Wstępnie przedstawiłem ją wcześniej w ramach spisu Kowidowe książki (pozycja 18 suplementu).
Niniejsze omówienie (bardziej niż typowa recenzja), ma dodatkowe nawiązania do niektórych przyczynków na stronie www.LepszeZdrowie.info, jest zatem rozszerzeniem "oficjalnej" recenzji jaką umieściłem w paru innych miejscach, patrz np. https://locusmind.com//blogs/19256/Pandemia-zdemaskowana-recenzja-ksi%C4%85%C5%BCki
To rozszerzenie ma na celu udostępnienie Czytelnikowi szybszej informacji w podobnej interpretacji na wybrane tematy - zanim ew. zapozna się z omawianą książką. Jednak bardzo polecam jej przeczytanie - to fachowa ocena sytuacji i ważny głos w dyskusji naukowej i publicystycznej.
Autorzy: Dr Karina Reiss, Dr Sucharit Bhakdi.
Redaktor i autor wstępu - Mariusz Błochowiak.
Wyd. https://ordomedicus.org/ we współpracy z 3DOM, 2021, 223 strony w poręcznym formacie.
Fragment z opisu wydawniczego (na stronie 3DOM, gdzie znajduje się obszerniejszy tekst, tamże spis treści i fragment książki):
"Oddajemy do Państwa rąk pierwszą książkę wydaną przez Instytut Ordo Medicus, który jest zrzeszeniem lekarzy i naukowców na rzecz zdrowia, wolności, prawdy i niezależnej nauki. Powstało ono w odpowiedzi na jednostronną, nienaukową i propagandową narrację dotyczącą tzw. pandemii koronawirusa.
Niniejsza książka prof. Kariny Reiss i prof. med. Sucharita Bhakdiego jest niezależnym i kompetentnym medyczno-naukowym głosem dotyczącym obecnej sytuacji. Prof. Reiss od 15 lat zajmuje się badaniami naukowymi w dziedzinie biochemii, biologii komórki i medycyny. Prowadzi również wykłady w tym zakresie. Jej zawodowe kwalifikacje są poświadczone przez wyróżnienia i ponad 50 oryginalnych artykułów w międzynarodowych czasopismach naukowych, które były cytowane ponad 3500 razy.
Natomiast prof. med. Sucharit Bhakdi jest naukowcem i lekarzem, wybitnym specjalistą w dziedzinie mikrobiologii i epidemiologii chorób zakaźnych. Przez 22 lata był dyrektorem Instytutu Mikrobiologii Medycznej i Higieny na Uniwersytecie w Moguncji w Niemczech. Jest autorem kilkuset publikacji naukowych i jednym z najczęściej cytowanych naukowców w dziedzinie medycyny w Niemczech. W latach 1990-2012 był redaktorem naczelnym czasopisma naukowego 'Medical Microbiology and Immunulogy'. Za swoją pracę pracę naukową otrzymał kilkanaście wyróżnień".
Autorzy (małżeństwo) w 2020 r. napisali książkę Koronawirus - fałszywy alarm? Liczby, konkrety, konteksty (wyd. Multibook, przedstawianą u nas w suplemencie artykułu Kowidowe książki, pozycja 10). S. Bhakdi był współautorem Fałszywa pandemia. Krytyka naukowców i lekarzy. Cz 1 oraz Fałszywa Pandemia. Część 4 Szczepionki.
Tu omawiana książka jest uzupełnieniem poprzedniej, stąd podtytuł Nowe fakty, dane, konteksty.
Mimo że autorzy są naukowcami, to ich wypowiedź jest prosta i zrozumiała dla przeciętnego czytelnika. Można polecić wszystkim, najlepiej z poprzednią - by lepiej zrozumieć przesłanie autorów.
Od strony formalnej - zdania są krótkie, jasne. Profesorowie na wstępie zastrzegają się, że książka nie jest pracą naukową, ale są skromni - można ją potraktować jako przegląd naukowy, ponieważ podają niezliczoną ilość odnośników (uwzględniając dalsze odsyłacze) do prac naukowych, statystyk, oświadczeń rządów i ich instytucji. Zatem ew. krytycy nie powinni etykietować ich pracy jako prywatne zdanie autorów. Wykorzystują zwłaszcza źródła niemieckie. Wnoszą też swój własny wkład o charakterze naukowym.
