(Ilustracja Szymona Kobylińskiego z wydania oryginalnego) |
O historii świata można powiedzieć wszystko
- wszystko, co pojawi się w najbardziej wybujałej wyobraźni.
Ale jednej rzeczy jednak powiedzieć nie można
- że jest ona racjonalna. Samo to słowo utyka w gardle.
- że jest ona racjonalna. Samo to słowo utyka w gardle.
Fiodor Dostojewski
Właściwie chodzi bardziej o dwa cykle lektur...
Nawiązując do poprzedniego wpisu o książce Błąd. Źródła. Unikanie - opublikowałem kolejnego ebooka (darmowego jak wszystkie) na podstawie książek Stefana Garczyńskiego - w danym przypadku jako kontynuację tematu błędów...
Tą książką, oryginalnie z 1990 r. jest Strzeż się tych błędów.
Wprowadzeniem jest wpis na blogu O błędach i głupocie można nieskończenie.
Tam jest przekierowanie do opisu książki oraz do strony pobierania ebooków (4 formaty).
Tutaj wstawię małą próbkę na zachętę. Przy okazji zaznaczę, że ta przecież już dość stara książka jest też przykładem swej tezy, że wiedza narasta i czasem to, co wydawało się autorowi prawie pewne, okazało się później mniej pewne lub na odwrót.
Z rozdziału Założenia:
Założenia magii i medycyny
Najłatwiej zilustrować te wywody głupstwami, które czas
ujawnił i osądził. Tak więc ongi przypisywano tajemniczą potęgę wielkim
brylantom, a do dziś w Indiach oddaje się cześć białym słoniom.
Założenie: to, co bardzo rzadkie, niezwykłe, musi mieć także niezwykłe
właściwości.
Tubylcy na Malajach (i nie tylko oni) niszczą odcięte
paznokcie i włosy, bo czarownik mógłby użyć ich do rzucenia uroku.
Założenie: rzeczy, które raz były połączone, zachowują swój związek. [może i tak?]
Starożytni wróżyli z lotu ptaków. Założenie:
Wszystko ma związek z losami ludzi.
Także starożytni, by pomóc chorym na oczy, smarowali
ich powieki żółcią orła. Założenie: można przenosić właściwości zwierzęcia na
człowieka (orzeł ma świetny wzrok).
Gdy wybuchła zaraza lub uderzała klęska żywiołowa
szukano ludzi, którzy spowodowali ją swoim postępowaniem; względnie modłami,
zaklęciami i ofiarami starano się przebłagać ducha lub boga. Założenie:
Gdy dzieje się coś złego, kryje się za tym czyjaś wola.
Prawie do końca dziewiętnastego wieku lekarze usiłujący
odkryć źródła epidemii badali tylko powietrze. Założenie: tylko ono przenosi
choroby. (Czy za sto lat nie powiedzą o nas, że nie znaliśmy
najważniejszego chorobotwórczego czynnika?).
Na marginesie przypomnę, że wielkie rewolucyjne
odkrycia zawdzięczamy nieraz kwestionowaniu najbardziej fundamentalnych,
zdawałoby się oczywistych założeń naukowych.
Prawie
współcześnie — a może bez „prawie“ — rozwój diagnostyki i terapii
krępowało milczące założenie, iż każda choroba ma tylko jedną przyczynę, którą
prędzej czy później da się odkryć i zwalczyć. Znowu na marginesie: by zrozumieć epokę, a zwłaszcza typowe dla niej błędy polityków i myślicieli, trzeba poznać założenia, na których opierali swoje rozumowanie.
...
Z rozdziału Manowce rozumowania:Ambitne prostactwo
... Poczucie ignorancji jest dokuczliwe, a nabywanie wiedzy, poznawanie nieraz złożonych ciągów przyczyn i skutków — uciążliwe. W rezultacie mnożą się domysły, uproszczenia, uogólnienia i pochopne dedukcje.
Oczywiście, te cztery umysłowe operacje mają swoją
rację bytu. Domysły, jeden z przejawów płodności umysłu, często kierują
dalszą dociekliwością i eksperymentem, świetnie służą, pod warunkiem, że
człowiek jest krytyczny i nie zadowala się pierwszą myślą...
Uproszczenia też są konieczne. Bez nich nie ma
poznawania rzeczywistości, przecież zawsze musimy wybierać ten jej aspekt,
który dla danego zadania jest najbardziej istotny, z pominięciem innych,
które uznajemy za nieistotne. Poza tym najlepsze są rozwiązania najprostsze.
Jednakże upraszczanie graniczy z prostactwem, w które popada każdy,
kto pomija ważkie szczegóły, nie dostrzega już istniejących lub mogących
zaistnieć komplikacji.
Choćby ta prostacka
skłonność do absolutyzacji!
— Tajemnice polityki? Phi! wszystko sprowadza się do
gry sił.
