profesji.

W następnym rozdziale pokazano, że "zniknięcie" grypy w czasie Covid to po prostu kwalifikowanie jej jako coronawirusa, podobnie jak szeregu innych patogenów. Wg ulotki testu RT-PCR na SARS-Cov2 z firmy Biomol, test ten reaguje pozytywnie na wiele odmian grypy, ale także na wirus oddechowy RSV, adenowirusy (typ 3 i 7), bakterię Haemophylis infuenza, gronkowiec złocisty, streptotok zapalenia płuc itd.

Rozdział Gdzie  jest analiza korzyści l zagrożeń? podsumowuje różne fatalne konsekwencje przyjętej strategii "obrony" społeczeństw przez pandemią. Cudzysłów jest zasłużony ponieważ w wyniku wielu błędów i braku oceny korzyści względem strat "lekarstwo było gorsze od choroby". Widzimy nienotowany wcześniej przyrost zgonów, które wcale nie były spowodowane przez Covid-19. Przykładowo przytoczono tabelę porównującą wiele przyczyn nadmiarowych zgonów z innych powodów, gdzie ważną rolę odegrały odroczone terapie, zamknięcie ludzi w domach (samotność, dystans społeczny, brak ruchu, słońca...) i strach ludzi przed zgłaszaniem chorób i hospitalizacją. Szpitale były przedstawiane jako miejsce masowych zgonów i tragedii ludzi. Wiemy też, że de facto tam często nie leczono lub leczono niewłaściwie.
Ważnym aspektem tragedii jest szkodzenie dzieciom - też zamkniętym, bez naturalnej socjalizacji, zastraszanym że mogą "zabić dziadków", zamaskowanym więc i niedotlenionym. To wszystko nie tylko fizycznie, ale i psychologicznie może obciążyć je na całe życie. Nawarstwiły się traumy, wystąpiło wiele samobójstw wśród młodzieży.
Osobiście uważam, że ten rozdział mógłby być dużo obszerniejszy w fakty, ponieważ te inne, oprócz śmierci, szkody - psychologiczne, neurologiczne, społeczne i gospodarcze z powodu złej polityki zdrowotnej, zwiedzenie przesadzonym zagrożeniem, były niespotykane w poprzednich pandemiach
 i to w takiej skali.

W dwóch następnych rozdziałach mamy uzasadnienie tezy, że straszono nas przesadzonym zagrożeniem oraz okłamywano.
Oceniono faktyczne wskaźniki epidemiologiczne IFR i CFR oraz zakwestionowano merytorycznie i statystycznie szereg medialnych i pseudomedycznych  "straszaków". Np.: że obraz kliniczny Covid-19 był inny niż wcześniejszych chorób, że C-19 zabija nie tylko starych ale i młodych i że ma straszne następstwa długoterminowe, że może atakować wszystkie organy (co później okazało się powikłaniem po szczepieniach w związku z tzw. białkiem kolca - o tym np. w COVID-19: Jaka jest prawda? - tam szereg innych wątków dobrze pasujących do omawianej książki).

Jedną z głównych manipulacji było nie rozróżnianie zgonu z koronawirusem od zgonu na koronawirusa, co jest przedmiotem i tytułem kolejnego rozdziału. Za winowajcę można uznać wytyczną WHO, w której napisano "Zgonu z powodu COVID-19 nie wolno sprowadzać do innej choroby (np. raka). COVID-19 należy wpisywać [w dokumentacji] jako wyjściową przyczynę zgonu u wszystkich zmarłych, u których choroba wywołała lub przypuszczalnie wywołała zgon lub przyczyniła się do zgonu".
Ta rekomendacja była stosowana globalnie w szpitalach, nawet gdy ewidentnie przyczyną zgonu był rak, atak serca itp. Tak postępowano zwłaszcza gdy lekarz nie miał pewności jaka była przyczyna zgonu, nawet gdy wynik testu RT-PCR był wielokrotnie ujemny, a tym bardziej gdy dodatni, co, jak widomo, nie determinuje choroby C-19.  Skądinąd wiemy, że taka postawa była motywowana ekonomicznie co bezwstydnie wykorzystywano.