Recenzja tego rodzaju pracy nie może być wartościowa jeśli przynajmniej w pewnym stopniu nie odnosi się do merytoryki, zatem włączam właśnie takie elementy i miejscami swoje komentarze.
Tytuł książki nie mówi wszystkiego, ponieważ nie chodzi tylko o demaskację samej pandemii, ale o wiele zjawisk jakie jej towarzyszyły oraz aspektów samej pandemii. Już z samego spisu treści widać jak szeroki zakres tematyczny poruszają - od zagadnień medycznych i biologicznych do społecznych i politycznych.
Nie przytaczając tego spisu wymienię tylko ważniejsze tytuły rozdziałów (bez podrozdziałów) by zilustrować ów zakres oraz potem się do tych rozdziałów odwołać.
Pandemia z laboratorium
Stan nadzwyczajny w szpitalach?
Pandemia stulecia bez podwyższonej śmiertelności?
Czy obostrzenia nas uratowały?
Mit bezobjawowego zakażania
Gdzie jest analiza korzyści l zagrożeń?
Z koronawirusem czy na koronawirus?
W kwestii odporności na COVID-19
Szczepionka jako uniwersalne remedium?
Odurzenie szczepionkowe
Stracone lata
Fala za falą i tak bez końca
Strach jako narzędzie władzy
Demontaż demokracji?
...
Samo słowo "zdemaskowana" przywołuje temat masek poruszony w rozdziale Maseczkowy obłęd.
Za zgodą wydawnictwa przedstawiam go w całości w osobnym artykule - różne aspekty zagadnienia masek ochronnych ze wskazaniem na podstawie badań, że maski nic nie dają, a mogą zagrażać zdrowiu i traumatyzować, zwłaszcza dzieci i osoby starsze.
Na początku książki zadano pytanie: Od czego zaczęła się światowa panika i dalsze działania? Od "testu" PCR odnośnie SARS-COV-2 opracowanego przez prof. Ch. Drostena, o którym to teście wiemy, że nie można go używać do stwierdzenia lub wykluczenia przypadków zakażenia, co zresztą było napisane nawet na opakowaniu od producenta.
WHO jednak go szybko uznała (bez walidacji) i propagowała. Autorzy wyjaśniają działanie tego testu, który wg oryginalnego wynalazcy prof. C. Mullisa jest tylko narzędziem badawczym w mikrobiologii, natomiast w praktykowanym zastosowaniu epidemiologicznym jest wysoce niewiarygodny. A szczególnie przy stosowaniu wysokiej wartości tzw. cykli replikacji, co niestety było zalecane w powszechnej praktyce. (O tym "teście" jest dużo informacji wksiążce Fałszywa pandemia. Krytyka naukowców i lekarzy. PCR. Cz.2., patrz też np. Pandemia C-19 dla opornych, gdzie poruszonych jest wiele wątków zbieżnych z książką tu omawianą. Także w bezpłatnym urywku z książki na stronie wydawnictwa zamieszczono odnośny podrozdział).
I w ten sposób stwierdzano nierealne, zawyżone ilości zakażeń. Nadto, ewentualnej infekcji nie należy mylić z chorobą zakaźną, która wcale nie musi się rozwinąć. Zatem strach przed SARS-CoV-2 był sztucznie rozdmuchany i nieuzasadniony. To wywołało fatalne skutki w wielu wymiarach - obserwowaliśmy je przez ponad dwa lata.