Czy rzeczywiście wszystko? Albo to przekonanie pana M.,
który sądzi, że na jego etapie rozwoju można, a nawet należy, gardzić
wszelkim rytuałem, wszelkim obrzędem — nie dostrzega on, że rytuały i obrzędy
ułatwiają międzyludzkie stosunki, uświąteczniają i upamiętniają
wydarzenia, wprowadzają w nastrój, są nieraz pożyteczną formą dyscypliny.
A jak chętnie przyczynę zła upatrujemy w jednym
człowieku lub grupce ludzi!
Prostak umysłowy — a znów przypominam, że każdy
nim bywa — nie używa formuły „pod pewnym względem“. Jakby nie rozumiał, że pod
jednym względem może być tak, a pod innym — inaczej, że na przykład błędem
jest mówić tylko o dobroczynnej albo tylko o szkodliwej roli
chrześcijaństwa — pod pewnym względem była ona dobroczynna, a pod innym
szkodliwa. To samo w drobniejszych sprawach: wyjazd dziecka na kolonie pod
jednym względem dobrze mu zrobi, a pod innym — być może — źle.
...Zapraszam do przeczytania całości! To książeczka łatwa i przyjemna w odbiorze, dedykowana głównie (?) młodzieży.
Drugą lekturą jest kontynuacja cyklu Igora Witkowskiego Instrukcje Przebudzenia. To bardzo długi cykl, który obecnie ma 16 tomów.
Jest to coś unikalnego, nawet w skali światowej a jednocześnie mocno zaskakującego a nawet kontrowersyjnego dla wielu osób. Generalnie wiąże się ze zmianami jakie zachodzą na świecie i czymś, co może stać się już niedługo. O ile wiele (?) osób przeczuwa, że z naszą cywilizacją dzieje się coś niedobrego, to Witkowski analizuje to gruntownie, także w aspekcie historycznym.
Częściowo cykl ten przedstawiłem już kiedyś w ramach omówienia twórczości autora we wpisie Igor Witkowski i jego książki (do uzupełnienia...).
Na ogół widzi się to w aspekcie ekonomicznym (kryzys finansowy), politycznym i w zakresie wartości, ale autor podnosi bardziej aspekt kulturowy, który do ww. zagrożeń doprowadził.
Śledzi na przestrzeni wieków a nawet tysiącleci pewien proces, który powtarza się w różnych cywilizacjach. Porusza między innymi tak kontrowersyjny temat jak negatywny wpływ pewnych aspektów religii lub kultów, które zakodowały się w kulturach i je zdominowały. I nie chodzi tylko o znany temat wpływów politycznych, doktryn i instytucji. Chodzi o trwanie przez tysiąclecia (!) pewnych schematów-archetypów w podświadomości zbiorowej.
To zjawisko, niemal nie dostrzegane i ignorowane przez naukę oraz historię, mocno warunkuje podświadomość i świadomość po dziś dzień. Rodowód tych archetypów sięga neolitu. Autor zebrał wiele dowodów naukowych oraz różnych przesłanek ze studiów dawnych kultur i dokonał oryginalnej ich syntezy. Obyczaje neolityczne i powielane z tamtych czasów obrzędy oraz poziom świadomości to rzecz wstrząsająca sama w sobie. Ale w aspekcie obecnych zjawisk i szukania ich przyczyn, ta spuścizna, tkwiąca w podstawach kultury, wciąż istnieje lecz jest skutecznie wypierana ze świadomości. Ideą fix Witkowskiego jest społeczne zatracenie percepcji faktów i niemożność przełamania schematów w myśleniu i ocenie.
(Nota bene pisałem o tym w innym aspekcie w tym wpisie o schematyzmach podając też szereg przykładów współczesnych).
Te ograniczenia, a nie sprawy materialne czy polityczne, które są tylko skutkiem, powodują zastój cywilizacji, de facto nie tylko zablokowanie dalszego rozwoju, ale są główną przesłanką jej upadku lub zupełnego regresu, o ile coś się nie zmieni.
Autor patrzy na tę sytuację nie tylko z niepokojem ale także daje nadzieję na przełamanie impasu - niestety bolesne, bo związane z katharsis i wieloma bólami porodu nowego świata. Jakkolwiek tajemniczo to brzmi, to tu zostawię to ciekawości czytelników i przejdę jeszcze do pewnego przykładu pokazującego jak wiele tajemnic Igor Witkowski przed nami odkrywa.
Jestem pod wrażeniem dwóch ostatnich tomów jakie się ukazały: tom 15 - ZAGROŻENIA DLA PRZEMIAN NA ZIEMI WYPŁYWAJĄCE Z PODŚWIADOMOŚCI i Droga do Pokonania Najważniejszej Blokady Rozwoju oraz
tom 16 - DLACZEGO LUDZIE NIE CHCĄ ROZWOJU?
