Okazje dnia

piątek, 23 grudnia 2016

Ukryte terapie cz. 2 - omówienie



Kto prawdę mówi, ten niepokój wszczyna.
Cyprian K. Norwid


Po części pierwszej wydanej w 2014 r., która odniosła bezprecedensowy sukces (sprzedaż osiągnęła podobno milion egzemplarzy, ma wydania w j. angielskim i niemieckim), Jerzy Zięba spełnił obietnicę i wydał w połowie listopada 2016 część drugą swej książki. Podejrzewam, że odniesie nie mniejszy sukces, ponieważ grono zwolenników Autora stale rośnie.
Jest wiele książek na temat zdrowia, samoleczenia, ale Ukryte Terapie to niewątpliwie najgłośniejsza pozycja jakukazała się w ostatnim czasie. Ma swoich zwolenników w ludziach, którzy zmagają się ze swoimi problemami zdrowotnymi jak również zagorzałych przeciwników - głównie lekarzy i ludzi z branży farmaceutycznej. Jednym słowem wywołuje skrajne emocje.
Druga część jest kontynuacją pierwszej.
Pierwszą część książki opisałem krótko tutaj.
[*dalej podaję szereg linków do serwisu
www.LepszeZdrowie.info
, gdzie pierwotnie była opublikowana ta recenzja].

Kim jest J
erzy Zięba nie będę wyjaśniał, bo to na tej* stronie było wielokrotnie opisywane.
W jednym zdaniu:
Autor od ponad 20 lat zajmuje się naturopatią, zgłębia tajniki naturalnych metod leczenia i zapobiegania chorobom nowotworowym jak i przewlekłym.
Autor, oprócz już wcześniej przedstawianych źródeł, cytuje wiele zupełnie nowych (z lat 2014 -16), odpowiadając na zarzut przestarzałości informacji. Zresztą, odbywa często podróże do USA i w Europie, gdzie bierze  udział w konferencjach naukowych i rozmawia ze specjalistami.
Zamysł książki opiera się na przekazaniu czytelnikowi wiedzy opartej na badaniach naukowych, które zostały zapomniane, pominięte, zbagatelizowane ukryte, sfałszowane lub uznane za nieistotne (często niesłusznie)
Wśród przyczyn dlaczego nie zostały wdrożone do standardów leczenia, Autor widzi przynajmniej dwie: system edukowania lekarzy oraz system leczenia, które są powiązane z koncernami farmaceutycznymi. Jeśli skuteczne środki lecznicze są zbyt tanie i nie da się ich opatentować, nikt na nich nie zarobi i nie warto ich popularyzować (a nawet zwalcza się je, by nie robiły konkurencji na rynku drogich leków).
A lekarze stali się ... sprzedawcami leków.
W mojej recenzji, a właściwie omówieniu - by nie była za długa, będę odwoływał się do wcześniejszych tekstów.  Uprzedzę także Czytelnika, że moja opinia będzie o tyle tendencyjna, na ile - jak dotąd - jestem przekonanym zwolennikiem Autora. Dlaczego? To też będzie jasne.
Zanim przejdę od swoich refleksji - dane formalne:

Ukryte terapie cz. 2
Autor: Jerzy Zięba
Wydawnictwo: Egida Consulting Sp. z o.o. S.J.
ISBN: 978-83-945130-3-0
Liczba stron: 456
Spis treści
Recenzje

Zamiast Wstępu
O witaminie C ciąg dalszy...
Syntetyczna czy naturalna?
Jak oszukuje się klienta
Witamina C na wszystko?
Witamina C i SEPSA
Podawanie dożylne witaminy C
Witamina C i chemioterapia
Witamina C i antyangiogeneza
Mało znane mechanizmy działania witaminy C
O witaminie D
O cholesterolowym kłamstwie
NORMA NA CHOLESTEROL - NAUKOWE OSZUSTWO
O „lekach” obniżających poziom cholesterolu
O tak zwanym „leczeniu” nowotworów
Nowotwór jako choroba genetyczna?
Mammografia - więcej szkody niż pożytku
Skuteczność chemioterapii czy oszukiwanie pacjentów?
Witamina C – co jeszcze?
Szczepionki – wielkie oszustwo
Źle się dzieje w państwie polskim
O absurdach w polskim światku medycznym
Urzędnik zgodę na leczenie Ci da, albo i nie da
Lekarskie „sądy kapturowe”
Jak naprawić to co jest zepsute?
Czy mamy do czynienia z eksperymentami medycznymi na polskich dzieciach?
O homeopatii
Margaryna - pasza dla ludzi czy żywność
Czy polscy pacjenci to mięso armatnie?
Badania kliniczne czy następne oszustwo?
Do studentów medycyny
Jak pomóc dzieciom z lekooporną padaczką?
Mój sklepik – marka VISANTO
Co dalej?


I jeszcze krótka opinia recenzenta w ramach samej książki, bo chciałbym dalej  i do niej się odwołać:
Jerzy Zięba w drugiej części książki Ukryte terapie zabiera czytelnika we wszechświat równoległy, w którym obowiązują jakby nieco zmienione prawa fizyki. Znajdujemy się w innym otoczeniu, gdzie wszystko, do czego byliśmy przyzwyczajeni, wygląda trochę inaczej. Wynika to z całkowicie zmienionego sposobu spojrzenia na to, czym jest choroba i jakie są możliwości jej leczenia. (...) Równie ważna jest nadzieja, którą Autor daje ludziom chorym będącym bardzo często osamotnionymi ze swoją chorobą.

Niemniej ważne jest to, że Jerzy Zięba budzi w czytelniku "świadomość obywatelską". Wielokrotnie powtarza, że to my czyli obywatele jesteśmy rzeczywistymi pracodawcami urzędników i funkcjonariuszy publicznych, w związku z czym mamy prawo wymagać od nich pracy na rzecz naszego dobra.

Dla jednych jest to szokujące, bulwersujące, niedopuszczalne, a dla innych zaskakujące, emocjonujące i otwierające nowe perspektywy. Jedno jest pewne - Autor budzi emocje u czytelnika i pewne jest, że nie da się przejść obok tej książki obojętnie. Znajdujemy tu ocean informacji przydatnych w podejściu do leczenia wielu chorób przewlekłych i degeneracyjnych stanowiący problem populacyjny. Warto podkreślić, że swoim przeciwnikom Autor wyznaczył trudne zadanie, ponieważ wszystko, o czym pisze, bardzo precyzyjnie dokumentuje cytatami z piśmiennictwa. Zwolennikom "naturalnego" podejścia do leczenia daje kolejną solidną dawkę wiadomości i bezcennych, a czasem jednocześnie prostych, sposobów terapii.
Książka Jerzego Zięby jest warta polecenie każdemu, ale w szczególności tym, którzy niezłomnie nie ustają w zadawaniu sobie pytań i nie przestają się dziwić.
- Dr n. med. Włodzimierz Morawski
-----

Zacznę od owego "równoległego świata". To celne określenie opisujące rozziew pomiędzy tym, co się dzieje i co jest możliwe w zakresie leczenia ludzi. Równolegle istnieje niewydolna w zakresie chorób przewlekłych medycyna akademicka, wyposażona w leki, sprzęt, rzesze specjalistów, duże fundusze oraz drugi świat - mniejszej ilości naturoterapeutów, bez ww. atrybutów, a mających spektakularne sukcesy. Do tej grupy zalicza się też coraz większa grupa lekarzy, która działa ... w podziemiu - obawiając się sankcji systemu, który uznaje tylko to, co proceduralne i dopuszczone urzędowo. Surrealistyczna rzeczywistość.