W rozdziale W kwestii odporności na COVID-19 autorzy przedstawiają merytorycznie odnośne mechanizmy mikrobiologiczne, co sprowadza się do następujący ważnych wniosków:

1. Podnoszenie "statusu odpornościowego" opartego na przeciwciałach nie ma żadnego sensu

2. Szanse na sukces szczepienia są nie do przewidzenia z góry.

Nie wchodzę tutaj w specjalistyczne rozważania autorów, ale mają one konsekwencje w zakresie metod leczenia oraz roli szczepień, co jest przedmiotem kolejnego rozdziału - Szczepionka jako uniwersalne remedium?

Wg autorów masowe szczepienia nie mają sensu, gdy znaczna część populacji jest już w sporym stopniu dostatecznie zabezpieczona przed ciężkim zachorowaniem, co ma miejsce w przypadku SARS-CoV-2. Oraz, że "światowy program szczepień przeciw SARS-CoV-2 nie ma sensu i z góry skazany jest na niepowodzenie".
Dalej przedstawiono znane główne szczepionki i ich działanie od strony biologicznej i założeń strategicznych jakie przyświecały producentom. Wspomniano o błędach i fatalnych skutkach innych szczepień w przeszłości oraz o szczególnych zagrożeniach na bazie preparatów z DNA z tytułu zapaleń systemowych oraz możliwych oddziaływań toksycznych. Przypomniano ważne i znane zastrzeżenia, że żadna szczepionka oparta na genach nie była nigdy wcześniej dopuszczona do stosowania na ludziach, a obecnie szczepionki na koronawirusa nie zostały poddane dostatecznym testom przedklinicznym, jak to przewidują w normalnych warunkach przepisy międzynarodowe. Nastąpiło tylko warunkowe dopuszczenie do użycia, zatem przeprowadza się eksperyment na ludziach - na olbrzymią skalę, bez znajomości ew. niepożądanych skutków. A te już licznie się pojawiają.
O wątpliwym a nawet szkodliwym działaniu obecnych szczepionek też tu pisaliśmy, zobacz np. Czy powinieneś się zaszczepić.

Uzasadniony jest więc tytuł kolejnego rozdziału Odurzenie szczepionkowe.

W zakresie krytyki obecnych szczepionek przypomniano, że dobre produkty wymagają czasu. W szczególności amerykańska operacja Warp Speed mająca radykalnie przyspieszyć produkcję i dystrybucję szczepionki na SARS-CoV-2, oprócz afery korupcyjnej i lobbystycznej nie mogła spowodować powstania czegoś bezpiecznego i skutecznego. Argument, że prace nad szczepionkami genetycznymi trwały od wielu lat, pomija że żadna poprzednia próba nie odniosła sukcesu nawet na zwierzętach, a na ludziach nie była zastosowana.
Autorzy zadają dwa pytania:
 - czy wyszczepienie (jak nie lubię tego określenia z żargonu weterynarii!) całej ludzkości ma sens?
 - czy zaszczepienie w ogóle może zapobiec infekcji?
Po obszernym wyjaśnieniu swojego stanowiska odpowiadają odpowiednio:  to nie ma sensu, a na na pytanie drugie - nie może przeszkodzić w zainfekowaniu płuc, chociaż w pewnych przypadkach może zatrzymać rozsianie i proliferację bakterii (?).