Jak to się rozwijało na świecie opisuje rozdział Kronika pewnego kryzysu. Skracając - było wiele fałszywych alarmów, a statystyki były manipulowane, do czego wystarczyły niedopowiedzenia lub zła metodologia. Książka dyskutuje też z przyjętymi wskaźnikami epidemicznymi jak np. wskaźnik zapadalności, oraz pokazuje, że tzw. testy szybkie są jeszcze bardziej niewiarygodne i dodatkowo wypaczają obraz rzekomych zakażeń. Niestety "naukowcy dali się uwieść przez władzę i wyrzucili za burtę wszystkie standardy nauki wraz z jakąkolwiek odpowiedzialnością". Większość lekarzy poszło tą samą drogą. O tym psuciu nauki i etosu lekarzy znajdziesz wiele wpisów na tej stronie np. Skorumpowane nauki medyczne.
Podobne fałszerstwa zostały opisane w rozdziale Stan nadzwyczajny w szpitalach? gdzie pokazano (statystyki i opinie personelu), że szpitale wcale nie były przeciążone, a nawet wskaźniki przyjęć były niższe niż w poprzednich latach.
Przez bezsensowne przepisy wielu naprawdę chorych, w tym na różne choroby, nie przyjmowano.
Budowano za to dodatkowe szpitale, które też były mało zapełnione lub wcale. Np. w Berlinie zbudowano za 40 miliony euro klinikę covidową, której nie oddano do użytku, ale samo jej utrzymanie kosztowało 13,1 miliona euro.
Wygląda na to, że nie tyle chodziło o zdrowie, a o pieniądze drenowane z budżetów służb zdrowia.
Podobnie było z respiratorami, których zbyt pospieszne lub niewłaściwe stosowanie było nawet przeciwskuteczne. O tych praktykach pisałem krytycznie i dyskusyjnie w Respiratorowa eutanazja.
Tytuł rozdziału Pandemia stulecia bez podwyższonej śmiertelności dobrze oddaje konkluzję, że nie było pandemii, przynajmniej wg klasycznej definicji.
Rozdział Czy obostrzenia nas uratowały? wykazuje, że nie. Wykazują to statystyki, ale także badania naukowe. Niestety, spowodowały za to wiele szkód, o których dalej. Podano też dane z Afryki, co dla niektórych jest zaskoczeniem, dla innych kolejnym potwierdzeniem złych praktyk. Otóż wskaźnik zgonów na milion mieszkańców w porównaniu z Europą jest dużo niższy mimo na ogół słabej służby zdrowia, gorszych warunków sanitarnych i mniejszego przejmowania się zasadami higieny. Rzucam osobistą tezę: to potwierdza, że pandemia był w dużym stopniu tworem medialnym lub że bogatym społeczeństwom farmacja bardzie zaszkodziła niż pomogła. Medycyn ludowa, zioła, czystsze otoczenie dają lepsze wyniki.
Jednym z obostrzeń był nakaz noszenia maseczek. O tym we wspomnianym osobnym artykule Maseczkowy obłęd.
Rozdział Mit bezobjawowego zakażania podaje argumenty, że taki przypadek jest niezwykle rzadki i uwarunkowany. Wynika to z przeprowadzonych badań i samej wiedzy autorów - z racji ich profesji.
W następnym rozdziale pokazano, że "zniknięcie" grypy w czasie Covid to po prostu kwalifikowanie jej jako coronawirusa, podobnie jak szeregu innych patogenów. Wg ulotki testu RT-PCR na SARS-Cov2 z firmy Biomol, test ten reaguje pozytywnie na wiele odmian grypy, ale także na wirus oddechowy RSV, adenowirusy (typ 3 i 7), bakterię Haemophylis infuenza, gronkowiec złocisty, streptotok zapalenia płuc itd.
Rozdział Gdzie jest analiza korzyści l zagrożeń? podsumowuje różne fatalne konsekwencje przyjętej strategii "obrony" społeczeństw przez pandemią. Cudzysłów jest zasłużony ponieważ w wyniku wielu błędów i braku oceny korzyści względem strat "lekarstwo było gorsze od choroby". Widzimy nienotowany wcześniej przyrost zgonów, które wcale nie były spowodowane przez Covid-19. Przykładowo przytoczono tabelę porównującą wiele przyczyn nadmiarowych zgonów z innych powodów, gdzie ważną rolę odegrały odroczone terapie, zamknięcie ludzi w domach (samotność, dystans społeczny, brak ruchu, słońca...) i strach ludzi przed zgłaszaniem chorób i hospitalizacją. Szpitale były przedstawiane jako miejsce masowych zgonów i tragedii ludzi. Wiemy też, że de facto tam często nie leczono lub leczono niewłaściwie.