Ten obrazek pokazuje w pigułce o czym jest mowa w książce. Znajdujemy w niej jednak także mnóstwo pożytecznych szczegółów.
Jerzy Zięba pokazał drogę do rewolucji w spojrzeniu na choroby i możliwości ich leczenia. Dał nadzieję wielu ludziom na wyleczenie, którzy zostali jej pozbawieni. Ukryte terapie to bardzo odważna pozycja, Jerzy Zięba głośno krytykuje nasz system zdrowia, któremu jak się okazuje nie o nasze zdrowie chodzi.
Dalej przedstawiam swoje refleksje na wybrane w książce tematy - mniej więcej w kolejności rozdziałów.
W odniesieniu do każdego tematu Autor podaje liczne źródła naukowe.

Na początek mamy obszerne uzupełnienie wzgl. tomu pierwszego w zakresie witaminy C. Według Jerzego Zięby to niedoceniony, a często cudowny środek na wiele dolegliwości. 
Wyjaśnia także nieporozumienia dot. tzw. lewoskrętności witaminy oraz różnice między kwasem askorbinowym a askorbinianem sodu. Ważne w terapiach są pokaźne dawki witaminy, w przeciwnym przypadku będzie nieskuteczna a w pewnych warunkach może nastąpić tzw. reakcja Fentona związana z zawartością żelaza w patogenach.
Autor dużo miejsca poświęca leczeniu nowotworów (nowotworom Autor przeznaczył duży osobny rozdział książki) witaminą C, także jej aplikacją dożylną. Podaje też dokładne wskazówki dla lekarzy, jak stosować askorbinian sodu, jakie badania wykonywać, aby pomóc pacjentom onkologicznym.
Poza tym Autor (powołując się na badania dra Klennera) podkreśla, że witamina C jest niedoceniana na różnych polach, również jako środek przeciwwirusowy (można np. zmniejszyć za jej pomocą objawy świnki czy ospy, jest wzmianka o niespotykanie szybkich wyleczeniach z różyczki, kokluszu i mononukleozy), a także jako lek na reakcje alergiczne i antidotum na sepsę. 
By nie być gołosłownym J. Zięba przytacza przykłady wyników lekarzy praktyków.
Np. dr Klenner stosując askorbinian sodu podawany dożylnie, wyleczył KAŻDE WZW C w stanie ostrym w ciągu 4 do 6 dni, a dr Bergson całkowite wyleczenie z zatrucia grzybami 67 na 75 pacjentów.
Moją uwagę zwróciła wzmianka o wyleczalności stanów neurologicznych spowodowanych boreliozą. Borelioza jest wielkim współczesnym problemem - byłbym ciekaw dalszych informacji na ten temat.

Następny temat to kłamstwo cholesterolowe. Ponieważ o tym już tutaj* parokrotnie  było (Cholesterol, jajka, tłuszcze, kolagen...11 Największych Kłamstw ŻywieniaSmalec czy olej?,...) to wspomnę tylko o analizie fałszowania badań i przykładach jak manipuluje się statystykami. Ma to odniesienie i do innych badań w medycynie i w ogóle.

Znamienny jest tytuł jednego z dalszych rozdziałów - O tak zwanym"leczeniu" nowotworów.
O ślepej uliczce onkologii też ju
ż wielokrotnie pisaliśmy - np. Petycja w sprawie strategii antynowotworowej, w tym powołując się na wykłady Autora. Ogólnie ujmując - medycyna zwalcza najczęściej objawy a nie przyczyny raka i dlatego jest tak nieskuteczna.
Zostały przypomniane wstrząsające dane statystyczne dotyczące skuteczności wyleczeń, która - wg różnych kryteriów  - nie przekracza ok. 3 procent.
Wśród nowych informacji znajdujemy ciekawe wnioskowanie poddające w wątpliwość genetyczne przyczyny raka (na podstawie analizy procesów w komórce). Wszystko wskazuje, że na tej płaszczyźnie przyczyna nowotworów wcale nie leży w genach, a raczej w mitochondriach.
Dalej Autor rozprawia się z celowością i skutecznością mammografii - by tego znów nie omawiać odsyłam do zaznaczonych linków.
Podobnie z zastosowaniem chemioterapii.
Jerzy Zięba wielokrotnie w swych pracach daje świadectwo skuteczności prostych i tanich środków naturalnych a nawet syntetycznych, które są właśnie dlatego w niełasce medycyny.
Przykładem jest DMSO, silny przeciwutleniacz. Ma on liczne rewelacyjne zastosowania. Rozdział o DMSO nie jest duży, zatem zainteresowanych odeślę do książek jak: DMSO naturalny środek przeciwzapalny i przeciwbólowyDMSO. Strażnik zdrowych komórek lub do nr 32 Biuletynu Zdrowia Ł. Kinga, który jest w całości poświęcony temu specyfikowi.
To Autor uświadomił Polakom istnienie i działanie witaminy K2, po nim wysypały się oferty odnośnych preparatów (opisane szerzej w cz.1).
Innym przykładem takiej naturalnej substancji jest woda utleniona (H2O2).
Jej rewolucyjne zastosowania opisywał prof. Iwan Nieumywakin, o książce którego kiedyś było i w naszym serwisie (Leczenie wodą utlenioną, Co jest najważniejsze w życiu).
Jerzy Zięba 
podaje dokładnie metody stosowania doustnego i dożylnego. Przy okazji uzupełnia o szczegóły procedurę radzenia sobie z kłopotami z zatokami (co było uprzednio opisane w tej notatce).
Osobno Autor omawia zastosowanie w leczeniu raka (i nie tylko) takich  substancji jak sulfat hydrazyny, chlorek cezu, wreszcie słynnej amigdaliny (witaminy B17).
Wokół B17 narosło wiele mitów. Autor, jak zawsze - chociaż podaje wiele źródeł naukowych, równie a może bardziej ceni wyniki praktyczne w stosowaniu różnych terapii.
Podane są liczne konkretne przykłady bardzo dużej skuteczności amigdaliny, zarówno na podstawie wielololetnich badań na grupach pacjentów jak i spektakularnych przypadków pojedynczych (z opisem).
Jak dla mnie, duże wrażenie robi opis diety ketogennej w leczeniu chorób przewlekłych.
Po raz kolejny potwierdza si
ę siła przemyślanych diet, przy czym akurat ta, pomimo że opracowana już 100 lat temu, jest stosunkowo mało znana. I dlatego rozdział o tej metodzie jest cenny. Zwłaszcza,  że jest metodą na tak poważne, "nieuleczalne" choroby jak cukrzyca typu 2 i nowotwory!
W odniesieniu do raka, kluczowa jest taka obserwacja: Komórka może pozyskiwać energię z glukozy lub z tłuszczu, a jeśli zajdzie taka potrzeba, to z ciał ketonowych. Natomiast komórka nowotworowa takich możliwości nie posiada - może pozyskiwać energię tylko z glukozy i to w mało efektywnym procesie fermentacji. Tę jej ogromną słabość można wykorzystać w leczeniu dietą nastawioną na tłuszcze i b. małą ilość węglowodanów i białek (dieta ketogenna). Autor dość dokładnie omawia sposoby stosowania (sam stosuje u siebie) i uwarunkowania metody.
Opisom tych wszystkich metod nieodmiennie towarzyszy retoryczne (bo nikt na nie odpowiada) pytanie:
dlaczego medycyna tego nie stosuje dla dobra pacjentów?
 