Natomiast ważniejsze są skutki uboczne (NOPy). Tuszowane ich objawów środkami przeciwbólowymi czy paracetamolem, autorzy określają jako równoznaczne z przestępstwem.
Najpoważniejsze zagrożenie powodowane jest biodystrybucją preparatu do wielu miejsc ciała poprzez krążącą krew i limfę, w tym z możliwością przekraczania bariery krew-mózg. Założenie, że spakowane geny nie wykraczają poza mięsień, gdzie dokonano iniekcji, jest błędne. Kolejnym zagrożeniem jest tzw. efekt wzmocnienia zależnego od przeciwciał - ADE. (patrz np. https://www.theepochtimes.com/covid-vaccines-ade_4607583.html,  w uproszczeniu powoduje ono że nieneutralizujące przeciwciała wytworzone w wyniku szczepienia nasilają infekcję wirusową, a np. że limfocyty T wzmacniają swoją aktywność do stopnia w którym atakują inne limfocyty). Nie wnikając dalej w możliwe mechanizmy (naszkicowane w książce) mamy do czynienia z szeregiem zagrożeń, które w praktyce powodowały skrzepy w naczyniach, także w mózgu, a to doprowadzało do udarów i innych groźnych następstw ze śmiercią włącznie. Nie należy łatwo propagować że szczepionki genetyczne są bezpieczne.
Jednym z dowodów jest stan przedstawiony w rozdziale Państwo wzorcowe: Izrael.
Pomimo różnych obostrzeń, zaszczepienia społeczeństwa w wysokim odsetku, ponawianiu dawek, odnotowano tam niepokojąco dużo powikłań, zakażeń i zgonów. Wskaźnik śmiertelności 0,7 procenta nie spadł. Mimo szczepień tam i w innych rejonach świata utrzymano zatem noszenie masek, zaleca sie dystans społeczny (co, jak wykazano, ma minimalny efekt) oraz prowadzi się dalsze kampanie proszczepionkowe.

W następnych rozdziałach wskazano na ruch lekarzy i badaczy, którzy wołają o rozsądek.
W świetle danych z baz skutków ubocznych (VAERS, EUDRA, MHRA itp.), gdzie odnotowuje się tysiące zgonów po szczepieniach, a to i tak tylko część zgłaszanych wydarzeń, obrana polityka szczepień oraz całego działania przeciw pandemii budzi opozycję i głosy przedstawiające inne strategie. Autorzy przywołują akcje podjęte wspólnie z innymi naukowcami z Niemiec i międzynarodowo. Oprócz zaleceń ogólnych, podali konkretne propozycje dotyczące przynajmniej rozpoznania zakrzepic i ich prewencji przez swoiste testy. Te działania, chociaż poparte przez innych naukowców nie zainteresowały jednak EMA (Europejska Agencja Leków), która brnie w swoich zaleceniach stosując przy tym merytoryczne manipulacje, co autorzy pokazali wyraźnie na przykładzie.
Oceniam, że za mało tu powiedziano o skutecznych lekach i ich blokowaniu w praktyce szpitalnej i w prewencji, oraz o metodach terapii naturalnych, które dobrze się sprawdzają w pierwszej fazie choroby, a wzmacniając odporność mogą nie dopuścić do jej zaistnienia.

Krótki rozdział Stracone lata odnosi się do błędnej oceny ze strony niektórych propagandzistów, że szczepienia podarowało wielu ludziom dodatkowe lata. Niezależnie od złej interpretacji wskaźników długości życia, wychodzi na to, że liczne zgony i powikłania pokazują wprost coś odwrotnego. Dodajmy do tego zgony związane z zaniedbaniem leczenia i obraz całkowicie się zmienia.

Tytuł rozdziału Fala za falą i tak bez końca dobrze oddaje sytuację, z jaką mamy stale do czynienia - przynajmniej medialnie i wg służb zdrowia. Autorzy podważają zasadność takiej narracji, pokazując między innymi wykorzystywanie naturalnych fal zachorowań w sezonach roku i wskazując, że w żadnej epidemii w historii nie wystąpiła nawet tylko druga jej fala, oprócz słynnej epidemii "hiszpanki" z 1918 roku. Przy okazji pokazują w skrócie przyczynę i przebieg tamtej pandemii.
Do straszenia falami, zagrożeniami epidemii i samą chorobą nawiązuje krótki rozdział Nachalne tytuły na wszystkich kanałach. Komu wierzyć? Nazywają to powodzią dezinformacyjną, co łatwiej zrozumieć znając już konstatacje niniejszej książki i jej podobnych (jest ok. setki wg mojej wiedzy). Siła propagandy jest wielka, ponieważ idzie z samej góry i jest mocno dotowana. Natomiast wiedza przeciętnych ludzi na te tematy jest mała. Dodatkowym zjawiskiem są samozwańczy "weryfikatorzy" i serwisy ich zatrudniające w imieniu koncernów szczepionkowych, na ogół bez dostatecznych kwalifikacji oraz wszechobecna cenzura wykluczająca inne niż oficjalne głosy i zwalczające dyskusję.
O niechlubnej roli mediów zobacz Uwikłanie mediów w dezinformację.