Ważnym aspektem tragedii jest szkodzenie dzieciom - też zamkniętym, bez naturalnej socjalizacji, zastraszanym że mogą "zabić dziadków", zamaskowanym więc i niedotlenionym. To wszystko nie tylko fizycznie, ale i psychologicznie może obciążyć je na całe życie. Nawarstwiły się traumy, wystąpiło wiele samobójstw wśród młodzieży.
Osobiście uważam, że ten rozdział mógłby być dużo obszerniejszy w fakty, ponieważ te inne, oprócz śmierci, szkody - psychologiczne, neurologiczne, społeczne i gospodarcze z powodu złej polityki zdrowotnej, zwiedzenie przesadzonym zagrożeniem, były niespotykane w poprzednich pandemiach i to w takiej skali.
W dwóch następnych rozdziałach mamy uzasadnienie tezy, że straszono nas przesadzonym zagrożeniem oraz okłamywano.
Oceniono faktyczne wskaźniki epidemiologiczne IFR i CFR oraz zakwestionowano merytorycznie i statystycznie szereg medialnych i pseudomedycznych "straszaków". Np.: że obraz kliniczny Covid-19 był inny niż wcześniejszych chorób, że C-19 zabija nie tylko starych ale i młodych i że ma straszne następstwa długoterminowe, że może atakować wszystkie organy (co później okazało się powikłaniem po szczepieniach w związku z tzw. białkiem kolca - o tym np. w COVID-19: Jaka jest prawda? - tam szereg innych wątków dobrze pasujących do omawianej książki).
Jedną z głównych manipulacji było nie rozróżnianie zgonu z koronawirusem od zgonu na koronawirusa, co jest przedmiotem i tytułem kolejnego rozdziału. Za winowajcę można uznać wytyczną WHO, w której napisano "Zgonu z powodu COVID-19 nie wolno sprowadzać do innej choroby (np. raka). COVID-19 należy wpisywać [w dokumentacji] jako wyjściową przyczynę zgonu u wszystkich zmarłych, u których choroba wywołała lub przypuszczalnie wywołała zgon lub przyczyniła się do zgonu".
Ta rekomendacja była stosowana globalnie w szpitalach, nawet gdy ewidentnie przyczyną zgonu był rak, atak serca itp. Tak postępowano zwłaszcza gdy lekarz nie miał pewności jaka była przyczyna zgonu, nawet gdy wynik testu RT-PCR był wielokrotnie ujemny, a tym bardziej gdy dodatni, co, jak widomo, nie determinuje choroby C-19. Skądinąd wiemy, że taka postawa była motywowana ekonomicznie co bezwstydnie wykorzystywano.
W rozdziale W kwestii odporności na COVID-19 autorzy przedstawiają merytorycznie odnośne mechanizmy mikrobiologiczne, co sprowadza się do następujący ważnych wniosków:
1. Podnoszenie "statusu odpornościowego" opartego na przeciwciałach nie ma żadnego sensu
2. Szanse na sukces szczepienia są nie do przewidzenia z góry.
Nie wchodzę tutaj w specjalistyczne rozważania autorów, ale mają one konsekwencje w zakresie metod leczenia oraz roli szczepień, co jest przedmiotem kolejnego rozdziału - Szczepionka jako uniwersalne remedium?
Wg autorów masowe szczepienia nie mają sensu, gdy znaczna część populacji jest już w sporym stopniu dostatecznie zabezpieczona przed ciężkim zachorowaniem, co ma miejsce w przypadku SARS-CoV-2. Oraz, że "światowy program szczepień przeciw SARS-CoV-2 nie ma sensu i z góry skazany jest na niepowodzenie".