O ile sprawom zagrożeń ze strony szczepionek (patrz nasze artykuły zbiorcze), Autor poświęcał wiele prelekcji, to w 2. części Ukrytych terapii, oprócz dodatkowych "smaczków", porusza dodatkowy aspekt - piramidalnej hipokryzji jaka się wiąże z tym tematem.
Zarówno w pozorowaniu troski o zdrowie publiczne, o zdrowie dzieci, jak i w ogóle - w zagadnieniach profilaktyki (patrz np. ww. sprawa mammografii), w braku ostracyzmu wobec wszechobecnemu alkoholowi i papierosom, a zwalczaniu naturalnych środków leczniczych, itd. Trudno uwierzyć, że stoi za tym tylko niewiedza...
Procedury w tym zakresie chronią zarówno lekarzy jak i urzędników a nie pacjenta. Przypadki uszkodzenia zdrowia po podaniu szczepionki, nie zawsze są zgłaszane do sanepidu. Weźmy również pod uwagę, że skutki uboczne podania szczepionki mogą wystąpić po kilku czy nawet kilkunastu latach i wówczas tym bardziej nikt nie weźmie za to odpowiedzialności, bo będzie to bardzo trudne to udowodnienia.
Czym różnią się obecne szczepionki od tych, które kiedyś były podawane? Przede wszystkim kiedyś szczepionka była na pojedynczego wirusa, teraz mamy produkt niemalże „all in one”. Układ odpornościowy małego dziecka (zwłaszcza noworodka)  nie jest gotowy na taką ilość stymulatorów aby wytworzyć przeciwciała na różnego rodzaju wirusy równocześnie. Kiedyś nie było aż tylu szczepionek i nie były podawane tak maleńkim dzieciom.
Jednak hipokryzja i absurd idzie dalej.
Jerzy Zięba przypomina, punkt po punkcie, zapisy konstytucyjne, ustaw o zdrowiu, w kodeksie etyki lekarskiej, w przepisach międzynarodowych, w Przysiędze Hipokratesa, w Kodeksie Karnym, które są nieustannie łamane, jakby lekarze i Izby Lekarskie działali w jakimś państwie w państwie! Szokujące, ale prawdziwe.
W szczególności - nie ma prawa by rodziców, którzy nie szczepią dzieci wg standardowego kalendarza, można  było do tego zmuszać oraz nakładać kary.
Tylko jeden przykład:

Kodeks etyki lekarskiej w art. 15 stanowi, że postępowanie diagnostyczne, lecznicze i zapobiegawcze wymaga zgody pacjenta lub jego przedstawiciela ustawowego. Istotną regulacją w tej materii jest również art. 5 Konwencji o ochronie praw człowieka i godności istoty ludzkiej wobec zastosowań biologii i medycyny, zgodnie z którą: „Nie można przeprowadzić interwencji medycznej bez swobodnej i świadomej zgody osoby jej poddanej. Przed dokonaniem interwencji osoba zainteresowana otrzyma odpowiednie informacje o celu i naturze interwencji, jak również jej konsekwencjach i ryzyku. Osoba zainteresowana może w każdej chwili swobodnie wycofać zgodę”.

Temat jest szerszy - dotyczy zastraszania lekarzy i społeczeństwa przez system, w którym władze administracyjne a nie niezależny lekarz, decydują o zdrowiu człowieka, często pod wpływem zabiegów korupcyjnych ze strony przemysłu farmaceutycznego. Uczciwi lekarze, z powołaniem do niesienia prawdziwej pomocy człowiekowi, muszą ukrywać się w podziemiu medycznym, ponieważ Naczelna Izba Lekarska poluje na takich lekarzy jak na czarownice. Za to, że skutecznie leczą i ratują życie, ale wg innych (a nie z katalogu) procedur i stosując środki spoza farmakopei.
Sprawa wciąż wraca jako bezsilne "wołanie na puszczy", ale Autor ma nadzieję obudzić sumienie i rozsądek - jeśli nie władz, to poprzez ruch społeczny i świadomość obywateli, o tym jak są oszukiwani, wykorzystywani i krzywdzeni.
Temu był poświęcony projekt prostej nowelizacji ustawy o zawodzie lekarza, zgłoszony autorsko ju
ż ponad półtora roku temu (ponownie przytoczony w książce).

Autor organizuje też inicjatywy społeczne pomocy dzieciom jak Polacy dla Polaków. Zwraca się z apelami do różnych środowisk, w tym do samych lekarzy, by ci zrobili coś dla odzyskania swojej godności i możliwości dużo skuteczniejszego leczenia.
Powracając do książki - są podane dalsze bulwersujące przykłady opresji i zakłamania.

Np. w Polsce, jak bodajże nigdzie indziej na świecie, osoby poddawane testom klinicznym, nie uzyskują za to wynagrodzenia, natomiast lekarz, który pozyska pacjenta do takich badań - bywa, że dostaje spore wynagrodzenie.
Albo, że około połowa dopuszczonych do obrotu w Unii Europejskiej leków nigdy nie była przebadana klinicznie.
Natomiast producentom suplementów, w tym minerałów, nie wolno w opisie (etykieta) podać że  cokolwiek leczą, a nawet że na cokolwiek pomagają lub wspomagają leczenie (z praktyki Autora, który walczy z urzędnikami przy legalizacji swych preparatów).

Książka jest emocjonalna i wobec przedstawionych faktów - nie mogła być inna.
Zięba dał wyraz i moim uczuciom, gdy wielokrotnie widziałem bezradność lekarzy wobec cierpiących, zwłaszcza dzieci i młodych ludzi, i ich bełkot o nieuleczalności danych przypadków.
Używając popularnego ostatnio języka publicystyki politycznej J. Zięba "rozjeżdża", "miażdży" oraz "zaorowuje" oponentów siłą argumentów i przykładów. Może nie w każdym punkcie, ale i tak wystarczy...
Książka może będzie terapią szokową dla świata medycyny konwencjonalnej, pacjentów i lekarzy. Bo czas co
ś zmienić.
A dla wielu czytelników - stała się inspiracją do poszukiwania kolejnych informacji z różnych źródeł.