I tak Strach jako narzędzie władzy (tytuł kolejnego rozdziału) spełnia swoją destrukcyjną rolę. To stara wypróbowana metoda stosowana przez władze w wielu dziadzinach życia społecznego i polityce. Przytoczono przykładowe scenariusze, liczne metody manipulacji danymi i działaniami. Przykładowo, bodajże najbardziej znaną manipulacją jest nie rozróżnianie zakażeń wirusem od zachorowania. Autorzy oskarżają nawet skądinąd renomowane instytucje jak Instytut Roberta Kocha  (RKI) za stosowanie takich praktyk, podporządkowanie władzom, zapewne w imię politycznej poprawności i ciągłości dotacji.
Za urywkiem książki w jej opisie wydawniczym zacytuję następujący jej fragment:
"Już w maju 2020 roku ekonomista Stefan Homburg zwrócił uwagę, że politycy mogą zastosować strach jako instrument dominacji, aby przepchnąć nieuzasadnione naukowo zabiegi. Fachowi siewcy paniki stosują bardzo skuteczną metodę gruntowania i rozszerzania swojej władzy. Strach prowadzi do zawężenia pola widzenia i myślenia, dlatego zbiorowo wygenerowany można wykorzystać, aby wedle potrzeby ukryć przed opinią publiczną procesy decyzyjne. Niepokój blokuje też zdolność do wyciągania racjonalnych wniosków. Politycy z pomocą mediów wykonali kawał roboty, aby zamknąć ludzi w zbiorowej paranoi. Czy taki był zamiar?"

To wszystko budzi głębokie zaniepokojenie i troskę o dokonujący się demontaż demokracji (tytuł rozdziału).

Milczą instytucje wymiaru sprawiedliwości, milczą i manipulują politycy, za nimi media, a stan lekarski i nauka dały się owładnąć i skorumpować, obowiązuje konformizm a nawet oportunizm spowodowany opłacaniem złych praktyk.
Na szczęście budzą się głosy protestu i orędowników praktyk dobrych. Autorzy wymieniają takie niemieckie i międzynarodowe inicjatywy. Także wśród zwykłych obywateli wzrasta świadomość - coraz więcej ludzi widzi że "król jest nagi" - by użyć zacytowanej opowieści Andersena. Potrzebna jest mobilizacja wobec wciąż kolejnych zakusów globalnego podporządkowania społeczeństwa, uzurpacji WHO do ponadnarodowej omnipotencji, zwoływania decydentów na symulacje kolejnych pandemii, co - jak pokazuje historia, jest raczej ich planowaniem.
Ostatni rozdział Quo vadis? Czyli dokąd właściwie maszerujemy?  i Zakończenie oprócz  jeszcze innych opisanych sygnałów stymulowanych zagrożeń przekazują też mini-manifest pozytywny, wzywający do porzucenia lęków, położenia kresu obłędowi i by zacząć żyć na nowo. Pokazuje nowe postawy i rozwiązania.
Ten przegląd zakończę kolejnym małym fragmentem z opisu wydawniczego:
"CO NAS CZEKA W PRZYSZŁOŚCI? Co nam pozostanie, gdy ze strachu przed śmiercią przestaniemy żyć? Niezależnie od wszystkich ryzyk, jakie ze sobą niesie życie, nie możemy tracić perspektywy całości. Mamy nadzieję, że niniejsza książka w tym pomoże".