Dalej przedstawiono znane główne szczepionki i ich działanie od strony biologicznej i założeń strategicznych jakie przyświecały producentom. Wspomniano o błędach i fatalnych skutkach innych szczepień w przeszłości oraz o szczególnych zagrożeniach na bazie preparatów z DNA z tytułu zapaleń systemowych oraz możliwych oddziaływań toksycznych. Przypomniano ważne i znane zastrzeżenia, że żadna szczepionka oparta na genach nie była nigdy wcześniej dopuszczona do stosowania na ludziach, a obecnie szczepionki na koronawirusa nie zostały poddane dostatecznym testom przedklinicznym, jak to przewidują w normalnych warunkach przepisy międzynarodowe. Nastąpiło tylko warunkowe dopuszczenie do użycia, zatem przeprowadza się eksperyment na ludziach - na olbrzymią skalę, bez znajomości ew. niepożądanych skutków. A te już licznie się pojawiają.
O wątpliwym a nawet szkodliwym działaniu obecnych szczepionek też tu pisaliśmy, zobacz np. Czy powinieneś się zaszczepić.
Uzasadniony jest więc tytuł kolejnego rozdziału Odurzenie szczepionkowe.
W zakresie krytyki obecnych szczepionek przypomniano, że dobre produkty wymagają czasu. W szczególności amerykańska operacja Warp Speed mająca radykalnie przyspieszyć produkcję i dystrybucję szczepionki na SARS-CoV-2, oprócz afery korupcyjnej i lobbystycznej nie mogła spowodować powstania czegoś bezpiecznego i skutecznego. Argument, że prace nad szczepionkami genetycznymi trwały od wielu lat, pomija że żadna poprzednia próba nie odniosła sukcesu nawet na zwierzętach, a na ludziach nie była zastosowana.
Autorzy zadają dwa pytania:
- czy wyszczepienie (jak nie lubię tego określenia z żargonu weterynarii!) całej ludzkości ma sens?
- czy zaszczepienie w ogóle może zapobiec infekcji?
Po obszernym wyjaśnieniu swojego stanowiska odpowiadają odpowiednio: to nie ma sensu, a na na pytanie drugie - nie może przeszkodzić w zainfekowaniu płuc, chociaż w pewnych przypadkach może zatrzymać rozsianie i proliferację bakterii (?).
Natomiast ważniejsze są skutki uboczne (NOPy). Tuszowane ich objawów środkami przeciwbólowymi czy paracetamolem, autorzy określają jako równoznaczne z przestępstwem.
Najpoważniejsze zagrożenie powodowane jest biodystrybucją preparatu do wielu miejsc ciała poprzez krążącą krew i limfę, w tym z możliwością przekraczania bariery krew-mózg. Założenie, że spakowane geny nie wykraczają poza mięsień, gdzie dokonano iniekcji, jest błędne. Kolejnym zagrożeniem jest tzw. efekt wzmocnienia zależnego od przeciwciał - ADE. (patrz np. https://www.theepochtimes.com/covid-vaccines-ade_4607583.html, w uproszczeniu powoduje ono że nieneutralizujące przeciwciała wytworzone w wyniku szczepienia nasilają infekcję wirusową, a np. że limfocyty T wzmacniają swoją aktywność do stopnia w którym atakują inne limfocyty). Nie wnikając dalej w możliwe mechanizmy (naszkicowane w książce) mamy do czynienia z szeregiem zagrożeń, które w praktyce powodowały skrzepy w naczyniach, także w mózgu, a to doprowadzało do udarów i innych groźnych następstw ze śmiercią włącznie. Nie należy łatwo propagować że szczepionki genetyczne są bezpieczne.
Jednym z dowodów jest stan przedstawiony w rozdziale Państwo wzorcowe: Izrael.
Pomimo różnych obostrzeń, zaszczepienia społeczeństwa w wysokim odsetku, ponawianiu dawek, odnotowano tam niepokojąco dużo powikłań, zakażeń i zgonów. Wskaźnik śmiertelności 0,7 procenta nie spadł. Mimo szczepień tam i w innych rejonach świata utrzymano zatem noszenie masek, zaleca sie dystans społeczny (co, jak wykazano, ma minimalny efekt) oraz prowadzi się dalsze kampanie proszczepionkowe.