Ogólnie - mam wielkie słowa uznania dla pana Jerzego, za jego poświęcenie i pracę w całości: wykłady, artykuły, akcje i za książki,  za to że uświadamia Polaków jak bardzo są oszukiwani przez skorumpowany świat medyczny. A przede wszystkim za rady, co robić aby poprawić nasz zdrowie.
Autor rozpoczął już pracę nad częścią trzecią, obiecał w niej napisać więcej o chorobach przewlekłych.

Sprawy formalne
Autor napisał swoje dzieło nieco w stylu gawędy, używa potocznych sformułowań i emotikonów. Książka jest trochę 'przegadana' - pewne myśli powtarzają się (co może ma swój cel). Mnie to nie przeszkadza, ale kogoś innego może zrazić, rzekomo obniżając powagę pracy.
Uważam, że jest za słabe wyróżnienie typograficzne rozdziałów. Ich nazwy powinny się odróżniać od wytłuszczeń pewnych zdań.
W książce dość szeroko stosowane są QR kody do szybkiego łączenia się z podawanymi źródłami - dobry pomysł.
Ze względu na ilość szczegółowych informacji przydałby się indeks do książki (książek).

Leszek Korolkiewicz

sobota, 17 grudnia 2016

Zasady pisowni i edycji


Publikujesz? Zadbaj wiec o poprawność edycyjną i w pisowni. Każdy z nas popełnia błędy, zwłaszcza w mowie i w swobodnych wypowiedziach w Internecie, zwłaszcza w szybkich formach jak wpisy i komentarze. Dziś tak się spieszymy - ze szkodą dla jakości... Osobnym obszernym zagadnieniem jest dobra polszczyzna.
Jednak, gdy publikujemy artykuł, a jeszcze bardziej książkę, okażmy większy szacunek dla czytelnika i dla swego dobrego imienia jako autora.
Jako inżynier nie odebrałem w tym zakresie wykształcenia poza szkolnym, ale jestem dość wrażliwy na te sprawy, stąd ta notatka, która i mnie posłuży czasem jako pomoc. A i tak zapewne nie ustrzegę się błędów, zwłaszcza wynikających z możliwego niedokładnego przeniesienia treści ze źródła poniższych porad (źródło podaję w stopce), a także ze względu na pewną niedoskonałość tutejszego edytora. Ale i źródło nie uniknęło błędów :) - postarałem się poprawić te, które zauważyłem. Dziś tylko o podzagadnieniu jak w tytule.
1. Brak polskiej czcionki, z polskimi znakami.
A niechaj narodowie wżdy postronni znają, iż Polacy nie gęsi, iż swój język mają - wszyscy znamy te słowa Mikołaja Reja. Jesteśmy Polakami - naszym obowiązkiem jest kultywowanie tradycji i stosowanie prawidłowej pisowni polskich znaków. W przypadku braku stosowania znaków z ogonkami i innymi znakami diakrytycznymi często usprawiedliwiamy się brakiem polskiej klawiatury na obcojęzycznym systemie. Nie jest to żadne usprawiedliwienie - instalacja polskiej klawiatury jest dziecinnie prosta i sprowadza się do kilku kroków. Tutaj znajdziemy prosty opis z obrazkami dla systemu Windows. (link is external). Jeśli mamy inny system? Każdy wie co to jest wyszukiwarka - są na ten temat setki artykułów. Nie usprawiedliwiajmy się lenistwem. Co po zainstalowaniu? Nadal walka z lenistwem - wyrobienie przyzwyczajenia i nawyku do wpisywania tych polskich znaków.
2. Stawianie spacji gdzie tylko się da:
  • przed przecinkami, kropkami, dwukropkami, wykrzyknikami, pytajnikami,
  • po nawiasie otwierającym i przed zamykającym,
  • na początku akapitu,
  • po cudzysłowie otwierającym i przed zamykającym,
  • przed oznaczeniem przypisów,
  • po oznaczeniu przypisów (przed kropką kończącą zdanie),
Wszystko to bardzo rażące błędy. Koniecznie ich unikajmy!
3. Używanie klawisza <ENTER> pod koniec każdej linii tekstu. To zadziwiający błąd. Piszący nie dowierza komputerowi i gdy dochodzi do końca linii, używa tego klawisza (jak w maszynie do pisania). A przecież <ENTER> winien być używany wyłącznie na końcu akapitu.
4. Używanie kreski ukośnej - "/" - zamiast nawiasu, cudzysłowu. Nawet większość maszyn do pisania ma znaki nawiasów, cudzysłowu, a co dopiero komputer! Nie ma powodu, by używać niewłaściwego, a tym bardziej niejednoznacznego, znaku.
5. Zamykanie drugą kropką zdania kończącego się skrótowcem z kropką - (itd..). Jest to błąd.
6. Używanie podwójnych spacji (do „porządkowania” tekstu?). Jedna spacja zdecydowanie wystarczy. Dwie zniekształcają później łamanie tekstu – powodują powsta­wanie nieoczekiwanych „dziur”.
7. Jednoczesne używanie cudzysłowów i kursywy. Albo jedno, albo drugie. Cudzysłowu można użyć przy kursywie tylko wtedy, gdy występuje wewnątrz cytowanego tekstu, ale nie dla oznaczenia samego cytatu.
8. Używanie cudzysłowu w połączeniu ze zwrotem „tak zwany” (tzw. „bohater”). Albo jedno, albo drugie.
9. Używanie kropki na końcu tytułów i śródtytułów. W tytułach naszych wpisów czy komentarzy nie używamy kropek. To samo zobaczymy w książkach.
10. Używanie >> zamiast » i << zamiast «. Pierwszy znak uzyskuje się, przy wciśniętym klawiszu ALT, wystukując z klawiatury numerycznej 175, drugi – 174.
11. Stawianie cudzysłowu po kropce kończącej przytaczany tekst. Powinien być stawiany przed. Kropka zawsze zamyka zdanie, nie cudzysłów.
12. Używanie wielkich liter (wersalików) do tytułów (np. TYTUŁ). Jest to błąd.
13. Stawianie kropek lub spacji w środku skrótowców, na przykład: i.t.p., albo używanie w nich kreski ukośnej: w/w, w/g. Błąd.
14. Używanie ukośnej kreski w skrótach (Brześć n/Bugiem, o/Wrocław). Winno być: Brześć nad Bugiem, Oddział Wrocław lub o. Wrocław).
15. „Uzupełnianie” końcówkami liczebników porządkowych, np. 5-tego, 90-tych, 121-szy, 2-gi, plan 6-cio letni. W języku polskim obowiązuje zasada oznaczania takich liczebników jedynie kropką. Powyższe przykłady powinny być więc zapisane: 5., 90., 121., 2., plan 6-letni (lub – lepiej: sześcioletni). Nie stawia się kropek przy zapisie godzin i lat albo wówczas, gdy jasne jest, że mamy do czynienia z liczebnikiem porządkowym (5 pułk).
16. Stawianie kropki (w środku zdania) po liczebnikach głównych (Było 20. kur). Błąd.
17. Stawianie kropki po cyfrach rzymskich (wiek XIX.). Błąd. Wyjątkiem jest, oczywiście, koniec zdania.
18. Pomijanie kropki w niektórych skrótowcach (m.in.). Błąd.
19. Dzielenie przecinkiem zwrotów „zwłaszcza że”, „mimo że”, „tym bardziej że”, „tyle że”. W tym wypadku „że” wcale nie sygnalizuje konieczności użycia przecinka. Przecinki stawiamy przed tymi zwrotami.
20. Sklejanie pierwszych liter imion z nazwiskami (np. J.Kowalski) oraz sklejanie cyfr roku z literą „r” (np. 1999r.) i opuszczanie kropki (np. 1999 r). Najczęściej kropka bywa opuszczana przez piszących, gdy zaraz po niej wystąpić ma przecinek (np. 1999 r, po którym...). Autorzy obawiają się bezpośred­niego sąsiedztwa kropki i przecinka, pomijają więc kropkę.
21. Sklejanie skrótów „tys.”, „mln”, „m”, „cm”, „km”, „g”, „kg” z poprze­dzającymi je cyframi (100m). Błąd.
22. Poprzedzanie „itd.” i „itp.” przecinkiem (...gazety, książki, itd.). Błąd.
23. Poprzedzanie przecinkiem nawiasu [... mimo że była mała, (2 cm) to groziła...]. Przecinek, jeżeli konieczny, występuje po nawiasie zamykającym.
24. Oddzielanie przecinkiem dat od reszty zdania [14 marca 1687 roku, Jakub II wydał...]. Ta dziwaczna maniera występuje coraz częściej.
25. Używanie wykrzyknika z pytajnikiem lub samego pytajnika w funkcji wykrzyk­nika. To błąd!?
26. Używanie średnika zamiast dwukropka (w zebraniu uczestniczyli; Piotrowski, Kowalski...). Błąd.
27. Nadużywanie średnika. W większości wypadków, kiedy piszący używają średnika, wystarczy słabszy odeń znak interpunkcyjny: przecinek. Rola średnika jest przez wiele osób źle rozumiana.
28. Brak spacji przed nowymi zdaniami, brak spacji po przecinkach w zdaniach wielokrotnie złożonych, brak spacji przed nawiasem otwierającym, po zamykającym. To dość rażące błędy. Takie teksty bardzo ciężko się czyta. Przykład: Podaję przykład,który(dość dobrze)obrazuje błąd.Takie teksty fatalnie się czyta.
______________________________________________________
Źródło: http://niepoprawni.pl/przewodnik/zasady-pisowni. A pierwotny poradnik (nieco szerszy, zawierający też opis najczęstszych błędów językowych) znajdziesz tutaj http://www.wydawnictwo-lena.pl/poradnik.html Opr. Leszek Korolkiewicz