Osobiście brak mi dokładniejszego wskazania na element, który niektórzy interpretują jako teorię spiskową, a który coraz wyraźniej się uwidacznia nie jako teoria a praktyka i celowe działanie. Na odgórny plan przygotowywany i realizowany by wprowadzić "nową normalność" zniewolenia i dehumanizacji - wg zamierzeń ukrytej władzy garstki psychopatów i bezwzględnego biznesu. Nie tylko ja tak to widzę.
Wprowadzony w tym celu drakoński sanitaryzm przyczynił się także do wielkich strat gospodarczych i transferu dóbr w kierunku oligarchii i różnych cwaniaków. Ten wątek też nie był dostatecznie zaakcentowany.
Rozumiem jednak, że to nie rola naukowców od biotechnologii i medycyny - zastawmy to komisjom śledczym i innym organizacjom obywatelskim.
Ktoś mógłby zarzucić autorom, że pewne tematy uprościli, ale jak w zastrzeżeniu - to nie jest elaborat naukowy. Zainteresowani szczegółami mogą sięgnąć do naukowych przypisów.
Trudno mi zaleźć jakieś ew. inne "punkty zaczepienia".
Na koniec chciałbym wyrazić swoje uznanie tłumaczowi - Marcinowi Masnemu, który po raz kolejny zaangażował się w sprawę rozsądku i prawdy, co pokazuje i na innych polach swej publicystyki.

Leszek Korolkiewicz

Oryginalnie na www.LepszeZdrowie.info/Pandemia_zdemaskowana.htm   z 26.07.22

piątek, 24 czerwca 2022

 

"Fałszywa pandemia" cz. 5 - krótka* recenzja książki



Niniejsze omówienie dotyczy pracy zbiorowej pod redakcją dra Marusza Błochowiaka, który opracował i opatrzył wstępem tę i poprzednie 4 części tytułowej serii. Ta część (282 strony) wydana była pod koniec maja 2022 przez Ordo Medicus razem z wydawnictwem 3DOM.

Na stronie sprzedażowej współwydawcy https://3dom.pro/19053-falszywa-pandemia-krytyka-naukowcow-i-lekarzy-5.html ... znajdziemy opis książki, charakterystykę autorów i dokładny spis treści. Pełny wstęp redaktora (dość długi) dostępny jest w pliku PDF np. tutaj.
Ten spis oraz wstęp dają potencjalnemu czytelnikowi dobry obraz zawartości i mogłyby już być namiastką recenzji.

Jednak można słusznie powiedzieć, że recenzję powinien pisać ktoś bezstronny. Podejmując się jej mam z tym kłopot, ponieważ, chociaż jestem formalnie całkowicie niezależny (freelacer, bloger bez powiązań i niezależny finansowo), to śledząc tematy poruszane w serii "Fałszywa pandemia" już od wielu lat i to w szerszym kontekście, trudno mi być zupełnie bezstronnym.
Zgadzam się bowiem z większością tez tych książek. Podobnie jak z tymi przedstawionymi w prawie 60 innych podobnych (polskich i zagranicznych), które omawiałem na jednej ze swoich stron internetowych. (W tej recenzji nie chcę jednak się odwoływać ani do strony ani do tych omówień - nie chodzi tutaj o promowanie ich ani siebie).

Wniosek z tych lektur jest jednoznaczny - faktycznie mamy do czynienia z fałszywą pandemią, szeregiem oszustw a także bardzo poważnymi naruszeniami prawa, zasad demokratycznych, etyki naukowej i lekarskiej oraz innymi zjawiskami, których konsekwencje wykroczą poza przeciętną świadomość w społeczeństwach.

Używając powiedzenia Grzegorza Płaczka - to się samo komentuje. Zatem to omówienie zawiera osobisty stosunek do sprawy, zresztą jak zwyczajowo wiele innych recenzji.

W takim układzie mógłbym skupić się na takich zagadnieniach, jak wiarygodność przedstawionych faktów, kompletność informacji, styl wypowiedzi...
Trudno jednak do tych aspektów się przyczepić. Wszystkie rozdziały obfitują w odnośniki do źródeł (oficjalne dokumenty, prace naukowe i wypowiedzi specjalistów), wyjaśnienia pojęć (przypisy pod tekstem), notki redakcyjne. Co do stylu, to także nie mam uwag, przy czym transkrypcje i tłumaczenie wywiadów oddają to, co było w oryginale, a wywiady w postaci ustnych wypowiedzi mają swój swobodny styl.
Część piąta serii - nie wiem czy będzie ostatnia, może być traktowana jako podsumowanie tematów poruszanych w częściach poprzednich.