W następnych rozdziałach wskazano na ruch lekarzy i badaczy, którzy wołają o rozsądek.
W świetle danych z baz skutków ubocznych (VAERS, EUDRA, MHRA itp.), gdzie odnotowuje się tysiące zgonów po szczepieniach, a to i tak tylko część zgłaszanych wydarzeń, obrana polityka szczepień oraz całego działania przeciw pandemii budzi opozycję i głosy przedstawiające inne strategie. Autorzy przywołują akcje podjęte wspólnie z innymi naukowcami z Niemiec i międzynarodowo. Oprócz zaleceń ogólnych, podali konkretne propozycje dotyczące przynajmniej rozpoznania zakrzepic i ich prewencji przez swoiste testy. Te działania, chociaż poparte przez innych naukowców nie zainteresowały jednak EMA (Europejska Agencja Leków), która brnie w swoich zaleceniach stosując przy tym merytoryczne manipulacje, co autorzy pokazali wyraźnie na przykładzie.
Oceniam, że za mało tu powiedziano o skutecznych lekach i ich blokowaniu w praktyce szpitalnej i w prewencji, oraz o metodach terapii naturalnych, które dobrze się sprawdzają w pierwszej fazie choroby, a wzmacniając odporność mogą nie dopuścić do jej zaistnienia.
Krótki rozdział Stracone lata odnosi się do błędnej oceny ze strony niektórych propagandzistów, że szczepienia podarowało wielu ludziom dodatkowe lata. Niezależnie od złej interpretacji wskaźników długości życia, wychodzi na to, że liczne zgony i powikłania pokazują wprost coś odwrotnego. Dodajmy do tego zgony związane z zaniedbaniem leczenia i obraz całkowicie się zmienia.
Tytuł rozdziału Fala za falą i tak bez końca dobrze oddaje sytuację, z jaką mamy stale do czynienia - przynajmniej medialnie i wg służb zdrowia. Autorzy podważają zasadność takiej narracji, pokazując między innymi wykorzystywanie naturalnych fal zachorowań w sezonach roku i wskazując, że w żadnej epidemii w historii nie wystąpiła nawet tylko druga jej fala, oprócz słynnej epidemii "hiszpanki" z 1918 roku. Przy okazji pokazują w skrócie przyczynę i przebieg tamtej pandemii.
Do straszenia falami, zagrożeniami epidemii i samą chorobą nawiązuje krótki rozdział Nachalne tytuły na wszystkich kanałach. Komu wierzyć? Nazywają to powodzią dezinformacyjną, co łatwiej zrozumieć znając już konstatacje niniejszej książki i jej podobnych (jest ok. setki wg mojej wiedzy). Siła propagandy jest wielka, ponieważ idzie z samej góry i jest mocno dotowana. Natomiast wiedza przeciętnych ludzi na te tematy jest mała. Dodatkowym zjawiskiem są samozwańczy "weryfikatorzy" i serwisy ich zatrudniające w imieniu koncernów szczepionkowych, na ogół bez dostatecznych kwalifikacji oraz wszechobecna cenzura wykluczająca inne niż oficjalne głosy i zwalczające dyskusję.
O niechlubnej roli mediów zobacz Uwikłanie mediów w dezinformację.
I tak Strach jako narzędzie władzy (tytuł kolejnego rozdziału) spełnia swoją destrukcyjną rolę. To stara wypróbowana metoda stosowana przez władze w wielu dziadzinach życia społecznego i polityce. Przytoczono przykładowe scenariusze, liczne metody manipulacji danymi i działaniami. Przykładowo, bodajże najbardziej znaną manipulacją jest nie rozróżnianie zakażeń wirusem od zachorowania. Autorzy oskarżają nawet skądinąd renomowane instytucje jak Instytut Roberta Kocha (RKI) za stosowanie takich praktyk, podporządkowanie władzom, zapewne w imię politycznej poprawności i ciągłości dotacji.