wtorek, 13 grudnia 2016

Elon Musk - bohater naszych czasów?

Na podstawie książki:

Elon Musk – biografia twórcy PayPala, Tesli, SpaceX
(biografia człowieka, który zmienia świat na naszych oczach)




To będzie nie tyle recenzja, co subiektywne omówienie książki z akcentem na własne odczucia i przemyślenia.
Tę 400-stronicową książkę z wydawnictwa Znak Horyzont* przeczytałem w wersji papierowej.

Tytuł mówi telegraficznie kim jest Musk. Pochodzący z RPA 45-latek jeszcze przed trzydziestką zarobił dziesiątki milionów dolarów, sprzedając firmy wymyślające innowacyjne oprogramowanie i usługi. Jeśli jednak nie wiesz co oznaczają: PayPal, Tesla  lub SpaceX, to „na szybkiego” wystarczy spojrzeć do wikipedii.  Ale to tylko suche fakty, gdy w rzeczywistości to długa i pasjonująca historia – od dzieciństwa do roku 2015, której właśnie poświecona jest książka. Nie będę tego streszczał – jest sporo recenzji. W tym także w formie audio jak ta https://youtu.be/P41W1VNdWiU . Wrócę do niej za chwilę.

Muska podziwiam od dawna...
W szczególności dlatego, że jedna z domen Muska - samochody elektryczne/alternatywne to i moje inżynierskie zainteresowania  - przed laty (‘epoka przedblogowa’) dałem temu wyraz w szkicu pewnej strony – www.bezsamochodu.pl.tl  (ale od tamtej pory nie rozwijanej).
Wyszedłem wtedy od pytania zrodzonego z wielu wad samochodów – może w ogóle nie tędy droga dla sprawnej i racjonalnej komunikacji? Wtedy jedyną realną alternatywą były samochody elektryczne, ale miały długo złą passę przez brak wiary w ich powodzenie a także przez bojkot tradycyjnych firm motoryzacyjnych.
Jednak Musk wykorzystał powszechne i narastające przekonanie, że klasyczna motoryzacja zanieczyszcza środowisko. Jego ochrona jest jedną z długofalowych misji Elona.
A także odpowiedni moment trendu uniezależnienia się od ropy.

Powracając do wspomnianej recenzji audio (Damiana Redmera). Interesują go najcenniejsze lekcje z książki.
Wymienia trzy:
1. Zmiana świata musi mieć uwarunkowanie rynkowe – np. w przypadku auta Tesli ludzie po prostu chcą go mieć – z czysto egoistycznych pobudek – nie oglądając się na ideologie czy ekologiczne zalety. Zmiana myślenia czym w ogóle jest samochód.
2. Wielkie dzieła wymagają dużego poświęcenia. To wskaże na przykładach dalej.
3. Trzeba sobie odpowiedzieć na pytanie: Gdzie leży twoje szczęście?
Dla Muska nie był to sam sukces finansowy, jeśli w ogóle. Mógł osiąść na laurach będąc bogatym, ale nie przejadał swych pieniędzy tylko od razu inwestował w swoje projekty.
Jest przykładem sukcesu zbudowanego na pasji.

Można dodać jeszcze parę lekcji, np. że w takim sukcesie ważne są: wyobraźnia,  niezachwiana wiara i determinacja. Są to jednocześnie najważniejsze elementy życia każdego człowieka, dążącego do jakiegokolwiek (ambitnego) celu w życiu.