W szczególności dotyczy to obszernego wywiadu z doktorem Wolfgangiem Wodargiem, którego artykuły i wypowiedzi były cytowane także w tych poprzednich częściach. Tutaj poświęcony jest świńskiej grypie, kulisom ogłoszenia „pandemii” H1N1 (tj. właśnie świńska grypa) oraz zmianie definicji kluczowego w tym kontekście terminu, tj. pandemii. Z tamtej "pandemii" możemy czerpać lekcję jak reagować na takie oszustwa i na czym one polegają. Wygląda na to, że politycy i władze sanitarne takiej merytorycznej, tj. medycznej i epidemicznej, lekcji nie przerobiły, a raczej przeciwnie  - wykorzystały i udoskonaliły ówczesne metody oszukiwania społeczeństw.
Warto przypomnieć, że W. Wodarg - internista i pulmonolog, specjalista w zakresie higieny i medycyny środowiskowej, a także zdrowia publicznego i medycyny społecznej, był  i jest też wykładowcą uniwersyteckim. Był przewodniczącym Komitetu Ekspertów ds. powiązanych z medycyną Ochrony Środowiska przy Izbie Lekarskiej Szlezwiku-Holsztynu, członkiem Bundestagu (1994-2009), inicjatorem i rzecznikiem Komisji "Etyka i prawo współczesnej medycyny", członkiem Zgromadzenia Parlamentarnego Rady Europy, gdzie przewodniczył Podkomisji ds. zdrowia i wiceprzewodniczącym Komisji Kultury, Edukacji i Nauki. W 2009 zainicjował powstanie komisji śledczej w Strasburgu do zbadania roli WHO w fałszywej pandemii H1N1 gdzie był ekspertem ds. naukowych. a w 2020 powołał z prawnikami oddolną Komisję śledczą ds. koronawirusa. Zatem jest kompetentny w ocenie "pandemii" i świata polityki medycznej jak mało kto. Był w środku wydarzeń - jako działacz na różnych szczeblach i bezpośredni świadek.
Ordo Medicus wydało książkę dra Wodarga pt. "Fałszywe pandemie. Argumenty przeciwko rządom strachu" oraz zorganizowało szereg konferencji z doktorem Wodargiem w Polsce.

Przytoczyłem te dane o doktorze jako przykład, że osoby prezentowane w książkach omawianej serii zasługują na wysłuchanie - każda z nich ma odpowiedni dorobek kierunkowy.
Nie da się krótko przedstawić bogactwa faktów pokazanych przez dra Wodarga - są to liczne i miejscami drastyczne dowody braku przejrzystości i logiki w działaniu, korupcji, konfliktów interesu, utajniania badań, umów i dotacji, sprzeniewierzeń służbie publicznej, przemilczeń i przekłamań w oficjalnej narracji, niekompetencji, nacisków politycznych, marnotrawstwa... Sprawy, którymi powinny zająć się prokuratury.

Ogólnie podczas lektury zaznaczyłem w całej książce bardzo dużo ciekawych fragmentów, godnych zacytowania. Ich przestawienie wydłużyłoby to omówienie niepomiernie (może kiedy indziej, osobno?). W tej sytuacji wskażę tylko problemy i względnie nowe pojęcia, jakie pojawiły się w pracach naukowców, w tym szczególnie socjologów, w związku ze zjawiskami ostatnich lat.
Tutaj nawiązuję do rozdziałów 5. i 6. napisanych przez dr Urszulę i dr Andrzej Domańskich: "Społeczno-kulturowy wymiar współczesnych pandemii" oraz "Biopolityka i biowładza w czasie 'pandemii', czyli jak medycyna staje się narzędziem kontroli społecznej".

Te sprawy znałem mniej i tym bardziej doceniam dużą ilość zacytowanych prac oraz autorów, którzy dostrzegają te nowe problemy.