Za urywkiem książki w jej opisie wydawniczym zacytuję następujący jej fragment:
"Już w maju 2020 roku ekonomista Stefan Homburg zwrócił uwagę, że politycy mogą zastosować strach jako instrument dominacji, aby przepchnąć nieuzasadnione naukowo zabiegi. Fachowi siewcy paniki stosują bardzo skuteczną metodę gruntowania i rozszerzania swojej władzy. Strach prowadzi do zawężenia pola widzenia i myślenia, dlatego zbiorowo wygenerowany można wykorzystać, aby wedle potrzeby ukryć przed opinią publiczną procesy decyzyjne. Niepokój blokuje też zdolność do wyciągania racjonalnych wniosków. Politycy z pomocą mediów wykonali kawał roboty, aby zamknąć ludzi w zbiorowej paranoi. Czy taki był zamiar?"
To wszystko budzi głębokie zaniepokojenie i troskę o dokonujący się demontaż demokracji (tytuł rozdziału).
Milczą instytucje wymiaru sprawiedliwości, milczą i manipulują politycy, za nimi media, a stan lekarski i nauka dały się owładnąć i skorumpować, obowiązuje konformizm a nawet oportunizm spowodowany opłacaniem złych praktyk.
Na szczęście budzą się głosy protestu i orędowników praktyk dobrych. Autorzy wymieniają takie niemieckie i międzynarodowe inicjatywy. Także wśród zwykłych obywateli wzrasta świadomość - coraz więcej ludzi widzi że "król jest nagi" - by użyć zacytowanej opowieści Andersena. Potrzebna jest mobilizacja wobec wciąż kolejnych zakusów globalnego podporządkowania społeczeństwa, uzurpacji WHO do ponadnarodowej omnipotencji, zwoływania decydentów na symulacje kolejnych pandemii, co - jak pokazuje historia, jest raczej ich planowaniem.
Ostatni rozdział Quo vadis? Czyli dokąd właściwie maszerujemy? i Zakończenie oprócz jeszcze innych opisanych sygnałów stymulowanych zagrożeń przekazują też mini-manifest pozytywny, wzywający do porzucenia lęków, położenia kresu obłędowi i by zacząć żyć na nowo. Pokazuje nowe postawy i rozwiązania.
Ten przegląd zakończę kolejnym małym fragmentem z opisu wydawniczego:
"CO NAS CZEKA W PRZYSZŁOŚCI? Co nam pozostanie, gdy ze strachu przed śmiercią przestaniemy żyć? Niezależnie od wszystkich ryzyk, jakie ze sobą niesie życie, nie możemy tracić perspektywy całości. Mamy nadzieję, że niniejsza książka w tym pomoże".
Osobiście brak mi dokładniejszego wskazania na element, który niektórzy interpretują jako teorię spiskową, a który coraz wyraźniej się uwidacznia nie jako teoria a praktyka i celowe działanie. Na odgórny plan przygotowywany i realizowany by wprowadzić "nową normalność" zniewolenia i dehumanizacji - wg zamierzeń ukrytej władzy garstki psychopatów i bezwzględnego biznesu. Nie tylko ja tak to widzę.
Wprowadzony w tym celu drakoński sanitaryzm przyczynił się także do wielkich strat gospodarczych i transferu dóbr w kierunku oligarchii i różnych cwaniaków. Ten wątek też nie był dostatecznie zaakcentowany.
Rozumiem jednak, że to nie rola naukowców od biotechnologii i medycyny - zastawmy to komisjom śledczym i innym organizacjom obywatelskim.
Ktoś mógłby zarzucić autorom, że pewne tematy uprościli, ale jak w zastrzeżeniu - to nie jest elaborat naukowy. Zainteresowani szczegółami mogą sięgnąć do naukowych przypisów.
Trudno mi zaleźć jakieś ew. inne "punkty zaczepienia".
Na koniec chciałbym wyrazić swoje uznanie tłumaczowi - Marcinowi Masnemu, który po raz kolejny zaangażował się w sprawę rozsądku i prawdy, co pokazuje i na innych polach swej publicystyki.
Leszek Korolkiewicz
Oryginalnie na www.LepszeZdrowie.info/Pandemia_zdemaskowana.htm z 26.07.22