Autor biografii opisuje ciekawie środowisko w którym Musk rozwinął swe talenty
To historie start-upów z lat 2000, dzieje Doliny Krzemowej, historie firm Muska od Zip2 (mieszanka Google Maps i Helpa) po X.com przemianowanej na  PayPal (który stał się pionierem bankowości internetowej) i sprzedanej do eBaya z 1.5 mld $ (z tego 165 milionów po opodatkowaniu dla Muska).
To umożliwiło mu stworzenie dwóch innych firm, które posłużyły realizacji dawno hołubionych wizji -  samochody elektryczne i podbój kosmosu. Pomimo wielu dramatycznych trudności – nie szedł na kompromisy,  by jeden z tych projektów ucierpiał na rzecz drugiego. Osobiście prowadzi obie firmy równolegle.
Omówię je pokrótce, bo to fenomeny na tle obecnej technologii.
Musk idzie często pod prąd, zaskakując konkurencję.

Tesla Motors wyprodukowała najpierw w pełni elektryczny samochód sportowy Tesla Roadster.  Pomimo niedoskonałości pierwszych rozwiązań był marzeniem bardzo wielu ludzi, bili się o niego bogacze, gotowi nawet przepłacać, mimo znacznej ceny. Podobnie jak do dziś – samochody Muska są marzeniem, które trudno zaspokoić ze względu na ilość zamówień. Roadster został stworzony jako pierwszy krok - samochód skierowany do zamożnych klientów, którzy kupując go sfinansowaliby badania i projektowanie tańszych modeli. Musk  przyjął strategię firmy, którą jest dostarczenie niedrogich elektrycznych samochodów do masowego klienta.
Podstawą było ulepszenia akumulatora litowo-jonowego i własna ich produkcja na wielką skalę.
Kolejnym modelem jest sprzedawany od 2012 roku Model S - czterodrzwiowy rodzinny sedan, w najtańszej wersji kosztujący połowę tego co Roadster.
Model S jest godzien podziwu:  500 km bez ładowania, przyspieszenie poniżej 3s do 100 km/h (2.4 s model SP 100D), sprawność energetyczna do ok. 60% w porównaniu do 20% samochodach benzynowych.
Ten samochód stał się nie tylko najlepszym samochodem elektrycznym ale najlepszym samochodem w ogóle. W koncepcji tego samochodu olbrzymią rolę odgrywa oprogramowanie. Sam hardware jest dużo mniejszy niż w klasycznych samochodach. Pozwala to usuwać wiele możliwych usterek i stale usprawniać  samochód nawet zdalnie – przez przeprogramowanie komputera i sterowników.
Jako pierwszy wprowadził model sprzedaży bezpośredniej samochodów, co daje mu lepszą kontrolę posprzedażową i wyróżnia w branży.

(źr. twitter - Elon Musk)


Kolejny to Model X (SUV, crossover)  z napędem na cztery koła i dwoma silnikami elektrycznymi. Ma otwierane do góry ‘skrzydłowe’ drzwi, co znaczne podwyższyło wygodę pasażerów na tylnych siedzeniach. Reklamowany jako szybszy od superaut, przestronniejszy niż inne SUVy, bardziej eko, najbezpieczniejszy...
Następnym modelem jest Model 3 (w sprzedaży w 2017), o którym jeszcze (na dzień kiedy to piszę) niewiele wiadomo.
Samochody Tesli będą miały 60 procent wspólnych części, co umożliwia zmniejszenie cen.

Musk planuje również sprzedaż elektrycznych układów napędowych, które umożliwiłyby innym firmom tworzenie własnych modeli bez konieczności opracowywania ich od podstaw.

Rozbudowuje się sieć stacji ładowania samochodów ten sposób by można było przejechać całe Stany bezpiecznie, a do tego ładowanie jest dla właścicieli bezpłatne (ukazała się informacja że od 2017 roku supercharger nie będzie już w 100% darmowy, chociaż każdy, kto kupił Teslę przed tą zmianą, nadal będzie mógł ładować samochód za darmo).
Czas ładowania do 20 minut (dla energii na 250 km) czyli kilkanaście razy szybciej niż u konkurencji. Jest też płatna opcja szybkiej wymiany akumulatorów od strony podwozia.
Te stacje są zasilane solarnie  - w ten sposób kolejna firma Muska Solar City (założona w 2006 r.) współpracuje synergistycznie
z Teslą. W szczególności produkowane dla Tesli akumulatory w swojej modyfikacji mogą służyć do magazynowania energii solarów na czas bez słońca. Główną motywacją dla badań
w SolarCity, podobnie jak w Tesla Motors, jest przeciwdziałanie globalnemu ociepleniu.
Obecnie przetestowane są już modele Tesli samprowadzące się, które mogą jeździć bez udziału kierowcy we wszystkich warunkach drogowych i miejskich.
To wszystko pokazuje, że nabycie Tesli to nie tylko zmiana marki, ale zmiana stylu życia.

Rozwiązania Solar City też są nowatorskie. Oferują pełny serwis począwszy od doboru opłacalnych wersji dla danej lokalizacji po elastyczne formy finansowania. Obecnie najbardziej ambitnym projektem są panele solarne na podobieństwo odpornej na warunki atmosferyczne dachówki – do pokrywania całych dachów.

Innym, równie praktycznym projektem jest Hyperloop – rodzaj superszybkiej kolei w napowietrznych tubach. Przy szybkości ok. 1000 km/h pokonywałby dystans miedzy San Francisco i Los Angeles w 30 minut, ale obecnie mówi się nawet o 10 minutach.
I połączenie tych dwóch miast byłoby pierwszą realizacją.
Musk szacuje że w ten sposób stworzy możliwość podróżowania tańszą niż jakikolwiek inny środek transportu dla takich dystansów, bo będzie ona całkowicie polegać na energii słonecznej przy wszystkich wymaganiach energetycznych.
Takie pomysły były już na świecie wcześniej, ale – jak to u Muska – przedstawił on bardziej konkretne założenia i rozwiązania, przejęte do realizacji przez spółkę (po rozstrzygnięciu międzynarodowego konkursu) przed którą stoją jeszcze pozatechnologiczne etapy jak np. pozyskanie gruntów pod napowietrzne instalacje.

Wreszcie – najbardziej spektakularny projekt Elona Muska – SpaceX.

Od zupełnego amatorstwa do wiodącej dziś firmy astronautycznej.
To osobista droga przez mękę Muska, jak tor przeszkód jakby z jakiejś gry mission impossible.
Długa historia, która poznasz z książki, historia pasji i przedsięwzięć organizacyjno- technicznych firmy, która była parokrotnie u progu bankructwa. 
Jest takie powiedzenie na coś, co jest trudne, ale jeszcze nie najtrudniejsze: „to nie budowa rakiet”.
Pierwsza rakieta Facon 1  odniosła sukces dopiero za 4. razem we wrześniu 2008r.  po serii 3 katastrof – osiągając orbitę jako pierwsza w historii prywatna konstrukcja. Trzeba wspomnieć, że rządowe projekty kosmiczne na całym świecie miały sporo więcej wpadek i katastrof.
Potem był Falcon 9 (czerwiec 2010) dostarczający obecnie kapsuły Dragon do Międzynarodowej Stacji Kosmicznej (MSK).
Obecnie własne kosmodromy, własna platforma na oceanie do lądowania po zakończonej misji (to pierwsze takie udane przedsięwzięcie), co umożliwia recykling rakiet (ponowne użycie po 'zatankowaniu').
Z pośmiewiska branży kosmicznej (bo nikt nie wierzył w powodzenie przedsięwzięć realizowanych przez kogoś nowego w branży i z tak małym kapitałem), stał się jednym z najbardziej stabilnych i wytrwałych operatorów. Można powiedzieć, że to Musk ośmieszył  dotychczasowych graczy. Starty odbywały się mniej więcej co miesiąc, a rakietowy wynosiły satelity komercyjne i państwowe oraz dostawy na MSK. W ciągu kolejnych lat firma zamierza obniżyć ceny misji do przynajmniej 1/10 cen konkurencji. Przełamało to negatywne stereotypy otaczające branżę.