Chociaż jest tam wiele takich poruszających, nawet obrazoburczych ujawnień, to dla mnie taki przykładem jest zwłaszcza pokazanie wstrząsającego, w różnych aspektach, losu dzieci na przestrzeni dziejów.
By to krótko zreasumować:
Okazuje sie, że miłość do dzieci (oraz miłość w ogóle) w wielu kulturach i miejscami wręcz jeszcze do początków XX wieku bywała czymś zupełnie innym niż to, co widzimy i rozumiemy przez pryzmat obecnego pojmowania, zwłaszcza w kulturze zachodniej.
Dzieci na przestrzeni wieków były traktowane okrutnie i przedmiotowo. Najstarsze stosunki społeczne włączały w tym zakresie krwawe obrzędy składania dzieci w ofierze połączone z kanibalizmem, związki kazirodcze, torturowanie i zabójstwa w imię jakiegoś kultu.
Niestety te zwyczaje przenosiły się do kultur nawet nie tak odległych czasowo. Oszczędzę opisu praktyk jakie miały miejsce w Europie jeszcze nawet sto lat temu. Wspomina się i o dzisiejszych praktykach satanistów, mafii pedofilskich, gwałtach, porwaniach, handlu dziećmi oraz zabójstwach by handlować organami. Powszechne było wykorzystywanie seksualne dzieci także w rodzinach, dziecięca prostytucja nawet w tak purytańskim jak wiktoriańskie społeczeństwie (purytanizm pełen hipokryzji). Dotąd praktykuje się na OLBRZYMIĄ skalę traumatyczne obrzezania chłopców i dziewczynek, kastracje obrzędowe i okaleczanie np. w celu wzbudzenia litości wobec dzieci posyłanych w celach żebraczych. Podobnie drastycznie wyglądało niewolnictwo, zaganianie dzieci nawet paroletnich, do katorżniczej pracy, co i teraz jeszcze ma miejsce w niektórych krajach. Wykorzystywano je także podczas wojen, urządzano krucjaty dziecięce z mnóstwem ofiar.
Wiadomo jest, chociaż i to jest wypierane ze świadomości, że jeszcze nie tak dawno wiele dzieci porzucano na pastwę losu, często przekazywano do przytułków lub sprzedawano. Nawet z literatury pięknej znamy zwyczaj oddawania niemowląt mamkom, zupełny brak zainteresowania dziećmi nawet przez matki oraz ich eksploatację - musiały czemuś służyć - inaczej były balastem.
Przez wieki bito je niemiłosiernie w procesie "wychowania", karcono za byle co, wymuszano surową dyscyplinę, stosowano terror w czasie nauczania. To wszystko odbijało się głęboko na psychice, doprowadzało często do kalectw a nawet do śmierci. Także przez brak miłości do dzieci, które tego tak bardzo potrzebują do rozwoju. W ogóle łamano ich psychikę, powstawały głębokie traumy, które przenosiły się na lata dorosłości, a to doprowadzało do kultury i praktyk społecznych, które dziś ocenili byśmy jako barbarzyńskie, okrutne. Przyznam, nie zdawałem sobie sprawy ze skali i intensywności tych zjawisk.
Charakterystyczne było właśnie społeczne przyzwolenie na to - jako na coś normalnego, oprócz nielicznych wyjątków ludzie nie potrafili wyobrazić sobie innego świata. Tak jak dziś wielu nie potrafi dostrzec, że to kultura kształtuje rozwój a nie "zdobycze" materialne, przynajmniej nie tylko. Książki Witkowskiego dobitnie to pokazują na przykładach przełomów cywilizacyjnych. Nawet wielkie wynalazki i odkrycia były wynikiem przełamania jakiegoś tabu lub schematu.
Kończąc - by nie przygnębiać tutejszego czytelnika - właśnie odpowiednia, odpowiedzialna edukacja, dająca dzieciom swobodę rozwijania swych uzdolnień, naturalnej ciekawości świata i ekspresji, jest w opinii autora kluczem do przełamania impasu i wkroczenia na nową ścieżkę rozwoju ludzkości...
Są to książki dość trudne ze względu na owe traumatyzujące ujawnienia, ale na tym polegają różne katharsis, przez które trzeba przejść (jak mówi psychologia) by zdiagnozować i "przerobić" w sobie wewnętrzne blokady i się od nich uwolnić. Ponadto trudna ze względu na ilość naukowych cytowań i wywodów. Dlatego autor przygotował tom 17., gdzie te sprawy zamierza przedstawić bardziej popularnym językiem. Być może ukaże się pod koniec roku albo w przyszłym.
(autokomentarz)
OdpowiedzUsuńDo Igora Witkowskiego i ew. scenariuszy zmian nawiazuje też ten wcześniejszy wpis
https://lapidaria.home.blog/2019/09/18/czas-ujawnien/