Przytoczę sporo mówiące tytuły podrozdziałów:

- Społeczno-kulturowy wymiar współczesnych pandemii
- Pandemie: społeczny konstrukt
- Socjologia medycyny, farmacji i przemysłu biotechnologicznego
- Biopolityka i biowładza w czasie „pandemii”, czyli jak medycyna staje się narzędziem kontroli społecznej
- Problem autorytetów
- Język biowładzy i rodzaje dyskursów
- Konstruowanie „prawdy” o ludzkiej cielesności, zdrowiu i chorobie. Media narzędziem biowładzy
- Strategie biopolityki w czasie „pandemii”
- Odbiór społeczny strategii biopolityki
- Selekcja. Komu i jakim obszarom życia społecznego nie poświęca uwagi biowładza w czasie „pandemii”? 250
- Wykluczenie. Homines sacri – społeczność nowych wykluczonych
- Urządzanie życia (regulacja) przez strategie biopolityki.
- Zyski i straty
- Hierarchie wartości. Akcenty strategii biowładzy?

W tych paragrafach oprócz "biowładza", "biopolityka"  znajdujemy takie nowsze pojęcia jak:
medyczny imperlializm, biotyrania, anatomopolityka, rządomyślność, farmokracja, medykalizacja, podżeganie chorobowe (disease mongering), społeczeństwo terapeutyczne, choroby medialne, niewidzialne getto, anomia pandemiczna, kultura lęku, hipochondryzacja społeczeństwa, farmaceutykalizacja społeczeństwa, Homines sacri, genetyzacja,...

Jeśli chcesz poznać znaczenie i omówienie tych terminów - zajrzyj do rozdziałów 5. i 6. Można się spierać o nazewnictwo, pewnego rodzaju nowomowę środowisk naukowych, ale póki nie ma lepszych określeń, opisują one realne zjawiska.
Ten interesujący materiał obnaża różnorodne socjotechniki władzy i propagandy oraz już widoczne i długofalowe, różnorodne niszczące skutki ich stosowania.

Osobiście najbardziej zainteresował mnie rozdział "Iluzja medycyny opartej na dowodach", w którym dr Leemon McHenry - bioetyk i emerytowany profesor filozofii na California State University w Stanach Zjednoczonych, przedstawia na bazie swojej książki o takimż tytule, całą tę iluzję przytaczając szereg dowodów ze śledztw. Ujawnia różne mechanizmy fałszowania prac naukowych i wpływania na piśmiennictwo medyczne oraz prace instytutów.
Temat "Evidence Based Medicine" (EBM) podejmowałem wielokrotnie* świadom wielu nadużyć jakie z tym terminem są związane. 
To pojęcie - wytrych, nadużywane hasło, które ma przykryć wszelkie błędy jakie popełniają naukowcy i medycy, a za nimi politycy i dziennikarze, na podobieństwo używanego sloganu "Zaufaj nauce".
Konstatacje profesora McHenry'go w pełni potwierdzają te zastrzeżenia. Szkoda, że powołując redaktora wydawnictwa Lancet Richarda Hortona, nie znajdujemy jego głośnego oświadczenia, że około połowa prac naukowych tam umieszczanych była niewiarygodna, napisana pod tezy i sponsorowana przez przemysł farmaceutyczny. Podobnie wypowiedziała się
Arnold Seymour Relman, profesor medycyny Uniwersytetu Harvard i były redaktor naczelny równie poważanego The New England Journal of Medicine”: „Zawody medyczne są kupowane przez przemysł medyczny, nie tylko w kwestiach praktyki medycznej, ale także nauczania i badań. Instytucje akademickie tego kraju godzą się na to, by stawać się płatnymi agentami przemysłu farmaceutycznego. Uważam to za niegodne.” 
Ale mamy na to i inne ważkie świadectwa - zarówno w podanej wypowiedzi dra Leemona McHenry, jak i z innych źródeł (np. od Roberta Malone, American Frontline Doctors, itd.).

Książki serii "Fałszywa pandemia" czyta się niemal jak powieści sensacyjne, z tym, że nie są to powieści, a dobrze udokumentowane relacje. To, że są w nich fakty dla wielu będące sensacjami, to cenny przyczynek do poruszenia opinii publicznej przez emocje, jako że jest ona czuła na takie podejście, co zresztą było szeroko wykorzystywane przez propagandę szczepień czy inne rządowe metody w duchu zastraszania społeczeństwa i jego dzielenia na prawomyślnych i odSZCZEPIEŃCÓW.
Zatem, kto lubi element sensacji, ten chętnie zobaczy film dokumentalny Trust WHO (Czy wierzyć WHO?), przez redakcję włączony jako część publikacji (dostępny za darmo pod wskazanym w książce adresem). Jego tytuł dobrze oddaje istotę źródła powstałego zagrożenia, które zostało rozwinięte w ostatnim rozdziale książki  - "Charakterystyka i ocena prawna Międzynarodowego traktatu antypandemicznego negocjowanego w ramach WHO", pióra mec. Katarzyny Tarnawy-Gwóźdź.