Jak to było możliwe?

Musk postawił na najzdolniejszych ludzi, umiał ich zapalić i pozyskać.
Postawił też na maksymalną samowystarczalność produkcji, pozbył się marż pośredników,  niepewności i czasu ich dostaw.
Nie było to łatwe – przecierać drogi samemu. Z pomocą przychodziła wiedza - sam posiadł umiejętność do absorbowania  i odtwarzania olbrzymich  ilości informacji – stał się wybitnym ekspertem, stale się uczył.
Gotowy był zawsze ponieść niewiarygodne ryzyko osobiste – finansowe i prestiżowe, co zresztą wielokrotnie miało miejsce.
Wykazał się wielką zdolnością do pozyskiwania kapitału – nawet za cenę chwilowych taktycznych wydmuszek marketingowych, co jednak w końcu się opłaciło i nie sprawiło zawodu inwestorom.
Wprowadził surowy etos pracy, na granicy ludzkiej wytrzymałości i sam się mu poddał.
O pracownikach którzy się na to krzywili mówił: „Będą mieli dużo wolnego czasu gdy splajtujemy”, często wymieniał ich na bardziej odpornych i … nie miał z tym trudności.

Zanim powiem o dalszych osiągnięciach, trzeba wspomnieć ich szerszym tle.

Ambitna misja i idée fixe Muska to zmiana ludzkości w gatunek międzyplanetarny. 
Musk postrzega badania kosmosu jako istotny krok w rozprzestrzenieniu, a nawet przetrwaniu ludzkości.
W szczególności kolonizacja innych planet może stanowić zabezpieczenie przed zagrożeniami dla przetrwania gatunku. Musk: „Może nas zniszczyć uderzenie planetoidy, superwulkan, jak również zagrożenia, których dinozaury nigdy nie doświadczyły: zaprojektowany wirus, nieumyślne stworzenie mikro-czarnej dziury, katastrofalne globalne ocieplenie albo jakaś jeszcze nieznana technologia. Ludzkość ewoluowała przez miliony lat, ale w ciągu ostatnich sześćdziesięciu lat broń atomowa dała nam możliwość unicestwienia siebie”.
Wizja to dość ekstremalna, wielu sądzi, że te niebezpieczeństwa są mało prawdopodobne (zwłaszcza gdy uwagę ludzi zaprząta życie z dnia na dzień),  a dzisiejsze możliwości ich ewentualnemu zapobieganiu jeszcze za małe, by je realizować.
Jednak sama nasza cywilizacja pędzi ku zagładzie coraz szybciej i pesymizm Muska ma coraz więcej uzasadnienia. Jest przezorny, a może megalomańsko podjął misję bycia zbawcą ludzkości?
Jak Noe, który ma zbudować arkę przetrwania.
Co prawda takie arki pod ziemią już istnieją – zarówno jako tajne projekty wojskowe jak i schrony wybudowane przez bardzo bogatych ludzi.
(Osobiście należę do nielicznego grona ludzi, którzy wierzą iż nie jesteśmy pozostawieni sami sobie, mamy kosmicznych opiekunów, którzy w razie ekstremalnego zagrożenia mogą nam przyjść pomocą, a jednocześnie dbają o to, by nasza cywilizacja – dość barbarzyńska wg standardów wyższego rozwoju – nie wyszła za wcześnie w kosmos, siejąc tam spustoszenie. Ale to już inna historia…).

Celem Muska jest Mars jako miejsce pierwsze do opanowania i zasiedlenia – przyszłe refugium na przypadek katastrof czy innych kłopotów na Ziemi. Uważa on, że Marsa można skolonizować - ogrzać jego atmosferę i zamienić go w doskonałe miejsce dla ludzi. To plan zakrojony na stulecia, ale pierwszy lot załogowy z ok. 100 kosmonautami jest już dość dokładnie planowany. Potrwa on od 3 do 5 miesięcy, jego schemat możesz poznać tutaj https://youtu.be/XVcxz2q12AE.
Musk twierdzi, że do 2025 r. przygotuje odpowiedni napęd, chociaż są ‘przecieki’, że cała misja może być zrealizowana i wcześniej.
System opiera się na rakiecie nazwanej Raptor w ramach projektu SpaceX Interplanetary Transport System.

Ta wizja jest bardzo inspirująca dla ambitnych młodych inżynierów, pozwala realizować podprojekty, które potrafią zrewolucjonizować wiele obszarów życia.
Wobec stagnacji planów NASA trwającej już dziesięciolecia, to dało nowe nadzieje wielu ludziom.
W dobie outsourcingu większości produkcji, która to strategia cofnęła USA w dziedzinie własnych zdolności produkcyjnych – Musk powraca do samodzielności oraz daje pracę tysiącom ludzi na miejscu, daje impuls wyrwania się z rozleniwienia.
Co prawda załogową wyprawę na Marsa  planuje też NASA. Marsjańską misję jeszcze w 2010 r. zapowiedział prezydent Barack Obama, prawdopodobnie zainspirowany wizją Muska. Na razie NASA nie ma jednak planów kolonizacji Czerwonej Planety.
Musk jest idealistą w dłuższej perspektywie czasu – wierzy w postęp ludzkości, chce dać jej narzędzia, a swe patenty uwolnić dla dobra ogółu.
Ma zażartych krytyków zarówno z powodu takiej postawy jak i ze strony zagrożonej konkurencji w paru branżach.  Wykorzystuje się w tych kampaniach różne meandry kariery Muska oraz osobiste porażki i czasem mniej ciekawe cechy osobowości.
Są wysuwane różne szczegółowe zarzuty o problematycznej wadze, np. że misja marsjańska zniszczy tamtejsze mikrożycie (jeśli jest), lub promieniowanie kosmiczne, na które ziemscy przybysze będą narażeni poza bezpieczną warstwą magnetosfery.
Podnosi się też fakt, że USA mają teraz dużo większe problemy niż wyprawy kosmiczne i ekstrawaganckie projekty.