Przytacza kilkanaście poważnych uzurpacji WHO i płynących z tego zagrożeń dla suwerenności krajów, ich praw, w tym wywyższając się ponad ich konstytucje, wolności osobistych, ograniczanie wolności słowa i badań naukowych, drenowanie budżetów na wyimaginowane cele, zabranianie leczenia innego niż wynikające z interesów farmacji - a zatem jest to prawo pisane pod dyktando korporacji i totalitarnej władzy.
Czytamy: "Decyzją Zgromadzenia Ogólnego WHO spółki handlowe mogą od maja 2016 r. wpływać na decyzje strategiczne tych organów, co pozostaje w oczywistym i rzeczywistym konflikcie interesów, a przekazanie na podstawie art. 89 lub art. 90 Konstytucji RP jakichkolwiek uprawnień Organów naszego Państwa na rzecz WHO będzie nosiło znamiona wyczerpujące czyn stypizowany, przedstawiony w art. 127 Kodeksu Karnego (zamach stanu).”

To, co wiemy o WHO (Światowa Organizacja Zdrowia) to nie tylko przedstawione zarzuty z projektu "Traktatu antypandemicznego", ale także mało chwalebne zaszłości z polityki kowidowej i dawniejsze nieodpowiedzialne i wręcz szkodliwe działania, które czynią tę organizację niebezpieczną.

Jeśli miałbym uwagi krytyczne do książki jako całości, to dotyczyłyby one - przy całej zasłudze autorów, braku wyraźnego wskazania odgórnego planu, który stał za ostatnimi "pandemiami". Nie uważam osobiście, że wkracza to w "teorie spiskowe" - to spisek w praktyce - jeśli spojrzy się na to z wyższej perspektywy i z rozeznaniem, zresztą jak wiele z tego, co dzieje się obecnie na świecie za sprawą ukrytej władzy.
Z drugiej strony rozumiem, że redaktor i autorzy nie chcieli posunąć się dalej, bo naraziliby się na atak i oskarżenia, które mogłyby utrudnić ich misję dalszego przedstawiania tej ciemnej strony medycyny, nauki i polityki.  Inteligentny czytelnik sam wyciągnie wnioski a przynajmniej poszerzy swój "horyzont poznawczy".

Książkę polecam wszystkim poszukującym prawdy o pandemii koronawirusa - jest napisana przystępne i starannie. Na stronach wydawców można znaleźć więcej podobnych informacji.

Życzę fundacji Ordo Medicus dalszego badania tych niepokojących zjawisk i zgromadzenia takiego dossier, które będzie podstawą do sformułowania formalnych oskarżeń i otwarcia drogi do oczyszczenia życia społecznego z przedstawionych patologii.
Niektórzy komentują, że co to za komisja w której nie ma ani jednego lekarza. I dobrze, że nie ma. W Ordo  Medicus nie mieli by życia za sprawą izb lekarskich i mediów, co byłoby i ze szkodą dla wspomnianej misji jaką komisja podjęła. Zwróćmy uwagę, że np. nie trzeba być wojskowym by być ministrem obrony, pisarzem by być krytykiem literackim itd. A komisja przesłuchuje i lekarzy, tych, którzy wykazali się odwagą i i uczciwością zawodową. Część z nich pojawiła się w omawianych książkach.

Na szczęście nie są sami, świadomość i opór społeczny rośnie, tworzą się podobne inicjatywy - oddolne i z ramienia organizacji lekarzy, naukowców i prawników.

Leszek Korolkiewicz

----

* Planuję szerszą recenzję na jednej ze swoich stron poświęconych zdrowiu - z odwołaniami do wcześniejszych artykułów i innych własnych przyczynków.