Ostatnim ujawnionym pomysłem Muska jest kosmiczny Internet wykorzystujący dużą ilość własnych satelitów. Byłby to też pierwowzór marsjańskiego Internetu czy łączności planetarnej w ogóle.

Jakim człowiekiem jest Elon Musk?
To już częściowo daje się wywnioskować z tego, co opisałem.
Pracoholik, często spędzający w pracy 100 godzin tygodniowo, głównie w Tesla Motors i SpaceX.  Ma wielką zdolność do rozgryzania i pozyskiwania ludzi.
Jest przykładem lidera, który inspiruje ludzi, w tym najzdolniejszych, którzy byli w stanie poświęcić swoje ego i karierę na rzecz realizacji jego pomysłów i pracować nad nimi bez wytchnienia.
Przydaliby się tacy politycy zapalający ludzi do wielkich dzieł...
Jak ktoś powiedział : Rozmach jego wizji dorównuje największym pionierom. Nie przyjmuje słów „nie da się" do wiadomości. Samuraj, który nie czuje lęku, nie kapituluje w walce.
Ten sukces to kwestia sposobu myślenia, który nie narzuca sobie ograniczeń. Dzięki temu i wytrwałości Musk zrealizował swój młodzieńczy american dream. I nie chodzi o pieniądze dla pieniędzy. Chociaż majątek Muska był szacowany na 13,1 mld USD w maju 2016 roku, to znając Muska można przewidzieć, że gotów jest  postawić na szali swego projektu tyle, ile ma do dyspozycji.
Niewątpliwie Musk jest wizjonerem – przewidział pewne zmiany i dzięki temu wygrywa.

Było by szkoda gdyby to dzieło zostało zaprzepaszczone, ale niestety są i zagrożenia.
I mam obawy, że niektóre mogą umykać jego uwadze.
Mówiłem już o krytykach. Tak się składa, że sporo ich pochodzi z obozu republikanów. Z jednej strony była to reakcja na powiązania Muska z partią demokratów, które wynikały może bardziej z pragmatyki działań niż przekonań, bo jego projekty w pewnych momentach dramatycznie wymagały wsparcia rządowego i przychylności dominujących mediów.
Jednocześnie republikanie (to mój domysł) bardziej są związani z kompleksem naftowym, któremu nie w smak niezależność energetyczna i niespalinowe samochody.
Zatem wybór D. Trumpa akurat w tym aspekcie może być utrudnieniem…***
Inne zagrożenie to możliwy skokowy postęp w zakresie jeszcze innych technologii, np. darmowej energii i antygrawitacji (jest szereg doniesień że już dość niedaleko nam do takich rozwiązań), alternatywnych metod przechowywania energii itp.**  – to przyćmi zalety akumulatorów litowo-jonowych lub paneli solarnych.
To może być też błąd założeń pewnych rozwiązań.
Co, jeśli się okaże, że problem ocieplenia klimatu to wcale nie wpływ człowieka i walka  z nim to daremny trud i nietrafione hasło przewodnie?
Wreszcie, nie wiadomo czy misja marsjańska nie będzie dużo trudniejsza niż wydaje się  entuzjastom.
Oprócz zebrana olbrzymich funduszy pozostają do rozwiązania bardzo praktyczne kwestie. Np. jak zabrać/wytwarzać tyle paliwa, żywności, wody i powietrza do oddychania, aby przetrwać podróż na Marsa? 
Może też dojść do wielkiej katastrofy i wtedy projekt może się już nie podnieść.
Są w alternatywnych mediach dość liczne doniesienia, że na Marsie … już jesteśmy, a właściwie nie tyle my, co emisariusze tajnych (bardzo) projektów wojskowych.
Może się okazać, że cywile nie są tam mile widziani.
Nie bagatelizowałbym też programu kosmicznego Chin – mają dużo większy potencjał (kapitałowy, ludzki) w porównaniu do firmy Muska.
Także – czy Mars jest właściwym miejscem ucieczki? Wielce nieprzyjazna planeta, raczej dla śmiałków niż dla mas.
Może dużo więcej uwagi powinniśmy poświęcić ratowaniu naszej planety?

Jednak Musk mimo wszystko jest zarówno idolem naszych czasów jak uznanym trendsetterem.
Przewodniczy Fundacji Muska, charytatywnie finansującej edukację naukową, pomoc pediatryczną i badania nad czystą energią. Jest powiernikiem X PRIZE Foundation, promującej technologie odnawialnych źródeł energii. Zasiada w zarządzie Space Foundation, The Planetary Society, The National Academies Aeronautics, Space Engineering Board i Stanford Engineering Advisory Board, Life to Mars Foundation.
Został też uhonorowany kilkunastoma ważnymi nagrodami
i wyróżnieniami, w tym dwoma doktoratami honoris causa.

Omawiana książka to nie tylko saga technologiczna.
To frapująca lektura o życiu człowieka, dość dokładny rys psychologiczny bohatera, liczne opinie innych ludzi, z którymi autor biografii przeprowadził wywiady w czasie dwóch lat intensywnego rozpoznawania tematu.
Musk to skomplikowana osobowość – twarda a nawet bezduszna wobec pracowników, serdeczna wobec przyjaciół, nieprzewidywalna w pomysłach. Nazywają go geniuszem, podziwiają lub nienawidzą.

Zatem, czytelnik znajdzie tam różne wątki, w tym z burzliwego życia osobistego Muska (dwie żony, pięciu synów), w którym miał on kontakt z wieloma wybitnymi lub znanymi osobami naszych czasów.

Kogo omawiany temat zainteresował – znajdzie sporo materiałów w sieci. Oto parę przykładowych:
Elon Musk oprowadza po fabryce rakiet SpaceX  (03.02.2015; przerwy w filmie  intencjonalne) - https://youtu.be/AQjvrlMVH6U,

ELON MUSK - Jak Imigrant z Afryki Został Miliarderem w USA - https://youtu.be/i7_sPj0g0IY.

** Szczegółowiej o energetyce solarnej i innych ciekawostkach dot. nowych pomysłów Muska w polskim wykładzie (z polskimi akcentami) - https://youtu.be/_6EGVdgR4R4 .

Najświeższe informacje o firmie Musk publikuje telegraficznie na twitterze - https://twitter.com/elonmusk.

*** Dopisek z 'ostatniej chwili' (14.09.16): Trump Adds Elon Musk, Pepsi and Uber CEOs to Advise on Economic Affairs...


Leszek Korolkiewicz
___________________________________________________
Ashlee Vance
Elon Musk. Biografia twórcy PayPal, Tesla, SpaceX
Tłumaczenie: Agnieszka Bukowczan-Rzeszut
Oprawa: broszurowa ze skrzydełkami
Liczba stron: 400
Wydawnictwo: Znak Horyzont.

Książka jest dostępna też w wersji ebooka oraz audiobooka.
Możesz bezpłatnie wysłuchać ok. 10 procent pierwszej partii tego audiobooka tutaj lub przeczytać pierwsze 30 stron wirtualnej książki tutaj.